Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2013, 09:15   #35
wysłannik
Wiedźmołap
 
wysłannik's Avatar
 
Reputacja: 1 wysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputacjęwysłannik ma wspaniałą reputację
Korgan na początku przypatrywał się postaci wychodzącej z lasu, wcześniej wysłuchawszy historyjki człeka. Jakoś nie wydawała mu się ani historyjka ani postać prawdziwa. Jednak Morr - jak się przedstawił ów osobnik - znał ich imiona, lekko niepokojące. Później do niego dołączył również Gazul, co jeszcze bardziej zaciekawiło zabójce. Pomilczał chwilę, pomyślał i zaśmiał się głośno
- Taa... gadające drzewa, śpiewające kamienie... elfie chędożenie. Nie wiem kto robi wam z głowy takie łajno, ale przecież to możliwe nie jest że Morr zszedł i z nami gada. To czary jakieś są i to każdy wiedzieć winien - spojrzał się na krasnoludzkich braci - Przecież dobrze wiecie że to nie jest możliwe gadać z Gazulem. - zakończył po czym podszedł spokojnie do Morra i robiąc zamach walnął go pięścią w brzuch.
- Czy cię pierdyknęło w ten obstrzyżony czerep?! - zakrzyknął Ogne, gdy zobaczył co zabójca zamierza. Oczywiście, nie miał jakichkolwiek szans aby go zatrzymać, albo utrudnić przeprowadzenie samobójczego ataku na Morra. Poza tym miał świadomość, że gdyby się wtrącił to dostałby z pewnością po głowie od krasnoluda-wariata. Tacy nie byli normalni i Korgan właśnie to udowadniał. Machnął pełnym gąsiorem. - Nie przemawia to do ciebie?
Helvgrim dostrzegł kątem oka co się dzieję, ale było za późno by reagować. Zresztą, zabójcy chodzą własnymi ścieżkami, jeśli tak chciał zginąć, to jego sprawa, a może i racja. Być zabitym przez samego boga to była chwalebna śmierć, nie ważne w jakich okolicznościach. Sverrisson jednak jakby ruszył się, wysunął rękę która nie miała szans chwycić Korgana, ale cofnął ją zaraz. To nie była sprawa Helva by się wtrącał.
Korgan ruszył pędem, zamierzając się pędem. Gdy dotarł na trzy stop do swego celu zatrzymał się w bezruchu po czym bez świadomości opadł na ziemię z rozkrzyżowanymi rękoma. Po dwóch uderzeniach serca otworzył oczy. Ze świadomością że był martwy...i dostał w darze drugie życie.
- Sie wam tak łatwo nie dam, suczesyny - odpowiedział z wysiłkiem, po czym zaczął wstawać - Diabelskie sztuczki, czego chcecie? - zapytał
- Dokłądnie tego co rzekłem....zobaczyć Was. Nie będziemy cie dłużej meczyc skoroś nierad nasze wizycie Korganie. Kiedy umrzesz ponownie, spotkamy się znowu. PO tych słowach obaj rozpłyneli się w powietrzu.
- Niedoczekanie... - syknął po czym splunął na ziemie. - Poszli se, więc co teraz? - zapytał towarzyszy
- Na zgniłą brodę Neiglena! Cożeś zrobił? Poleźli sobie przez Ciebie! - wrzasnął na krasnoluda Ogne. Był zafascynowany spotkaniem z nieznajomymi i wierzył, że byli tymi za kogo się podawali. Dla prostego umysłu Norsmena było to coś fascynującego. Żałował, że nie pojawił sie żaden z jego bogów. Chociaż wówczas to spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej...
- Jeszcze mi będziesz dziękował za to. Ktoś chyba chciał się z nami pobawić i nastraszyć tworząc te zjawy - odparł już spokojniej krasnolud
 
__________________
"Inkwizycja tylko wykonuje obowiązki, jakie na nią nałożono. Strach przed nią jest zbyteczny; nienawiść do niej, to herezja." - Gabriel Angelos, Kapitan 3 Kompanii Krwawych Kruków.
wysłannik jest offline