| Shannqa
Oddała kelnerce kociaka z uśmiechem na twarzy. Spojrzała w oczy Nathaniela.
-Co sie stało? - zapytała z troską Nathaniel
Nie wiedział co odpowiedzieć Gent wyszedł gdzieś na chwile, zastanowił sie głeboko - Nic szczególneg opytałem o tego elfa co tu był przed sekundą... zresztą, słyszałaś. - Zebrał sie na odwage i pzysunął sie bliżęj niej. Shannqa
-Mimo wszystko wyglądasz na zdenerwowanego - powiedziała i położyła dłoń na jego ramieniu w lekko pocieszającym geście. Nathaniel
Znów delikatnie zmniejszył dystans - Wiesz karczmarz kłamie, elfy chodzą patrząc sie na mnie krzywo, to wszystko dziwne i sądze żę bedzie trudno dotknął jej policzka grzbietem dłoni Shannqa
Nagle przytuliła go. - Nikt nigdy nie mówił że będzie łatwo. - odunęła sie - Ale jakoś damy rade - wzruszyła lekko ramionami. Nathaniel
Nachylił sie delikatnie jakby chciał ją pocałować, lecz to był ruch tak niepewny i nie iwedział czy nawet ona go zauważyła Shannqa
Uśmiechnęła sie tylko. Nathaniel
Zblizyl swoje usta do jej ust i delikatnie pocałował, bał sie żę juz zapomniał jak to sie robi, nie wiedział jak ona zareaguje Shannqa
Przymknęła oczy i odpowiedziała na pocałunek. Nathaniel
Zdziwił sie ale tylko lekko, nie chciał konczyc tej chwili.. Przez głowe zaczęło mu przelatywać tysiace myśli. Kislev.... Norska... Reikland... Sokrates... Po chwili.. w głowie mu rozbłysło zobaczył kose.... I ją.... Jaine.. .Oderwał się od Shan z Słowami przepraszam na ustach usiadł na krześle i dotknął klatki piersiowej ... Shannqa
Zmarszczyła brwi lekko zaskoczona. - Nic sie nie stało. To ja przepraszam jeżeli cie uraziłam w jaki kolwiek sposób - skłoniła lekko głowę. Nathaniel
Wstał przytulił mocno Shan jak gdyby bał sie ją stracic. Zobaczył ze nadchodzi Gent nic go to nie obchodziło. Szepnął do niej - To nie twoja wina tylko moja przepraszam - Ucałował ja w policzek. Gent
Gent spojrzał z zaskoczeniem na siedzącą obok siebie parę. Nathaniel nie wyglądał na człowieka szczęśliwego...
- Stało się coś? - spytał, a malujący się na jego twarzy wyraz zadowolenia powoli zaczął znikać.
Rzucił zaniepokojone spojrzenie na Shan. Shannqa
-Hm...-powiedziała jak zwykle. - Nie, nic sie nie stało... - dodała obojętnie przytulając sie lekko do Nathaniela i opierając głowę o jego ramię. - Gdzie byłeś? - zapytała nagle zmieniając temat. Wyglądała jak by sie nad czymś zastanawiała chwilkę, po czym bardzo niechętnie odsunęła sie od Nathaniela. -hm? - mruknęła trochę ponaglająco do Getna, jednakze nie niegrzecznie. Nathaniel
To była najmilsza rzecz jaka zdarzyła mu sie w ciagu ostatnich 7 miesiecy, trzymał nadal Shan za ręke- Jestem ciekaw co tu się kroi poza tym ze karczmarz nas sprzedał, a przynajmniej kłamał to jutro bede wiedział kim był ten elf, i złożę mu osobiście wizyte. Gent
Gent wziął krzesło i postawił niedaleko Shan i Nathaniela. Jako że kobiety mają pierwszeństwo, najpierw zareagował na słowa dziewczyny.
- Już zaczynam relację, o pani - powiedział, uśmiechając się do niej.
- Wiedząc, że u Ciebie nie mam szans, złożyłem wizytę pewnej pieknej elfce... - zawiesił głos - znanej nam wszystkim - dodał.
- Dostałem od niej prezent - a raczej powinienem powiedzieć - dostaliśmy...
- Rano powinniśmy dostać konie.
- Mam nadzieję, że jeździsz konno - rzucił pytające spojrzenie na Shan, a potem kontynuował - i kilka mikstur.
- Dowiedziałem się również kilku rzeczy...
Przerwał i rozejrzał się po sali. Wstał i zamówił u jednej z kelnerek kubek soku. Po zrealizowaniu zamówienia kontynuował.
- Jeśłi chodzi o karcznmarza, to - według Maeve - człowiek znany jej, ale nie do końca zaufany.
- Nie rozumiem - kontynuował - jak Maeve mogła w takim miejscu zorganizować nasze spotkanie.
Pokręcił głową z dezaprobatą i wypił łyk soku. Shannqa
Pokiwała lekko głową. Zniżyła lekko głos aby tylko oni mogli ją usłyszeć. - Nie jestem z natury osoba podejrzliwą, ale to wszystko... cóż, coraz mniej mi sie podoba. Chętnie bym pomogła i ochroniła osobę której życie jest zagrożone, i wiem że to nie jest zadanie proste, jednakże... Zaczyna mi sie to wszystko coraz mniej podobać. Mamy pracować drużynowo a tu tymczasem właściwie tylko we trójkę coś organizujemy... Do tego podejrzenia co do karczmarza, a jeśli moge być szczera to osoba Maeve też nie za bardzo mi sie podoba. Sama nie wiem co myśleć o tej całej misji - zakończyła. Nathaniel Teraz wam wyjaśnie o co chodzi z elfem - Jest on włascicielem domu gier - nie wiem jak sie nazywa ale sądze ze jest zamieszany w sprawe z Livirienem, teraz coś obgadał z karczmarzem, i wyszedł kazałem go śledzic i dowiedziec siękim jest, a jutro z nim soebie pogadam, pogładził shan po policzku - W myślach zastanawiał sie czy jeżeli ma racje to jąjeszcze kiedyś zobaczy Gent
- Jak widzę, że nie tylko ja dobrze wykorzytałem czas - z kamienną twarzą przeniósł wzrok z Shan na Nathaniela.
- Pora, żebym podzielił się z wami resztą informacji...
- Z Livrianem mamy się spotkac tutaj, w Nuln. Gość wie, że mamy go chronić... To jakiś plus.
- Mamy być niezauważalni dla innych - to pewien minus.
- A spotkamy się z nim tu, w tej karczmie...
"Jakby taka persona nie mogła zatrzymac się w lepszym miejscu" - pomyślał.
- [i]A w ogóle to ta sprawa też mi się niezbyt podoba. 'Coś tu brzydko pachnie' - jak mawiał mój nauczyciel, słuchając moich tłumaczeń. Czuję się jak wystawiony na odstrzał. Shannqa
-Wie ze mamy go chronić? - ożywiła sie. - Świetnie, to nam naprawde ułatwi sprawę - stwierdziła.- Cóż, o wiele łatwiej będzie być niewidocznym dla innych niż dla innych i dla osoby która mamy chronić. Mam tylko nadzieje ze będzie z nami współpracował.- Nagle spojrzała na Nathaniela - pójdę z tobą do tego domu gier. Nathaniel A co jeżeli powiem ze tak sie o ciebie martwie ze nie pojdziesz, wiem ze jesteś dużą dziewczynka sama sobie wiążesz butu i wogole - przypomniał sobie jej słowa - ale to tylko wybadanie sytuacji nic wiecej sam ide. Gent
Siłą woli powstrzymał uśmiech pojawiający mu się na ustach.
- Może rzucicie monetą? - spytał.
Spojrzał na Shan, potem na Nathaniela.
- Dawno nie słyszałem tak nieskładnych słów - powiedział. - Ale uważam, że masz rację, jeśli idzie o udział Shan w tej rozrywce. Dziewczynki w jej wieku nie powinny oddawać się grom hazardowym. Nawet jeśli... "potrafią zawiązać sobie buty" - dodał w myślach - ...jeśli są samodzielne - powiedział.
- Za to uważam, że też nie powinieneś tam iść.Ten elf nas rozpozna wszędzie. I wyniosą nas stamtąd, jak tylko przekroczymy progi tego przybytku hazardu. W kawałkach. Shannqa
Zmarszczyła brwi. - No to kto tam pójdzie? Ktoś powinien. A pozatym... Nic mi sie niestanie! I nie śmiejcie sie ze mnie! - powiedziała lekko obruszona. Nathaniel Shan, pogłaskał ją ... ja się nie smieje, po prostu nikt z nas nie chce cie narażać i tyle... - Za chwile kazde rozejdzie sie do swojego pokoju i pomyślimy - Pomyślał już teraz, nie zaryzykuje jej zycia ani nikogo innego - Ja pójde i pogram troche z nimi, a póżniej dowiem sięczy ma coś on wspólnego z naszą sprawą. Shan - zabraklo mu odwagi , powiedział do niej cośpo Tileańsku nie zdobył sie by powiedzieć w staroswiatowym.... Gent
Spojrzał z powątpiewaniem na Nathaniela, a potem powiedział do Shan:
- Jeśłi nie chcesz go puścić, to mam u siebie kawałek liny... Mocnej... Bo nie sądzę, by jakiekolwiek słowa go przekonały.
- A jeśłi chodzi o Ciebie... - potarł w zamyśleniu brodę.
- Nie sądzę, byś miała więcej rozsądku, niż on - wskazał głową Nathaniela.
- Tylko jeszcze nie wiem, jak Ciebie powstrzymać... Shannqa
Wsunęła sie po ramię Nathaniela i przytuliła do niego. Odpowiedziała również po tileańsku, po czym zwróciła sie do obu mężczyzn w staroświatowym - co wy na to - albo idziemy wszyscy albo nikt? - miała już troszkę dość tego sporu. Nathaniel
Nathaniel wydawał się zbity z tropu, i w rzeczywistosci taki był nie wiedział ze Shan włada Tileańskim, speszył sie i odpowiedział - Wygrała, powiedział z nichecią - A do shan powiedział znów w obcej mowie. Popatrzył na nią na Genta. To możę zdrzemnijmy sie co ? - Dodał już w starośaitowym Gent
Dokończył sok i odstawił kubek.
- Nie będę wam już zawracać głowy - powiedział wstając. - Niech bogowie ześlą wam piękne sny i mądre rady o poranku.
Usmiechnął się i ruszył w stronę schodów. Po drodze przypomniał karczmarzowi o swoim zamówieniu. Po chwili był w pokoju. Shannqa
-Spokojnej nocy - powiedziała za Gentem. Spojrzała na Nathaniela - Jestem uparta. Nie przekonasz mnie, i tak pójdę. Nathaniel
- Dobrej nocy powiedział za wychodzącym Gentem - Uśmiechnął Sie szelmowsko
__________________ Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie? |