Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2013, 11:01   #36
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Robert jak rzekł, tak też postąpił. Pogoda dopisywała bowiem słoneczko mocno świeciło, ludzie nie zawadzali i nie wchodzili rycerzowi w drogę a on mógł w ciszy i spokoju pokontemplować. Zajęty swoimi myślami, nie zauważył nawet jak przechodził koło stawu, w którym to wieśniaczki prały gacie swych mężów. Woda przemoczyła ich ubranie tak, że koszule przyklejone były do ich wielgachnych piersi, a te z pożądaniem spoglądały na rycerza. Ten jednak, szedł nie zwracając uwagi na takie drobiazgi. Bieda, ubóstwo które Robert widział trochę przejęły młodzieńca, lecz nie zdziwiły bowiem widział u siebie w Bretonii wsie w jeszcze większej nędzy i rozpaczy. Jego rodzina na szczęście mogła powiedzieć, że ten los ich ominął. Ojciec choć rządził twardą ręką, to ani jemu ani poddanym nigdy nie zabrakło chleba. Nikt nie miał pustego gara, czy musiał zimy spędzać na dworze zamarzając. Tak, to musiał przyznać ojcu. Umiał dbać o swoich poddanych, choć nie rzadko karał ich czy zapędzał do roboty ale wiedział, że tylko tak jego ziemie będą żyzne i urodzajne.
Wojna, Chaos nie oszczędziła nikogo i tylko...nie dokończył myśli bowiem cichy szloch przerwał jego rozmyślania.
Żeński płacz, zmieszany z łkaniem. Ból...Robert wyczuł w tym wszystkim ból jeszcze, więc niewiele myśląc sięgnął po miecz. Pierwsza myśl: zbójcy. Rycerz stawiał małe kroki, dzierżąc oręż w pogotowiu co by wymierzyć karę bandytom, napadającym na bezbronnych. Nasłuchiwał a potem wybiegł z krzaków, w których się przyczaił. Już myślał, że będzie ciął i rozłupywał łby bandytom gdy jego oczom ukazała się niewiasta. Leżała na drodze, trzymając się za kostkę nogi. Płakała z bólu. Miała długie ciemne włosy, opadające jej aż za ramiona i coś w oczach. Zielone oczy, załzawione, lecz nadal piękne. Twarz o dziwo nie zniszczona przez pracę na polu, choć ręce i nogi, dostały trochę w kość. Zielona, długa suknia była już poniszczona a stopy poranione, zapewne przez stąpanie boso po kamieniach.


Rycerz schował miecz do pochwy i podszedł powolnym krokiem. Dziewczyna spoglądała na nieznajomego ze strachem w oczach, jakby nie wiedząc, czego oczekiwać po rycerzu.
- Nie bój się - zaczął Bretończyk - Robert z Carcaasone jestem. Usłyszałem płacz i wybiegłem bom myślał Pani, że to jacy zbójcy. Widzę jednak, że sprawa jest dość przyziemna. Jak Cię zwą Pani ?

Dziewczyna zamrugała swoimi oczami i odpowiedziała:
- Jasmine, źle stanęła i chyba skręciłam kostkę

Rycerz podszedł bardzo blisko do dziewczyny i uklęknął przy niej. Sprawdził, delikatnie dotykając zranionego miejsca, i faktycznie dziewczyna skręciła kostkę.
- Skąd jesteś ? - zapytał i dostał odpowiedź
- Z tej wsi, o tutaj, tej w pobliżu - wskazała na miejsce skąd Rycerz przybył
- Dobrze. Złap mnie mocno za szyję, zaniosę Cię - i jak powiedział tak też uczynił
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline