Kobieta patrzyła na Praudmoora. Czy tylko się jej wydawało, czy wyglądał na spanikowanego? Raz chciał zostawać tu, raz chciał nie gadać z kolesiem od mikrofonu, a innym razem chciał do niego lecieć jak najszybciej się da. Ale tu nie było bezpiecznie... Była na wojnie, wiedziała co to mutki, ale wolała... Siedzieć z tyłu. W miarę cicho, aż w końcu ją wszyscy... Wkurwią, a powoli tak zaczynało być - Czekaj, kurwa... - urwała. W sumie co ją obchodzą tamci kolesie? Jak zginą we dwoje to ich sprawa, prawda? Gorzej jeżeli idą do kolesia, który faktycznie steruje tym całym burdelem. Wtedy w sumie, będą mogli mu spuścić łomot, prawda? Popatrzyła na Grześka, on na nią. Miała być spokojna podróż, a tu co do cholery. Odetchnęła głęboko i zebrała swoją broń. Porządne, nie byle gówno. XM-8 - trzymała ją pewnie i skinęła na Grześka, żeby szedł przed nią. W środek walki to ona na pewno pakować się nie będzie. Popatrzyła jeszcze chwilę, jakoś tak tęsknie na sprzęt który został za nią - Grzesiu nie pozwól mi zginąć ot tak, dobrze? - mruknęła cicho, niemal słodko. |