Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2013, 17:19   #37
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Cyrulik pokiwał tylko głową z namysłem. Może i byli to bogowie, choć nigdy nie słyszał by zstępowali na ziemię i kroczyli wśród ludzi, a jeżeli to skąd mogli by wiedzieć czy nieznajomy którego kiedy spotkają to bóg jest czy nie. Mogli to być i demoni, choć nie wiedział wtedy dlaczego żyli. Tak, czy inaczej, patrzał w miejsce gdzie tak niedawno stali przybysze w osłupieniu. Jeżeli ich bogowie mogą być wśród nich... to znaczyło że inni również? Potrzebował rady kapłana... takiego co by go nie uznał za wariata, a o to mogłoby być trudno.

Jakby to była jakaś niespodzianka znów zaczęło padać....

Ogne podniósł się z ziemi, z miejsca w którym siedział i podszedł do wciąż leżącego w błocie kmiecia. Po raz trzeci tego wieczora poczęstował go kopniakiem.
- To ten co tu przed chwilą stał, wyszedł z chaty i rozprawił się z bandytami? A ciebie przeklął? - zapytał pochylając się nad wieśniakiem.
- Co co?Ten co z krzaków wyszedł? Ten to, no. Ale panie, co? Bo ja chyba zasnął wystękał z siebie chłopina dość nieskładnie.
- Módl się do Morra o sny spokojne i jego błogosławieństwa szukaj, a i demony powinny odpuścić.. - odparł tylko Karl na wyraźne nierozgarnięcie chłopa
- Coo? Demony? Gdzie, jak demony? Demony? dopytywał się coraz płaczliwiej by w końcu z dzikim wrzaskiem przerażenia rzucic się w najbliższe krzaki.
- Kurwa, czekaj łamago! - wydarł się za nim Ogne. - Do tej waszej zasranej wsi to którędy droga?

W oczach imperialisty chłop był straconym przypadkiem, ale mimo wszystko rzucił się za nim w pogoń. ~“Cholera, sługa imperium, a drze się jak kobieta z wysokiej dzielnicy miejskiej widząc zarzynanego prosiaka...”~ Chłop nie biegł zbyt sprawnie ale i Karl miał chyba zły dzień, gdyż dostawszy skurczu mięśnia zgubił go zaraz za pierwszymi krzakami.

Po chwili wrócił do obozu przeklinając, widocznie nie dane mu było go złapać.
- Niedługo świt, chłop biega jakby go diabli parzyli. Lepiej ruszajmy w drogę.. nic tu po nas.
- Kontynuujemy ku górom czy zahaczymy o wioskę? - w głosie Norsa brzmiała nadzieja. Chciał zdobyć jakieś pożywienie i może jakieś łupy.
- Głodnym iść nie będę - odparł krasnoludzki zabójca - Powinniśmy wejść do tej wioski i zabrać jakieś jedzenie.
- Ide się spakować, może uda nam się coś zarobić po drodze uzupełniając zapasy.. - powiedział tylko zanim ruszył w kierunku namiotu który zostało mu złożyć. Chwila zaledwie na poukładanie myśli. Przecież to co tak niedawno się wydarzyło, nie mogło być prawdą. Zwidą, męczeniem zapewne, lub snem na jawie.

Bogowie zniknęli... chłopina uciekł... znak to był że czas ruszać dalej.
- Aye. Ruszajmy do wsi. Zobaczymy co tam się święci, odpocząć możemy i dalej w drogę. Orki same się nie zabiją za Wurmgrube. Trza nam tam być za dni kilka.
Na słowa Helva Ragnar skinął tylko głową i pogłaskał po łbie swojego niedźwiedzia. Trudno było mu się otrząsnąć z tego spotkania. Trudno mu było w to uwierzyć. Pewnie jutro będzie mu się wydawało że to był sen.
 
Dhratlach jest offline