Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2013, 21:37   #38
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Okoliczności przyrody sprzyjały kontemplacjom nad sensem życia, urozmaicanym co jakiś czas kolejnymi łykami wody ognistej, bez której elfka nie wyobrażała sobie swojej egzystencji. Trunek koił nerwy, rozluźniał. Może i nie likwidował problemów, lecz skutecznie pozwalał o nich zapomnieć i to było ważne. Od niechcenia przekręcała głowę z lewa na prawo, podziwiając skąpaną w słońcu osadę, oraz szemrzący strumyk po drugiej stronie drzewa. Istna sielanka.
Jakże to? Sielanka. Oczywiście rzeczywistość musiała o sobie dać znać. Bo niby jakże to. Butelka pękła...a po chwili drugi kamień musnął czoło elfki.
Zdusiła cisnące się na usta przekleństwo i szybkim rzutem oka starała się zlokalizować dowcipnisia, który śmiał zakłócić jej to piękne popołudnie. Skierowała wzrok w dół, rozglądając się pod sobą, sięgając w międzyczasie po łuk i strzałę, ot profilaktyka. Profilaktyka jeszcze nikogo nie zabiła. Do czasu.
Miedzy krzakami, nad rzeczka elfka dostrzegła niziołka, właśnie przymierzającego sie do kolejnego rzutu. Chyba niziołka. No niski był w każdym razie.
Nim natręt zdążył ponownie rzucić w nią kamieniem sama posłała w niego pocisk, tyle że użyła do tego łuku. Celowała w ziemię tuż obok stóp kurdupla. Pierwszy strzał zawsze jest ostrzegawczy, o ile przeciwnik nie wykazuje zbytnio morderczych zamiarów. W przeciwnym wypadku honor pozwalał oddać strzał ostrzegawczy od razu w głowę.
Niskie coś...znaczy ktoś..istota owa odskoczyła zaskoczona i potknąwszy się wpadła do strumyka. Następnie młócąc nogami poderwała się i rzuciła biegiem do pobliskiego lasku.
- I tylko strzały żal... - Nemeyeth z rezygnacją poczęła gramolić się na dół. Strzały na drzewach nie rosną, a w walce ów ostatni pocisk mógł uratować jej życie.
Zszedłszy na ziemię elfka zachwiała się i przewróciła. Stanęła bowiem na jakowymś stworku, padalcu konkretnie. Walnęła całym swoim bokiem o drzewo. Coś chrupnęło..na szczęście to było drzewo, widać nadpróchniałe, gdyż pod niewielką wagą elfki zaczęło sie przechylać.
Słysząc trzask serce elfki zamarło. W pierwszej chwili pomyślała że w ten oto haniebny sposób straciła kolejną część i tak wątłego zapasu alkoholu. Szczęśliwie było to tylko głupie drzewo. Nie roztrząsając dłużej tego problemu spojrzała z ciekawością pod nogi. Nie było tam nic ciekawego poza rozdeptanym padalcem. Wtedy usłyszała odległy lecz głośny grzmot.
Burza...jeszcze tego brakowało. Zadarła łeb do góry, z wyrzutem spoglądając w coraz szybciej ciemniejące niebo. Jak mogła tego wcześniej nie zauważyć? Zrezygnowana jeszcze mocniej podeszła do miejsca w którym utkwiła strzała i poczęła wygrzebywać ją z miękkiej ziemi, starając się nie złamać drzewca.
Strzała wyszła bez problemu...razem z jakąś czerwoną wstążką w którą się wbiła....
Zaintrygowanie zajęło miejsce rezygnacji, gdy elfka próbowała wyciągnąć ową wstążkę. Ta nie chciał wyleźć, początek szedł opornie ale reszta? Już niespecjalnie. W końcu niczym dojrzałą bulwę wyciągnęła...sakiewkę. Jedwabną, wyszywaną sakiewkę zaplątaną w długą czerwoną wstążkę.
Nie widząc w tym nic złego zajrzała do sakiewki, rozplątując czerwone sploty.


Po chwili na jej dłoniach rozjaśniły się kamyczki.
Elfka podrapała się po głowie, jako że za cholerę nie znała się na kamieniach to pojęcia zielonego nie miała co właśnie spadło na jej rękę. Czy były to kawałki szkła, czy drogie kamienie? Pies to jebał, ważne że będą się ładnie komponowały z resztą trofeów, które z taką pieczołowitością zbierała w swej sakwie. Zadowolona wsypała zawartość z powrotem do woreczka i schowała go za pazuchą. Raz jeszcze zajrzała do dołka, z którego wyciągnęła niespodziewany skarb. A nuż jeszcze coś się uda znaleźć. Dołek był pusty, gdy elfka zaglądała do niego właśnie zaczęły napełniać go pierwsze strugi spadającego deszczu.
Chcąc nie chcąc skierowała się do karczmy. Myśl o kąpieli poprawiała jej humor, nawet towarzystwo reszty przestawało być takie niekomfortowe.
Wszystko lepsze od deszczu.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline