No tak.
Okazało się, że się nie mylili. W chacie był jakiś nieumarlak. Ożywiony truposz. Jak zwał, tak zwał. Wojak, sądząc po zbroi i mieczu.
- Niedźwiedź, czy stado wilków? - Friedrich rzucił tylko okiem na truposza, a bardziej zainteresował się kolczugą.
Wziął ją do ręki i zaczął oglądać.
Zdaje się, nie trzeba było nawet zbyt wielu starań, żeby doprowadzić ją do porządku. A nawet taka ciut uszkodzona lepsza była znacznie niż zwykła koszula.
- Prawdę mówiąc, to chyba mieliśmy dużo szczęścia - dodał - że ktoś za nas załatwił tę sprawę. W tym kaftaniku, z porządnym mieczem, mógłby nam sprawić nieco kłopotów.
Z kolczugą w dłoni zaczął rozglądać po chacie.
Była tu mikstura, może i co innego się trafi. |