Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2013, 05:20   #39
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację
Dziwne zwyczaje panujące w Imperium były dla Rupperta obce. Nie wiedział dlaczego ktoś nie może uszanować jego tradycji. Skoro jednak ten buraczany rycerzyna z Bretoni nazwał go obcym, to ... to w sumie nic. Ruppertowi w zupełności to nie przeszkadzało. Nadal miał zamiar być dla wszystkich miły i traktować ich równo. Tak jak nakazywały jego zwyczaje. Mimo wszystko od czasu do czasu zerkał ukradkiem na tę guślarkę. Nie podobała mu się. Magia jest czymś złym i wszyscy magowie tak samo. Dodatkowo sam mędrzec z "Głębokiego wschoda" bał się tej dla niego niepojętej sztuki. Kiedyś spotkał tutaj - w Imperium maga. Był bardzo miły. Nie obrzucał go kamieniami jak inni, ani nie odmówił, gdy kitajec podał mu butelczynę z ognistym trunkiem. Nawet podziękował. Był bardzo miły. Jednak gdy tylko Ruppert dowiedział się kim jest, momentalnie nabrał dystansu. Tym bardziej, że miał czerwone włosy, na które dotychczas mędrzec uwagi nie zwracał. Czarokleci miłujący krwisty kolor to najpaskudniejsi z czarowników! Tak zawsze powiadał! Okrutni i bezwzględni i łatwo się denerwują. Bardzo źli, bardzo! Ruppert jak widać był bardzo spokojny. Widział go to żeby broń wyciągnął? Nie. W ogóle nie widać żeby jakąś broń przy sobie miał. Chociaż w sumie nigdy nie wiadomo co na wózeczku jest pod jego obwiązanym łańcuchem kocykiem.

Gdy cała reszta drużyny poszła do pokoju, mędrzec wyszedł z oberży biorąc ze sobą spory zapas resztek ze stołu. Nie wracał długo. Bardzo długo...
 
Aeshadiv jest offline