Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2013, 06:58   #26
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
@ poprzednia tura

Troche relaksu ale nie można napisać że z Silnorękim, to by głupio brzmiało. Zamiast tego można powiedzieć że wspólna kąpiel i alkohol robią swoje... To też źle. Czyli w narracji przechodzmy od razu do Dojo gdzie blondyn się regenerował.


Ćwiczenia oczyszczają umysł, Heinrich powtarzał znane sobie segwencje gdy usłyszał głośną muzykę. Zdziwił się ale nie zgubił rytmu. Drzwi się otworzyły i do środka wjechał robot. Z MP5. Von Paulus zaklął. Pistolety leżały przy ciuchach...

Wyglądało to tak że robot za chwilę weźmie Heinricha na cel. Pewnego rodzaju szczęściem było ułożenie przyrządów do ćwiczeń w pokoju, dodatkowo część w której przebywał Pięknowlosy była oddzielona cienką ścianką z papieru. Tak więc ewentualna kanonada mogłaby przynieść marny skutek. Tę szansę postanowił wykorzystać Heinrich.

Broń leżała na ławeczce około dwóch metrów w linii prostej, ale musiał przejść przez papierowąściankę. By się do niej dostać.

Zadowolenie z udanej kombinacji odmalowało się delikatnym uśmiechem na twarzy blondyna. Mięśnie prawidłowo rozgrzane teraz delikatnie kłuły przypominając o konieczności odpowiedniego odpuszczenia po treningu. Henrich zastygł w pozycji „Kieł dzika” gdzie oparł cały ciężar na przedniej nodze a miecz trzymany przy biodrze skierował w dół i w lewo. Odkąd trenował starał się by wszystkie pauzy wypadały tak by mógł obserwować, kto lub co wchodzi do pomieszczenia. W tym wypadku również udało się idealnie utrzymać tę zasadę. Od wejścia w części z Atlasem oddzielały go tylko pasy bambusowego pergaminu rozpiętego na szkieletach również bambusowych….

Kolejne ukłucie naprężonych mięśni zbiegło się z otwarciem drzwi. Działając wbrew woli a w pełnym odruchu Heinrich przykląkł. W zasadzie nie spodziewał się tu kłopotów ale… pojawiający się MP5 zapalił czerwoną kontrolkę. Tym co miał w łapach nie wiele mógł zdziałać przeciw robotowi wyposażonemu w pistolet maszynowy. Jedyną logiczną reakcją była próba zdobycia swej broni. Wówczas mógł z nim porozmawiać na swoich zasadach.

Szybki rzut oka jak są rozłożone atlasy, gdzie wisi worek treningowy jak wygląda układ siłowni. W końcu robot musi je omijać, Heini nie koniecznie. Chwila impulsu i szybkie odbicie z ugiętych nóg, miecz mimo że treningowy łatwo pokonał opór papierowej maty, droga wolna dla blondyna. Na początek zdobyć broń w ten sposób walka rozpocznie się na nowo. Na szczęście zdolności pozwoliły zniwelować zaskoczenie zdradzieckiego robota a teraz szybkość zostanie przetestowania na potrzeby przeżycia..

Nie czekałeś, wyprysnąć przecinając papierową ściankę i rzucając się szczupakiem po broń. Wypuściłeś katanę i wyszarpnąłeś pistolet. Wycelowałeś w robota. Ten chwilę mierzył do Ciebie z broni i ściągał spust. Strzał nie padł. W końcu odrzucił rozpylacz i zaczął się wycofywać. Z zewnątrz dobiegła Ciebie głośna, bardzo głośna muzyka. Chyba polska. Ki diabeł?

Heinich wyskoczył niczym zbyt długo ściskana sprężyna, w odróżnieniu od niej ciało blondyna zadziałało niczym zaprogramowana maszyna. W ciągu ułamku sekund następujące sekwencje ułożyły się piękną logiczną technikę, której efektem były klamki pojawiające się w dłoniach blondyna. Wykorzystując pęd ciała, Heinrich ustawił się za stojakiem z ciężarami.
Wiedział że mimo wszystko nie uda się wystrzelić pierwszy. Nie miał również szans by zastosować idealną pozycję z shot-kata ale lepsze było to jak teraz stał niż miałby być nieruchomym celem... Gdy zdał sobie sprawę jakiego pecha miał blaszak ryj mu się ubrał w szeroki banan.
-Der schweine brunette, und jetzt Onkel wird Ihnen zeigen häßlich Sachen... Nie mógł przepuścić takiej okazji w końcu jego przeciwnik sam się rozbroił a w tle wydawało się słyszeć barbarzyńskie przyśpiewki. W szybkich krokach zbliżył się do wyjścia lecz nim wszedł w światło przejścia przyjął pozycję kokutsu dachi gdzie mógł łatwo wyskoczyć do przodu. Energiczne ichi nici san i krok do przodu w ramach shot-kata. Szukał wzrokiem przeciwnika a za jego wzrokiem podążały obydwa pistolety. Miał zamiar strzelać jak tylko zobaczy coś w co można trafić i zrobić krzywdę

Ludzie z Vegas mówią, że nie powinno się śmiać z cudzego pecha. Przesądni frajerzy. Ale coś w tym jest. Niemiec zdążył strzelić nim robot uciekł. A raczej zdążyłby gdyby i w jego klamce coś się nie rozwaliło. Ale Heinrich miał jeszcze drugi pistolet. Kula niestety niegroźnie prześlizgnęła się po pancerzu blaszaka. Ochroniarz ostrożnie wyjrzał. Muzyka przybierała na sile a blaszak zwiewał ile sił w motorku. Czy czym tam. Ale ochroniarz zdążył strzelić. Ochroniarz strzelił jeszcze dwa razy. Pierwsza kula zrykoszetowała od ściany. Druga trafiła prosto w szklaną kopułę. W sam środek. Przebiła się i utkwiła w mózgu, który malowniczo eksplodował osmalając resztę szkła. Robot z hukiem się przewalił.

Acha, no i tak miało być... Heinrich przyjął jedną z pozycji w której nadal mógł się łatwo bronić i od razu zajął się bronią. Po pierwsze usunąć zacięcie a dopiero wtedy idzie szukać resztę chłopaków. Co do robotów to był pewien że i tak znajdą go wcześniej czy później..

Klamka wymagała solidnego czyszczenia. Heinrich teraz nie miał do tego sprzętu ani warunków. Z drugim pistoletem wyszedł na główny koytarz. Po lewej słychać było muzykę i... Strzały. Chyba z jakiegoś automatu. Pierwszy korytarz po prawej był zamknięty (ochroniarz nie wiedział czy na amen) a z ostatniego drzwi się otworzyły i wybiegł z nich Staszek. Na widok Niemca wydarł się coś o robotach i skitrał przy ścianie. Po paru sekundach wybiegł stamtąd Baszar z maczetą. Z korytarza rozległy się strzały. Po parunastu kolejnych sekundach wybiegł James. Jego ruchy były dziwnie przyspieszone.

Cutler rzucił wzrokiem po korytarzu czujnie widząc jedynie ludzi. Swoich. Najemnik nie zatrzymywał się ani przy Polaku, ani przy Niemcu. Będąc przy korytarzu dla niego na prawo, a dla Heinricha na lewo James rzucił wzrokiem w kierunku Bashara i nienaturalnie szybko skinął mu głową. Chwilę po tym ruszył przed siebie. Do sali skąd dochodziła głośna muzyka.

Heinrich zareagował w sumie tak jak powinien każdy czlonek drużyny, mimo że do tej pory w niej faktycznie nie był... Podporządkował się najbardziej energicznemu członkowi drużyny, który pokazywał że inicjatywa mogłaby się od niego uczyć.

- Silnoręki jak sytuacja( gdy ten cyrk się zaczął nie za bardzo wiedziałem kto gdzie jest..). Kto dowodzi i jaki jest najbliższy cel.

- Maszyny chcą nas zabić. - rzucił szybko, niemal niezrozumiale Cutler. - Najpierw rekreacyjny, a potem szukamy pozostałych. Oby Młody tam był...*
-Acha i wszystko jasne

Cuttler był już daleko gdy Heinrich powtórzył rozkaz i ruszył w stronę rekreacyjnego. Do samej akcji już sie nie włączył z uwagi na to że ktoś musiał Ich ubezpieczać. W sumie nie miał żadnej broni wsparcia, musiał polegać na swym jednym s&w. Tak więc zajął pozycję i upewnił się że reszta wie czym on się zajmuje.

Niemiec poszedł za Culterem ubezpieczając go. Ten jednak dopalony jakimś wszczepem wspomagającym refleks był za szybki. Ochroniarz zamiast próbować go dogonić zatrzymał się na głównym korytarzach, przy wiecznie zamkniętych drzwiach. Staszek był tuż za nim, ewidentnie nie wiedząc gdzie się podać. Heinrich przyklęknął i podniósł broń czekając. A drzwi zaczęły się podnosić.
 
__________________
[o Vimesie]
- Pije tylko w depresji - wyjaśnił Marchewa.
- A dlaczego wpada w depresję?
- Czasami dlatego że nie może się napić.

Ostatnio edytowane przez Szarlej : 24-07-2013 o 09:53. Powód: na prośbę gracza
Vireless jest offline