Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2013, 12:38   #43
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Szczypta tego szczypta tamtego halfing wesoło nucił sobie pod nosem zajmując się czynnością która codziennie ratowała życie wszystkim żywym istotom. Gdyż bez wątpienia z braku pożywienia z pewnością wszyscy by pomarli. Kiedy niczym najlepszy samarytanin szykował kolejną już tego dnia przekąskę usłyszał harmider a po chwili jego oczom ukazało się morze zielonoskurych.

- Was na obiad nie zapraszałem! - rzucił bończucznie w kierunku zielonej zarazy i bez namysłu sięgnął po procę – idealną broń na szkodniki. Miotając kamieniami powoli przesuwał się w takie miejsce które byłoby osłonięte przez zastępy sojuszników. Słowo „zastępy” może nie bardzo pasowało do sytuacji, ale „sojusznicy” już z pewnością.

Wiedział, że przed Troliskiem żadna zasłona go nie uchroni, ale duże bydle zostawił na sam koniec. Wątpił by proca uczyniła mu jakąś szkodę, co innego gobasom. Skupił się na ukamieniowaniu tego który jak gdyby chciał przyspieszyć swoją destrukcję. Z opowiadań Helvgrima wiedział już, że gobliny zachowujące się dziwacznie, a właściwie bardziej dziwacznie niż pozostałe – co dość ciężko mu było sobie wyobrazić, przypuszczalnie parają się magią. Tak było na bagniskach, tak zapewne było i tu a goblin który sam siebie ciachał, ewidentnie zachowywał się dziwniej niż pozostałe gobasy. Należało mu przeszkodzić w czymkolwiek co tez tam sobie zaplanował.
 
Eliasz jest offline