Niech cię diabli, sukinsynu, pomyślał Larry, gdy przez moment zobaczył w bagażniku Forda zmasakrowane zwłoki dziewczynki. Były i zniknęły. Całkiem jak sztuczka magiczna.
A Meksykanin tak się zachował, jakby o tym wiedział. Magik cholerny.
- Owszem, bagażnik jest w porządku. - Larry skinął głową. - Tom, wypisz mu mandat.
- Potem odwieziemy pana do najbliższego motelu - zwrócił się do Xaviera. - Trzy mile stąd. Kluczyki poproszę. Nie można dopuścić, żeby pan znów zasnął i narobił sobie kłopotów. Proszę do radiowozu.
Bryka, jaką wcisnął im Linsing, była najgorszym wozem w promieniu stu mil. Z trudem wyciągała osiemdziesiątkę. Z górki. Za to tył wyglądał jak mała cela.
- Tom, zawieź pana, jak pojadę za wami.
Rzucił partnerowi kluczyki od wozu patrolowego. |