Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2013, 19:03   #18
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

-Jesteśmy już bezpieczni- Amelia spytała Helvgrima, spoglądając na niego -zmęczonymi przedzieraniem się przez las- oczkami. Spokojna podróż traktem nie różniła się zbytnio od wędrówki leśną gęstwiną, dla kogoś kto siedział na grzbiecie wierzchowca, lecz to było tylko dziecko i khazadzki wojownik miał to na uwadze. Dzień powoli zbliżał się ku końcowi. Czerwone jak krew słońce zachodziło nad horyzontem. Stracili sporo czasu. Zgodnie z planem Tupika, przed obozem podejrzanych osobników, dwójka podróżników w towarzystwie dziecka zawróciła, ukrywając za sobą wszelkie ślady. Gdy von Goldenzungen był już dostatecznie spokojny o to, że nikt nie odkryje ich tropu, mogli ruszyć do przodu, ale znacznie większym łukiem, by spokojnie minąć kawałek traktu, gdzie przebywali osobnicy. To wtedy Helvgrim usłyszał od Amelii kilka słów, które nie wiedzieć czemu zszokowały go do cna. "Nie martw się, ja się nie boje", powiedziała, jakby chcąc uspokoić krasnoluda. Do prawdy dziwne było to dziecko.

Przyszedł w końcu czas na rozbicie obozowiska. Dziewczynka choć już w czasie drogi kilka chwil drzemała i tak potrzebowała normalnego snu. Z resztą wcale nie inaczej było z Tupikiem, Helvgrimem i wierzchowcem dziecka. Osioł już od dobrych dwóch godzin sprawiał coraz większe problemy z marszem co chwila zwalniając i próbując stanąć.
Tym razem nie mieli tyle szczęścia i po drodze nie natrafili na żadną jaskinię, lecz skromna polanka nieopodal źródełka i malutkiego strumyka idealnie pasowała na miejsce obozowania.
Noc była porą, której najbardziej się obawiali, gdyż przeczucie podpowiadało Helvgrimowi, że to właśnie gdy zapadnie zmrok, pojawią się nieznani sprawcy chcący udaremnić eskortę dziecka do fortu. Na szczęście przeczucie było fałszywe i szczęśliwie doczekali się wschodu słońca cali i zdrowi...

Szósty dzień podróży. Nieopodal miasta Aukrug

Zgodnie z słowami Helmuta, kolejnym przystankiem na ich drodze miało być miasteczko Aukrug. Dom drwali, rzemieślników i ślusarzy. Miejsce, gdzie przybysze są raczej rzadkością, lecz w ciągu dnia ich obecności i tak nie ma kto zauważyć, albowiem większość mieszkańców pogrążona jest w pracy. Z niecierpliwością rozmyślali o wygodnej izbie w karczmie, o wannie ciepłej wody, zaś Tupik marzył o tym by ktoś go wyręczył w gotowaniu i to w końcu on został obsłużony. Rozmyślania przerwało rżenie konia, które dobiegło zza wierzchołka niewielkiego wzniesienia, którym biegła ścieżka do Aukrug. Na przeciwko grupie pędził ludzki podróżnik w wieku przekraczającym pięćdziesiąt wiosen. Dopiero gdy był dość blisko Tupik i Helvgrim mieli okazję bliżej mu się przyjrzeć. Miał długie włosy, sięgające ramion, oraz pomarszczoną twarz. Jego ciało chroniła sfatygowana kolczuga, zaś pod jeden z rzemieni, przy siodle wciśnięty miał drzewiec dwuręcznego młota.


Mężczyzna nawet nie zwolnił, pędził na złamanie karku, lecz gdy mijał dwójkę mężczyzn i dziecko na grzbiecie osła skupił największą uwagę na Amelii. Helvgrim wyłapał to spojrzenie, lecz po chwili doszło do niego, że być może nie było to nic nadzwyczajnego i po prostu zaczynał być przewrażliwiony na jej punkcie. Gdyby zastanowić się nad tym dokładniej, to ludzkie dziecko na szlaku w towarzystwie niziołka i krasnoluda nie było niczym przeciętnym i mogło skupiać uwagę nawet tych starych i doświadczonych podróżników, którzy w życiu widzieli sporo.
Ze szczytu wzniesienia widać było Aukrug, szykujące się do pory wieczerzy. Późne południe było kiepską porą na wejście do miasta, gdyż właśnie wtedy ludzie kończyli swoją pracę i wracali do domów, czy też udawali się do szynków, przepijać zarobione ciężko złoto. Z drugiej zaś strony, jaki mieli wybór? Spędzić kolejną noc pod gołym niebem, gdy na wyciągnięcie ręki czekały ich wygody karczemnej izby?
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline