Larry po raz kolejny zamrugał oczami i z całej siły nacisnął na hamulec. Ford zatrzymał się z piskiem opon.
- Niech to diabli... - mruknął Larry i otworzył drzwiczki samochodu. Z pewnym trudem wygramolił się na zewnątrz. - Niech to diabli - powtórzył.
Zatrzasnął drzwiczki i zdobił dwa kroki do przodu, a potem oparł się o maskę samochodu.
- Dzięki. - Wypił kilka łyków kawy. - Zakręciło mi się w głowie - powiedział do Toma. - Wiesz co, może zostawimy tu tego grata? Zawieziemy gościa do motelu, a sami zadzwonimy do Maysona. Niech przyśle tu lawetę. Ten Ford i tak jest uszkodzony. Sam zobacz.
Wskazał na ślady oleju na drodze. |