Jack podbiegł do laptopa.
- Żyjemy. Zaraz Ci dam znać, czy idziemy do Ciebie - powiedział do mikrofonu. Nie czekał na odpowiedź, tylko pobiegł za Billem.
- Ten pajac prawdopodobnie właśnie uratował Twój tyłek - mruknął pod nosem.
- Danny, przypilnuje Praudmoore'a. Bill, mógłbyś uciąć łby tym mutkom, które nie są wystarczająco dziurawe? Miło by było mieć pewność, że nie wstaną. Ja obstawiam korytarz. Miejmy nadzieję, że to Stryder idzie.
Przyklęknął na środku korytarza, gotów do strzału. Zanim jednak wbił wzrok w ciemność, uważnie rozejrzał się po górnej części korytarza w bezpośredniej odległości. Pamiętał jeszcze, jak Praudmoore kazał im zatkać kanały wentylacyjne i wolał, żeby nic na niego stamtąd nie wylazło.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy |