Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2013, 14:21   #47
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Robert / Elfka z dziwnym imieniem i łaźnia

Strapiony rycerz udał się na tyły karczmy. Tam relaksowała się elfka. Tak się zadumał biedaczek, że wszedł bez pukania i zobaczył..
...Nemeyeth, wylegującą się błogo w kąpieli. Zszokowana kobieta na widok rycerza otworzyła szerzej oczy przez moment nie mogąc ogarnąć sytuacji w której się znalazła. Kogo jak kogo, ale cnego, ze wszech miar kulturalnego mężczyzny się tu nie spodziewała, nie w takim momencie. Podwinęła kolana pod brodę, krzyżując stopy na wysokości kostek i oplotła je ramionami.
- Puka się - warknęła, sztyletując Roberta wzrokiem. Nie wiedziała czy jest wściekła bardziej na to że ktoś obcy widzi ją nago, czy dlatego że przerwano jej chwile relaksu.
- No tak..ten.. - rzekł zmieszany i odwrócił się, tak by nie patrzeć na gołą elfkę - Bo ja w dość ważnej sprawie..To poczekam na zewnątrz.. i jak już skończysz to przedstawię Ci pewien problem - zaproponował
- Czekaj, jaka to ważna sprawa? - elfka przekrzywiła głowę wpatrując się intensywnie w plecy rozmówcy, czego on zobaczyć nie mógł - Nawywijałeś coś? Mówże, bo nie wiem czy trzeba będzie się stąd ewakuować w trybie pilnym, czy mogę dokończyć kąpiel.
Robert był lekko strapiony lecz zaczął mówić:
- Podczas przechadzki natrafiłem na dziewczynę z pobliskiej wsi. Miała skręconą nogę toteż ją zaniosłem do domu. Gdy wychodziłem okazało się, że ktoś obserwuje dom a ze słów karczmarza można wnioskować, że tym kimś był jeden z okolicznych zbójów co napadają na wioski i straszą okolicę. No i teraz...może chcieć wziąć siłą ową dziewczynę...No i pomyślałem, że zapewne zechcesz się rozerwać, i mi jakoś pomożesz rozwiązać ów problem? - zapytał
Kobieta zaśmiała się cicho po czym bez pośpiechu wygramoliła się z wanny. Lekkim krokiem podeszła do pozostawionych na podłodze rzeczy i chwilę w nich grzebała, szukając czego intensywnie. Parę razy zaklęła pod nosem, aż w końcu wyciągnęła małą sakiewkę, obwiązaną czerwonym sznurkiem. Drugą ręką złapała płaszcz i owinęła się nim jak ręcznikiem, zasłaniając co bardziej wstydliwe fragmenty ciała.
- Możesz się odwrócić - westchnęła - Powiedz mi jedno...chcesz zbójów powybijać, karku nadstawiając za nieznajomą dziewkę? Ładna chociaż? Druga sprawa, też kogoś widziałam za osadą, knypka jakiegoś.Cholera wie co to było, może dzieciak wasz, może niziołek. Zostawił coś po sobie zanim w las spieprzył. Za duży tu ruch jak dla mnie, zresztą i tak jutro wyruszamy. Zobowiązaliśmy się do czegoś, pamiętasz?
Przytaknął że pamięta i dodał:
- Niby masz rację, ale jeśli dziewczynie grozi coś tylko dlatego, że ją trzymałem na rękach bo iść nie mogła, to moim obowiązkiem jest jej pomóc. No i ładna jest...muszę przyznać. A poza tym, taka drobna utarczka ze zbójami, sądzę że i tak będzie ostatecznością. Może byśmy tak upozorowali jej porwanie ? - zaproponował - No chyba że wolisz poczekać u niej w domu a jak zbójcy przyjdą to ich nauczymy pokory i szacunku dla kobiet. Przecież nie godzi się by mężćzyzna siłą brał kobietę - orzekł
Nemeyeth podeszła do niego, w wyciągniętym ręku trzymając woreczek. Na jasnej skórze nadgarstka wyraźnie odcinała się szeroka linia starej blizny, przywodząca na myśl ślad po kajdanach.
- A może ojciec owej pannicy dogadał się ze zbójami? Zajrzyj do środka - odpowiedziała tylko, szybko cofając dłoń gdy rycerz wziął od niej pakunek.
Rycerz zajrzał ostrożnie, i z lekkim strachem jakby smok miał z woreczka wyskoczyć i zionać ogniem.
W środku znajdowały się szmaragdy. albo coś do nich bardzo podobnego a szklanego, jubilerem rycerz nie był. Nie zmieniało to faktu że trzymał w garści sporą garść zielonych kamyczków.
- Tak zaprawdę zaiste ciekawe to znalezisko, ale jak dostało się w Twoje rączki. Chyba nie zawędziłaś Rupcciowi z jego wózeczka - zaśmiał się Robert
- A on tam ma takie rzeczy? - elfka ożywiła się na krótką chwilę, po czym znów przybrała obojętny wyraz twarzy - Jeszcze tam nie szukałam niczego ciekawego, chyba to muszę nadrobić w przyszłości. Do końca nie wiem co to jest, ale wygląda ładnie. Czy coś warte też nie wiadomo, grunt że na wartościowe wygląda. Znalazłam to chwilę po tym jak przegoniłam konusa znad strumyka. Sodomita w rzyć chędożony kamieniami we mnie rzucał...no zdarza się. Zostawił to po sobie, więc albo sam to przyniósł albo przyszedł hmm..przesyłkę odebrać.
Poprawiła “ręcznik”, który podczas rozmowy zsunął się odrobinę w dół.
Podczas rozmowy rycerz starał się utrzymywać wzrok na wysokości oczu, no ale siła wyższa. Pół naga kobieta, ręcznik schodzący lekko niżej no i mamy efekt; rozszerzone źrenice i lekko głupawy uśmiech:
- No chciało by się je potrzy...to znaczy zatrzymać - znów gafa - Piękne kamyki..delikatnie i takie miłe zapewne w dotyku .. - pokręcił głową
- Podzielę się z Tobą wszystkim, jak pozwolisz mi się przejechać na Twoim koniu - Nemeyeth wyszczerzyła zęby w wyjątkowo szerokim uśmiechu. Zrobiła krok do przodu, stając tuż przed rycerzem i uniosła głowę do góry, chcąc spojrzeć w jego oczy - Skarby wszelakie rzecz nabyta, a lepiej cieszyć się nimi z kimś a nie samemu. Więcej frajdy.
- Tak, tak..no ale pierw ten trzeba Jasminne uratować.. - zrobił kilka kroków do tyłu całkowicie zmieszany i zawstydzony - To co udasz się ze mną do jej domostwa, co by może pomóc gdyby zaszła potrzeba. Będę Twoim dłużnikiem,a ja zawsze spłacam długi - rzekł poważnie, jakby misja, zadanie pozwalało mu zachować trzeźwy umysł
- Dobrze, niech i tak będzie. Przypomne Ci o Twej obietnicy, gdy następnym razem będę chciała zrobić coś głupiego - odpowiedziała poważnie, zastanawiając się nad czymś intensywnie - Albo jak będę szukała kogoś coby mi plecy umył. To upierdliwe robić to samemu, cięzko idzie i głupio się przy tym wygląda. Paralityk w kąpieli - parsknęła odwracając się - Teraz masz zamiar złożyć wizytę swej damie, czy mam jeszcze czas na pomoczenie dupska w wodzie? Wiesz, następna ciepła kąpiel może mi się długo nie przytrafić. Trzeba korzystać z okazji póki jest. Nie chce potem wspominać tej zmarnowanej szansy, szczękając z zimna zębami gdzieś na trakcie.
- Proponuję nie tracić czasu. Przygotuj rzeczy a ja osiodłam Fernanda. Pojedziemy do niej. Będzie szybciej i sprawniej. Co ty na to ? - zaproponował - Noc już, i zapewne zakłócimy spokój gospodarza, ale cóż...dama w potrzebie to i rycerz musi się pojawić - zaśmiał się
- Dama w potrzebie, nieludzie mogą cierpieć - elfka mruknęła pod nosem, zaczynając wkładać spodnie - Potrzeba kąpieli jest równie ważna. Nie można śmierdzieć i lepić się od brudu. Wróg wyczuje Twój smród, a wszelkie śmiecie z jeszcze większą ochotą będzie przylegało do tłustej skóry. Choróbska paskudnego się nabawić i umrzeć w boleściach, srając własnymi jelitami...albo nos Ci moze odpaść, albo ręka. O, uszy też! Chociaż uszy to prędzej Ci obetną...a nie, czekaj, przecież nie jesteś elfem...
Wyrażając głośno swoje niezadowolenie zrzuciła ręcznik i sięgnęła po resztę ubrania.
- We dwójke idziemy, tak? Reszta tu zostaje rozumiem.
- Nie ma sensu ich narażać, tym bardziej że pewnie albo śpią albo się już gdzieś zaszyli. Szkoda czasu. Poza tym jeśli dojdzie do utarczki to raczej nam zbytnio nie pomogą, żadne z nich wojowniki - rzekł poważnym tonem, jak nauczyciel strofujący ucznia.
- Ale zawsze mogą robić jako żywe tarcze. Przydatna i niedoceniana zazwyczaj funkcja, niedoceniana przez osoby wytypowane do bycia owymi tarczami - kobieta
dopięła ostatnie guziku i sprzączki, przyczepiła do pasa miecz, po drugiej stronie kołczan. Łuk pieszczotliwie ujęła w dłonie.
- Komu w drogę, temu nóż w plecy - wskazała brodą na wyjście z łaźni - Im szybciej to załatwimy, tym lepiej. Dla nas i dla tej pannicy.
Robert przepuścił elfkę przy okazji obserwując sobie jej tyłeczek. Cóż skórzane spodnie na mokrej skórze ładnie się przyklejają. Uśmiechnął się i prawie ją klepnął w tyłek, ale powstrzymał się. A co działo się w jego głowie to już lepiej nie wiedzieć.
Przechodząc obok niego kobieta zatrzymała się nagle, wyciągając rękę w stronę rycerza
- Sakiewka Robercie, sakiewka - uśmiechnęła się niewinnie wyciągając rękę, by poczuć jak dłoń rycerza wkłada w nią “zgubę”. Zadowolona schowała mieszek za pazuchę i kręcąc zupełnie przypadkowo tyłkiem ruszyła w stronę Fernanda.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline