Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-07-2013, 19:58   #86
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Zaskoczyła go początkowa agresja lekarki, podobnie jak zaskoczyły go jej następne słowa i działania. Nie było mowy o pełnym rozumieniu jakiejkolwiek kobiety, ta tutaj należała zdaje się do kategorii najtrudniejszej. Irlandczyk początkowo zwalał to na warunki w jakich przyszło jej pracować i żyć, gdy jednak zamknęła za nimi drzwi do sali z rentgenem, zamrugał zdziwiony. To nie tylko to. Sprawa nagle się skomplikowana. Mieli wyłącznie zrobić sobie prześwietlenie i sprawdzić pojemniki, a tu nagle kusiły nowe możliwości. O'Hara starym był wygą, widział już wiele, zbyt wiele, by teraz nie włączył mu się alarmowy brzęczyk w głębi mózgu. Piękna kobieta szukająca ratunku? To tylko w bajkach. Powoli rozbierał się, nie chcąc nadwyrężać swojego ciała. I dając sobie więcej czasu na zastanowienie.
- Nogi mam raczej całe - nie uśmiechało mu się rozbieranie do bielizny w obecnej sytuacji, a problemów z chodzeniem nie miał. - Od jak dawna pani tu pracuje?

Mimo, że zmienił nieco temat, wyraz twarzy lekarki się nie zmienił. Nadal grzebała coś w urządzeniu, otwierając je i wsuwając jakiś wkład.
- Od kilku miesięcy. Nie, nie opowiem teraz swojej historii. Nie mamy na to czasu. Jak się rozbierzesz, proszę stanąć tutaj - wskazała miejsce przed maszyną w której grzebała. - Czy w klatce piersiowej są jakieś metalowe elementy, elektronika?
Zdjął podkoszulek, odsłaniając swój tors przed kobietą już drugi raz tego dnia. Zaczynało mu to wchodzić w nawyk. Pewnym krokiem podszedł do urządzenia.
- W klatce piersiowej nic. W ramionach i głowie - ustawił się odpowiednio, starając się nie tracić lekarki z oczu. - Angela. Chcesz naszej pomocy, daj coś w zamian. Będziemy tu jeszcze może przez kilka dni. I nie, nie powiem czego tu szukamy. Masz mnie za idiotę? Mamy już jednego przewodnika po okolicy. Taki godny zaufania, że ja cię nie pierdolę. Chcesz się stąd wyrwać? To musisz być po naszej stronie i to udowodnić.
Postanowił wyłuszczyć sprawę od razu, tak bezpośrednio jak się dało. Obserwował jej reakcję.

Zamarła na chwilę, a potem powoli, z namysłem, kiwnęła potakująco głową.
- Dobrze. Rozumiem o co ci chodzi. Nigdy wcześniej... nawet nie miałam takiej okazji. Normalnie nie pozwalają mi nawet z nikim rozmawiać, z nikim takim jak wy - poprawiła się szybko, a głos jej delikatnie drżał. - Wczoraj przywieźli tu kogoś. Białego mężczyznę. Umieścili go w izolatce, na dole. Niewiele o nim wiem, przeprowadzali jednak jakieś badania. Trzymają przywiązanego do łóżka. Doszły mnie słuchy, że nie jest to normalny człowiek. Mogę się o tym dowiedzieć więcej. Nie opuszczam na długo tego miejsca, nie wiem co mogłabym zrobić jeszcze. Stój spokojnie i zamknij na chwilę oczy.
Zgasiła światło i podeszła do wyzwalacza, wciskając przycisk, gdy tylko Kane spełnił jej prośbę. Urządzenie cicho oznajmiło wykonanie zdjęcia.

Irlandczyk otworzył oczy od razu po usłyszeniu dźwięku. W tym kraju nie ufał już nikomu, kolor skóry tego obecnie nie zmieniał. To co usłyszał, zaciekawiło go w wystarczającym stopniu, by podjąć szybką decyzję. Mówił ubierając się.
- Niech tak będzie. Zostawię ci numer. Nie dzwoń, pisz. I dopiero, gdy dowiesz się czegoś przydatnego. Wtedy umówimy spotkanie lub rozmowę. Jeśli nie masz swojego holofonu, wymyśl coś bezpiecznego. Jeśli uznam, że to wystarczy, opowiesz nam swoją historię i może załatwimy ci wywózkę. Mogę teraz przysłać kumpla?
Ostatnie słowa wypowiadał już wciągając bluzę na kamizelkę kuloodporną i dopinając pas z bronią. Angela potaknęła. Przyjęła ponownie agresywno-profesjonalny wyraz twarzy.
- Tak, przyślij go. Będę na niego czekała na dole przy schodach.
Kane zatrzymał się przed nią i zanim zdążyła zaprotestować, wyjął z jej kieszeni długopis. Napisał numer na swojej dłoni i pokazał jej.
- Zapamiętaj - odczekał kilka chwil, a gdy potwierdziła, zmazał. - Nie zapisuj go nigdzie. Jeśli jest jak mówisz, to jedyna twoja szansa, więc raczej nie zapomnisz.
Bez dalszych słów czy gestów opuścił pomieszczenie z rentgenem.

***

W vanie wszystko było tak, jak to zostawił. Hakerka ciągle buszowała w sieci, Ghedi siedział naburmuszony, a Wig cholera wie jaki. Angole to zawsze straszne sztywniaki, nawet podczas opowiadania dowcipów.
- Idź do środka i później w kierunku schodów na górę. Będzie tam czekała biała lekarka, która zrobi ci prześwietlenie. Nie gadaj za dużo.
Poklepał go po zdrowym barku, dając tym znać, że szczegóły później i sam wsiadł do wozu. Obecność przewodnika trochę mu przeszkadzała, tyle, że nie widział innego wyjścia.
- Blue. Shade mówiła, że widziałaś na zdobycznych holofonach jakieś zdjęcia. Pokaż mi je.
Kobieta skinęła głową i kilkoma szybkimi ruchami wyświetliła na holograficznym ekranie całą galerię, prawie tuż przed nosem najemnika. Sama wydawała się za wszelką cenę nie chcieć patrzeć.
Najemnik oglądał je bez większego pośpiechu, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. To na czym wymalowany był znak Umbrelli wyglądało solidnie, nie wierzył, że mieli szansę się tamtędy dostać, gdy nie udało się to całej zgrai muzułmanów. Nawet w takim Mogadiszu istnieli hakerzy i spece od elektroniki, o specach od wybuchów nie wspominając. Nie zatrzymał się na tym długo, przeglądając dalej, gdy odezwała się Jeanne, informując o załatwienie im laboratorium.
Łatwo poszło. Teraz tylko wydymać tutejszych i nie zostawić po sobie żadnych śladów. O'Hara był pewien, że bardzo chcieliby wiedzieć, co takiego biali przytargali ze sobą.
 
Widz jest offline