Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2013, 02:11   #89
Cybvep
 
Cybvep's Avatar
 
Reputacja: 1 Cybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwuCybvep jest godny podziwu
Damir nie był typem człowieka, który wzbudzał u Ravera zaufanie, ale ten błysk w oczach i szybka reakcja na propozycję Øksendal dawały nadzieję na to, że będzie łasy na zachodnią kasę, a wtedy negocjacje zawsze są łatwiejsze. Zakładając oczywiście, że autentycznie miał zamiar negocjować i nie planował czegoś grubszego na boku.

Fox wyszedł przed drzwi, przez które przed chwilą wkroczył do przedsionka, po czym przemówił do komunikatora:
- Jeanne weszła do gabinetu niejakiego Damira, reprezentującego dyrektora szpitala. "Ważniak". Wstępnie wspominała o kasie, bez szczegółów. Jestem na zewnątrz, nie wiem jak to dalej się rozwinie.
- Daj znać jeśli coś będzie nie tak - usłyszeli w odpowiedzi głos Shade - Znalazłam laboratorium w piwnicach i coś jeszcze... - Popatrzyła na leżącego w izolatce faceta - Jakiegoś delikwenta o białej skórze, przypiętego pasami do łóżka. Raczej nie dostanę się do środka bez karty magnetycznej.
Kane wysłał jedynie sygnał potwierdzenia, nie odpowiadając słownie.
- Ze strony Jeanne nic nie słychać. Pewnie gabinet ważniaka jest zabezpieczony - stwierdził Felix. - Sugeruję zainteresować się rozmieszczeniem strażników w budynku, tak na wszelki wypadek. Przed gabinetem jest dwóch. Nie wiem, czy znają angielski, ale w ich obecności będę posługiwał się kodami.
- Blue namierzyła wzmożoną aktywność ich sieci wewnętrznej. Wymieniają dane z otoczeniem. - rozległ się w komunikatorze głos Wiga.

Foxowi ani trochę nie podobały się informacje uzyskane od Shade i Wiga. Zwłaszcza ten fragment o aktywności w sieci mógł być niepokojący. W tym momencie najemnik zdał sobie sprawę z tego, że w zasadzie nie mieli czasu, by sprawdzić, kto tak naprawdę kontroluje tę placówkę. W sumie nie wiedzieli nawet, kto jest jej dyrektorem. Znaleźli się tu przypadkiem, ze względu na konieczność szybkiej reakcji, ale przecież jedyne informacje o szpitalu, które uzyskali, pochodziły od komunistów, a to mówiło samo za siebie.

Raver wrócił z powrotem do przedsionka i stanął w pobliżu drzwi. Mijały kolejne chwile, ale biolożka najwyraźniej wsiąkła w rozmowę na dłużej. Jako iż w tym momencie i tak nie mógł za bardzo się stąd ruszyć, Fox postanowił zainteresować się towarzyszącymi mu ochroniarzami. Wciąż nie wiedział, jak u nich z angielskim, a w tym momencie akurat nie miał tłumacza... Westchnął ciężko, po czym zwrócił się do grających w karty:
- Coś długo im to schodzi. U szefa tak zawsze?
Obaj podnieśli wzrok od kart, jeden rzucił kilka brzmiących agresywnie słów w lokalnym języku. Machnął ręką, jakby dając znać, by lepiej się nie odzywał jeśli nie umie powiedzieć nic zrozumiałego. No cóż, to przynajmniej wyjaśniało kwestię znajomości języka.

Jeanne w końcu wyszła z gabinetu czarnoskórego mężczyzny. Kiwnęła głową, by najemnik poszedł za nią. Gdy już się zrównali, odezwała się do niego:
- Idziemy do recepcji. - Przystanęła na chwilę. - Możesz zawiadomić swojego szefa, że będziemy tam na niego i Wigfelda czekali. Najpierw prześwietlenia, później sprawa laboratorium. Możesz mu wspomnieć, że zawarłam umowę z panem Damirem.
Fox nie zwlekał z komunikatem.
- Spotkanie przy recepcji. Wszystko umówione z Damirem.
Następnie, bez zbędnych wstępów, spytał się o to, o co musiał się spytać...
- Zatem co nas to będzie kosztowało?
- Chciałeś powiedzieć ile. Tysiąc eurodolarów. To chyba nie jest wygórowana cena. Wszystko omówię z twoim szefem, gdy tylko raczy zjawić się w umówionym miejscu.- Odparła nieco zmęczonym głosem.
- Nie jest - zgodził się Raver. - Wygląda to na dobrze wykonaną robotę, ale pogratuluję Ci dopiero wtedy, gdy będzie po wszystkim. - Twarz najemnika wyrażała coś pomiędzy podejrzliwością a zdziwieniem. - Tubylcy nie wzbudzają zaufania. Rozumiesz.
Pokiwała tylko głową na znak, że rozumie. Chociaż nie, nie rozumiała. Ale nie było co roztrząsać tego problemu.

- Nie potrzebuję się ruszać z vana, żeby was słyszeć - głos Irlandczyka zabrzmiał w komunikatorze. - Wig poszedł na rentgen. To już załatwiłem. Wozu pustego nie zostawię. Jeśli mamy szanse zbadać zawartość pojemników, zróbmy to. Poczekam na Shade i przyniosę jeden.
- Ja też rozmawiałam o możliwości skorzystania z rentgena. To znaczy, że niepotrzebnie to zrobiłam. - W jej głosie dało się usłyszeć niezadowolenie z faktu, że o niczym nie wiedziała. Ale na głos niczego nie powiedziała. - Do laboratorium nie wolno wnosić broni. Nie sądzę, żeby groziło mi jakieś niebezpieczeństwo ze strony tych ludzi. Pan Damir gwarantuje mi tu bezpieczeństwo. Za całość trzeba zapłacić tysiąc eurodolarów. Mógłbyś przynieść też mój komputer holograficzny?? Jest w mojej walizce na wierzchu. Przekaż tez Blue, ze będę potrzebowała jej pomocy.
- Tak, Blue przyjdzie ze mną. Musimy się upewnić, że tylko my będziemy znali wyniki badań - odpowiedział Kane. - Dobra robota. Załatwmy to szybko i wynośmy się. Valerie, wracasz już?
- I chcę zobaczyć wasze zdjęcia. - Ostatnie zdanie wypowiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Zostanę na dole - odpowiedziała Kane'owi Valerie. - Jeanne - zwróciła się bezpośrednio do pani doktor - będę z tobą na dole w załączonym kombinezonie. Nie ujawniaj mojej obecności. Myślę, że to będzie korzystne, by nikt z obsługi szpitala nie miał o tym pojęcia. Nigdy nic nie wiadomo. Rozumiem, że badania robimy naszym sprzętem? W ten sposób nie poznają wyników testów. Potrzebujemy od nich tylko bezpiecznego miejsca i stroju do testów. Jeanne zabierz też na dół to urządzenie do wpięcia się do sieci. Może, jeśli będzie taka potrzeba, uda mi się je od ciebie zabrać i wykorzystać. Nie wiem jak wy, ale ja nie ufam nikomu w tym kraju.
- Ani ja - zgodził się Fox. - To wszystko za łatwo idzie, w dodatku ta cała otoczka... Jakiś biały w izolatce, wzmożona aktywność w sieci wewnętrznej. Jak na moje, to coś tu śmierdzi, pytanie tylko, czy ten smród nas dosięgnie. Mogą coś kombinować. Może wiedzą coś o pojemnikach i chcą je przejąć. Niech Val idzie, może coś wywęszy. Tak w ogóle, będzie tam ktoś poza Jeanne? - najemnik spojrzał na biolożkę. - Brak personelu ułatwiłby zachowanie dyskrecji. A poza tym, to ile zajmie rentgen? Badania już trwają, czyż nie? Jak się uwiną szybko, moglibyśmy chwilę poczekać. Wtedy Wig spokojnie wróciłby do wozu, a Kane przyszedłby tutaj. I wilk syty, i owca cała.
 

Ostatnio edytowane przez Cybvep : 26-07-2013 o 18:39. Powód: kolejny wniosek Eleanor; kobieta zmienną jest
Cybvep jest offline