Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2013, 21:31   #11
Zara
 
Zara's Avatar
 
Reputacja: 1 Zara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputacjęZara ma wspaniałą reputację
Świat dla Eijiego na moment się zatrzymał, gdy wszystkie zwierzęta ucichły i pośpiesznie zaczęły opuszczać miejsce, w którym się znajdował, by nagle pobudzić w mężczyźnie wszystko, co możliwe. Czuł płynącą coraz szybciej krew w żyłach, mocne kołatanie serca i mnogość myśli przechodzącą przez umysł. Powinien się wyciszyć, ale w tym momencie to nie było możliwe. Zastanawiał się przez chwilę nad ucieczką, ale tym zaprzepaściłby całe swoje życie, przerywając swój starannie wypełniany plan, w którym mędrzec z rodzinnych stron, swoimi radami, nakreślał jego tok. Nie mógł tego w tym momencie zrobić, zepsuć tak nagle wszystkiego. By choć lekko się uspokoić, wziął kilka głębokich oddechów, wpatrując się ze skupieniem w białą sylwetkę. Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści swego miecza i drobnymi krokami zbliżał się w stronę swego celu, chcąc przed ewentualnym starciem wiedzieć jak najwięcej. Wiedział, że ta chwila może być przełomowa w jego życiu.
Im bardziej skupiał wzrok na tym na co patrzył, na tej osobie, na tym czymś, tym bardziej rozpływała się ona w powietrzu. Nagle podniosłą pochyloną głowę, obrośniętą gęstą, siwą brodą i równie białymi włosami sięgajacymi do nóg. W tym samym momencie całkowicie zniknęła mu z pola widzenia, zanim zdążył przyjrzeć się pustej twarzy. Twarzy bez oczu, nosa czy rysów.
Dokładnie za sobą usłyszał ciche, rozkoszne jęknięcie kobiety.
Cały czas nie był w stanie się uspokoić. To nie było jak starcie z człowiekiem, który mógł okazać się silniejszy, ale zawsze było wiadomo, czego się spodziewać. Tutaj nie miał pojęcia, ale podejrzewał, że jęknięcie kobiety wynikało z jego umiejętności. Skoro zniknął mu z oczu, postanowił powoli, cały czas starając się obejmować wzrokiem jak największy obszar, obrócić się, by móc zobaczyć, co takiego znajdowało się za nim. Wciąż bardzo mocno ściskał rękojeść miecza, by móc go jak najszybciej dobyć, w razie konieczności.
Początkowo odgłosy przywodziły na myśl jedno, jednak z czasem rozkoszne stęknięcie i jęki, przerodził się w krzyki bólu i przerażenia. Krzaki malin w pobliżu młodzieńca trzęsły się od gwałtownych ruchów i ów wrzasków.
Eiji tym razem postanowił wyciągnąć już miecz. Skoro demon dalej się nie pojawiał, to możliwe, że znajdował się właśnie tam. Podszedł więc ostrożnie do krzaków malin, delikatnie je trącając końcówką miecza, by odsłonić je lepiej, jeśli nie był w stanie bez tego zobaczyć, co się za nimi dzieje.
- Nie! Nie! Przestań! - krzyczała zrozpaczona kobiet, a gdy Eiji z początku powoli, a potem nagle odsłonił zaroźla, nie dostrzegł nic, a dźwięki i szamotanina ustałą. Szmer znowu się pojawił, za jego plecami i znów była to wysoka, biała sylwetka, ubrana w podartce szaty, bez twarzy, jednak wpatrywała się w Eijiego. Powoli podniosła rękę i wskazała na studnię, przy której stała.
Mężczyzna nie miał zamiaru dalej bawić się w kotka i myszkę. Demon, w jakiejkolwiek był postaci, znikał, pojawiał się, uciekał, wracał. Zapewne była to jego gra, by zmęczyć psychicznie Eijiego. Ten nie miał zamiaru dać się wciągnąć w tą gierkę. Ale żadnego szczególnego pomysłu, jak to zrobić, nie miał. Postanowił więc zrobić coś bardzo prostego.
- Skończmy z tym, demonie. Pokaż się w prawdziwej formie i zmierz się ze mną - powiedział na tyle stanowczo, na ile w obecnej chwili mógł. Chciał brzmieć jak najpewniej, ale czuł, że nie znajduje się w zbyt komfortowej sytuacji.
- To nie ja jestem tu demonem - odpowiedziała postać kobiecym, smutnym głosem i skierowała wzrok na chatę ogrodnika. - Nie ja...
- Więc kim lub czym w takim razie jesteś? - powiedział niepewnie, mocno zdezorientowany Eiji.
Kimkolwiek by nie było, nagle zaczęło się poddawać innej sile. Upiór szamotał się jakby w walce z kimś innym, szybko tracąc na sile, aż nagle zwiądł, jakby pod wpływem uderzenia. Jego bezwładna powłoka, została wrzucona przez niewidzialną siłę do studni.
Mężczyzna postanowił podejść do studni, wciąż z wyciągniętą kataną. Chociaż zaczynał mieć coraz większe wątpliwości, czy na cokolwiek może ona się w momencie starcia z demonem przydać.
Studnia została zabita deskami i to najwyraźniej dość dawno, mimo iż wszystko powinno być z nią w porządku. Ogrodnik nie zostawił żadnej tabliczki, pewnie dlatego, że wszyscy wiedzieli dlaczego jest zamknięta. Ale nie Eiji.
Mimo chęci Eijiego, okazało się, że znowu musi ganiać za swoim przeciwnikiem. Po krótkiej przygodzie z krzakami, tym razem ostrożnie zbliżył się do studni, by obejrzeć ją dokładnie.
Oprócz tego, że była zamknięta i nie szło z niej skorzystać bez rozwalenia desek, wszystko wydawało się być z nią w porządku. Źródło nie powinno być skarzone, bo strumyk obok korzystał z pobliskiego, o ile nie tego samego, podziemnego zbiornika wody.
W tej sytuacji Eiji uznał, że myślenie jest zbędne. Nie bacząc szczególnie na konsekwencje, postanowił rozwalić deski. Skoro woda nie była skażona, to pewnie wszyscy mieszkańcy mieli ze studnią jakiś problem. Więc z tym większą chęcią zabrał się do niszczenia.
Deski odchodziły ciężko i głośno. Będąc w połowie, w dole widział ciemną pustkę, noc nie była jasna, a biorąc pod uwagę wszechobecne drzewa, żadne światło nie odbijało się w wodzie na dole.
- Co... co robisz?! - spytał nieśmiało Ajiro, który nagle pojawił się za plecami Eijiego. Rozglądał się przestraszony. - Strasznie głośno się zachowujesz. Jeszcze ktoś przyjdzie.
- Demon ma coś wspólnego z tą studnią. - Odpowiedział, na chwilę przerywając swoją dotychczasową czynność. - Skoro pan już tu jest, to może coś mi opowie o tej studni? Przede wszystkim, skąd tutaj te deski.
- Och... smutna sprawa. Kiedyś zgwałcono i zabito tu młodą dziewczynę. Zwłoki wrzucono do studni, ale nigdy ich nie znaleziono. Bałem się, że skażono źródło, to zabiłem... zresztą to się stało takim złym miejscem... - mruknął ponuro.
Eiji lekko się uśmiechnął, bowiem wszystko zaczynało się zazębiać.
- To mnie jeszcze bardziej utwierdza w przekonaniu, że studnia jest istotna w tej sprawie z demonem. Odblokowanie studni jest konieczne. Ewentualnie, panie Ajiro, może mi pan pomóc w jak najcichszym rozebraniu tego. - Wcale tego nie wymagał od starca, ale zdawał sobie sprawę, że zaraz może się tu zbiegnąć pół miasta, czego by nie chciał. W każdym bądź razie, czy Ajiro zechciał mu pomóc, czy nie, kontynuował wspomnianą czynność.
- Nie... - mruknął cicho za jego plecami. - Jeszcze ją znajdą... ona jednak tam jest i spokój musi mieć. Nie da się jej uspokoić inaczej? Bo mi to nie wyszło... - ciągnął powoli, a do dźwięków odrywanych desek, doszedł dziwny szum, zza pleców Eijiego, ze strony starego ogrodnika.
- Ale to chyba oczywiste, że obecność demona jest z nią powiązana - odparł Eiji, przerywając wyrywanie desek, by postarać się zlokalizować źródło szumów za jego plecami.
Były to ciemne smugi, jakby gęstego dymu, które zaczęły oplatać ogrodnika, wchodząc w jego ciało niezwyjkle łatwo, jakby pozwalał im wchłonąć w jego ciało, zasysając je, jakby brał głęboki oddech. Jego skóra zaczęła ciemnieć, a oczy zapadły się, nie pozostawiając nic poza bezkresnymi oczodołami. Dłonie wydłużył się, usta powiększyły, wykrzywiając w okropnym uśmiechu, pełnym pożółkłych kłów. Z palców wystrzeliły pazury, a sam Ajiro rzucił się ze wściekłym rykiem i pierwotnym skowytem na Eijiego.
Łatwo było domyślić się, co oznaczało dziwne zachowanie Ajiro. Eiji zdawał sobie sprawę, że w tym momencie nie mógł tak po prostu zabić starca. Co prawda nie miał też żadnego doświadczenia w odpędzaniu demonów od opętanych, ale z drugiej strony musiał się starać, aby nie przypłacić zaistniałej sytuacji życiem. Już do głowy wpadł mu pomysł, że może skorzystać w tej sytuacji z Manriki Gusari, przez wzgląd na łańcuch, jaki ta broń posiada. Najpierw postanowił chwilę blokować i unikać ciosów opętanego Ajiro, by poznać jego siłę, szybkość i sprawność w tej postaci.
Łańcuchowa broń pomagała mu zachować dystans i odbijać ataki demona, ale ten napierał coraz szybciej i mocniej, powoli wytrącając Eijiego z równowagi. Ciemniejący i rosnący na jego oczach ogrodnik, szalał wokół młodego wojownika, szaleńczo próbując go rozszarpać.
Eiji odczuwał z jednej strony przerażenie, z drugiej podekscytowanie. Przeciwnik wydawał się być bardzo potężny, ale był tym, na co polował całe swoje życie. Sprawę utrudniał fakt, że znajdował się on w ciele ogrodnika, którego nie chciał zabijać. Musiał więc demona schwytać. Uznał, że otwarta przestrzeń może mu to utrudnić. Postanowił więc wycofywać się w stronę chatki ogrodnika, gdzie demon, jeśli wszedłby za nim, miałby spory problem z poruszaniem się, gdyby dalej rosnął. A w chatce już by szukał okazji, by obwiązać demona łańcuchem.
Wpadł do domu, czując na sobie pożądliwe sapanie demona, który wleciał za nim do środka.
- Nieeeeeeee!! - wydał nagle z siebie przeraźliwy skrzyk, zasłaniając sobie uszy, groteskowymi łapami. - Nie szepczcie! Nie żyjecie! Nieee!! - darł się, tarzając po ziemi.
Łowca demonów postanowił przyklęknąć na demona, by przycisnąć go nieco swym ciężarem, a następnie związać go łańcuchem, póki ten go nie atakował. Miał nadzieję, że demon opuści ciało ogrodnika, przywracając go do naturalnej postaci. A później, choć nie wiedział jak, miał zamiar rozprawić się z potworem.
Wtedy to, powalony natłokiem głosów szepczących mu głośno i natrętnie do ucha, Eiji odskoczył od wijącej się na ziemi poczwary.
- Morderca!
- Gwałciciel!
- Oszust!
- Demon! - wołały pojedynczo, dziesiąki kobiecych głosów, jakby szarpiąc Eijiego za szaty.
- Zabij! go! - zakrzyknęły wszystkie głosy jednocześnie, surowo, choć błagalnie.
Jeśli kiedykolwiek Eiji mógł zwątpić w to, co Ajiro mówił strażnikom, w tym momencie kompletnie wyrzucił z głowy taką możliwość. Zastanawiał się jednak, kim naprawdę jest starzec? Czy rzeczywiście uczynił coś złego? Czy mógł zawierzyć głosom w głowie, by go zabić? Nawet, w przypadku definitywnej winy, nie chciałby zabijać ogrodnika. Jeśli na kogoś miał polować, to na demony, nie ludzi. Poza tym, nie był żadnym sędzią, by móc decydować o czyimkolwiek życiu. Dlatego miał nadzieję, że uda mu się wytrzymać obecną sytuację, nie czyniąc nic złemu starcowi. Choć to również wcale mu się nie podobało, spróbował porozmawiać z głosami.
- Cóż takiego ten człowiek zrobił, bym miał go zabijać?
- Gwałciciel!
- Morderca!
- Plugawiec!
- Czciciel mrocznych bóstw! - wołały głosy, przekrzykując się nawzajem, coraz głośniej i głośniej, czarna powłoka na Ajiro nikła coraz bardziej, a sam ogrodnik zdawał się rosnąć, ponad swoje normalne rozmiary, jakby demoniczna część stawała się na stałe jego częścią, a nie oddzielną mutacją.
- Szybko! - zaczęły zgodnie błagać głosy.

Eiji miał sporą nadzieję, że uda mu się przetrwać. Cały czas powtarzał sobie, że nie chce zabijać starca, musi wytrzymać napór głosów i poskromić demona. Choć sugerowały one wiele na temat Ajiro, czy mógł im zawierzyć? Skąd mógł wiedzieć, kto tak naprawdę służy demonowi? Może właśnie one, służąc plugawcowi, chcą go zmusić do zadania śmierci niewinnej osobie? Ale może i miały rację? Przecież nie każdego człowieka może opętać demon. To mogło wskazywać na winę ogrodnika. Poza tym cały czas dziwna była sprawa studni. Nie mógł sobie także pozwolić na zabicie starca, bo jak udowodniłby strażnikom, że był opętany, jeśli po śmierci wróciłby do swej człowieczej formy? A nie mógł spędzić życia za kratami.
Bardzo wiele myśli w tym momencie i nadprzyrodzone głosy, nie ułatwiały sprawy, powodując coraz większy ból głowy Eijiego. Postanowił dać sobie jeszcze chwilę. Jeśli w ciągu niej nic nadzwyczajnego się nie stanie, chciałby uciec z chatki. Odpocząć jakiś czas, a następnie przed zapadnięciem zmroku zbadać studnię, może popytać o nią ludzi. Być może wtedy dowiedziałby się czegoś, co dałoby mu jasną odpowiedź, co tak naprawdę jest złem w tej sytuacji.
 
Zara jest offline