Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-07-2013, 22:22   #24
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Futro szybko się położyło, gdy przyszła do głowy pierwsza sensowna interpretacja. Stworzonko przypadkiem wleciało do budynku i było przerażone. Bale skierował oczy kierując się do wyjścia i wsłuchał się w odgłosy jakie zwierze wydawało. Otworzył dwuskrzydłowe drzwi najszerzej jak się dało i wydał ze swego gardła głos do złudzenia przypominający ten wydawany przez nieziemskiego ptaka, choć nie był tak paniczny. Gabriel chciał jedynie zwrócić uwagę na to, że tu jest wyjście.
Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem, ciepły wiatr wwiał do środka jakieś śmieci. "Ptak" zakręcił kilka chaotycznych kółek w powietrzu, usiadł na chwilę na jednej z belek, poprzyglądał się biologowi i wyleciał z kolejnym wrzaskiem. Po chwili zniknął na ciemniejącym niebie.
Gdy stworzonko siedziało na belce Bale przyjrzał się jej i uśmiechnął do siebie stwierzając, że pewnie bliżej do ziemskich krabów niż ptaków, szczególnie patrząc na jego oczy. Albo coś co wyglądało jak oczy. Odprowadził wzrokiem jego lot i zamknął drzwi dopiero gdy zniknęło z oczu, po czym skierował się do swego pokoju.
Chwile mijały leniwie, pokój był mały i skromny. Maddox gdzieś wybył, zostawiając swoje rzeczy. Ciszę przerywały tylko miarowe uderzenia skrzydeł kręcącego się gdzieś wiatraka. Po jakimś czasie na korytarzu rozbrzmiały czyjeś szybkie kroki. Bale uszłyszał zgrzy metalu, jakieś zgrzyty i syk pneumatycznych zawiasów kilka segmentów obok. Po chwili sekwencja dźwięków się powtórzyła, tym razem bliżej jego pokoju.
Po chwili na korytarzu zaczęło się jakieś zamieszanie: ciszę przerwał odgłos strzału, upadku i jakiegoś szumu maszyny. Ktoś zaczął w panice przeklinać...*
Bale naogół by zignorował tę sprawę, ale tym razem wyjątkowo mu się nudziło, więc postanowił sprawdzić o co tyle krzyku.
Scenka, jaka rozgrywała się pod drzwiami jego pokoju, była co najmniej nietypowa. Na podłodze, obok skrzynki z narzędziami, leżał, a właściwie miotał się, usiłując wstać, jakiś facet z poszarpaną nogawką, kląc jak oszalałay. Nieco z boku, wciąż trzymając w szczypcach kawałek urwanej tkaniny, powarkiwał mały, ale groźnie wyglądający dron naprawczy. Gdy mężczyzna zobaczył biologa, wytrzeszczył oczy, zamilkł i nieporadnie dał nura po leżącą obok na podłodze broń.
Bale pół zakrzykną, a pół zapiszczał tak jak tylko małpy potrafią z siłą jakiej nie była by w stanie z siebie wydać żadna istota tych rozmiarów. Taki okrzyk obudził by umarlaka i z pewnością dotarł daleko wgłąb bazy. Natychmiast schował się za framugę, tak by tylko głowa wystawała, by mógł widzieć co się dzieje.
Mężczyzna dopadła broni, i wciąż na klęczkach oddał kilka choatycznych strzałów w kierunku drzwi, za którymi schronił się Bale. Kilka pocisków śmignęło nieprzyjemnie blisko głowy biologa. Kiedy czekał, schowany za ścianą, usłyszał, jak napastnik oddala się szybkim biegiem w głąb korytarza, goniony przez małego drona naprawczego.
Bale ryknął z całą mocą swych zmodyfikowanych strun głosowych:
"INTRUZ!!!"
Po czym ruszył za nim, starając się pozostawać o jedną prostą z tyłu. Najbardziej obawiał się, że ten ktoś może na niego czekać za rogiem, ale liczył, że jednak posiada lepszy refleks.
 
Arvelus jest offline