Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2013, 11:02   #19
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
- Dobra. Chwilowo mamy spokój, chociaż kto wie, co te cholerstwa planują... Pewnie miały tylko wybadać kto przeżył i jakim uzbrojeniem dysponujemy. - Spojrzał na Kaylę. - Dzięki.

Zdawkowe podziękowanie było wszystkim na co było go stać. To była misja, a nie szkółka niedzielna i emocje musieli zostawić na później. A na razie zadbać, żeby było jakieś "później".

Dokładnie zlustrował otoczenie, szukając śladów obecności mechanicznych zabawek. Nic nie dostrzegł - pewnie dzięki rozmiarom mogły pozostać niezauważone, gdy ich SI tego wymagała.
- Musimy poszukać sprzętu. Może coś zostało... - poinformował Simonds podchodząc do dowódcy. Bez ekipy medycznej z polowym laboratorium nie było szans wyciągnąć z tego nieprzytomnego agenta. Dzięki chipowi był w stanie opatrzyć złamania, postrzały i inne zwykłe dolegliwości - ale nawet do tego była potrzebna apteczka. Tamtemu był potrzebny zespół reanimacyjny.

Próby wywołania pozostałych były nieskuteczne. Albo coś zakłócało sygnał, albo już nie żyli. Nie dowiedzą się tego siedząc na dupie i organizując piknik.

- Sprawdź tamtego, którego ustrzeliłem - wskazał Simonds podziurawiony, skrzący drobnymi wyładowaniami przerwanych obwodów elektrycznych korpus. - Może dowiesz się więcej o naszym celu i technologii, jakiej używa. Wypatruj wszystkiego, co spartaczył i może być słabym punktem jego konstrukcji. Obawiam się, że będzie ich więcej.

- Uwaga! Zbliża się jakiś pojazd. - ostrzegł Simonds, chociaż niepotrzebnie. Hałas czyniony przez przedzierający się przez dżunglę pojazd obudziłby umarłego.
"No, prawie..." - spojrzał na ciało dowódcy.

Nim zbliżający się obiekt zatrzymał się przy wraku, zdążył przeszukać kieszenie dowódcy. Każda informacja była na wagę złota. Nie był jednak zupełnie nieprzygotowany - w drugiej dłoni ściskał odbezpieczony granat błyskowo-hukowy. W razie kłopotów mógłby dać mu kilka sekund na zmianę pozycji na mniej wystawioną.

Jak się okazało, kierowca i pasażer byli po ich stronie. Chyba. Interes korpa i jego obecność tutaj nie dawała takiej pewności.
- Dowódca nie żyje. Gdzie jest sprzęt? - przywitał ich lakonicznie. Pogaduchy są dobre przy piwie. Tutaj - nie.
- Widzieliście resztę? - dodał jeszcze.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline