Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-07-2013, 13:32   #95
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Konistag, 30 Nachhexen
Noc


Nie znaleźli nic więcej w przesiąkniętej krwią i śmiercią garbarni, opuszczając ją z niewielką ulgą. Czekało bowiem zajęcie inne i jeszcze bardziej nieprzyjemne. Nie było mowy, by sami i bez przygotowania poradzili sobie z wydobyciem wszystkich ciał. Niektóre tkwiły tam od wielu dni, w dole zbierała się woda, a rozkładające się zwłoki miękły i gniły, obecnie nawet lekkie ich poruszenie mogło sprawić, że odpadnie nie tylko kawałek mięsa, ale i cały członek, za który się złapało. Potrzebowali chociaż płacht, na które można by było przenieść zmarłych i dopiero wyciągnąć ze środka. Niesamowity, zatykający smród i grząskie podłoże złożone z miękkiej tkanki nie pozwalały jedzeniu utrzymać się w żołądku.
Wydobyli jeszcze dwa ciała, te z samej góry. A może te, które wydawały im się najłatwiejsze do zidentyfikowania. Bo mimo paskudnej rany na czole, Almos bez trudu rozpoznał Miklosa. Drugie, znacznie większe męskie zwłoki, musiały należeć do Rolfa, członka gangu Wernera Klebba. Świadczył o tym szczurzy tatuaż na piersi. Ironia losu, Nabrzeżny Szczur zabity przez coś takiego.
Wyciąganie innych wymagało czegoś więcej niż chęci. Splątane ze sobą, częściowo zasypane, leżące w mokrym błocie, rozkładające się zwłoki równie dobrze mogły sprezentować im nie tylko koszmary, ale również paskudne choroby.
Na straż jednakże nie musieli czekać zbyt długo.


Hanna i Irmina, eskortowane przez dwóch ochroniarzy, dwu i czworonogiego, musiały aż opuścić doki, by wreszcie napotkać pięcioosobowy patrol, a jeszcze kolejne chwile trwało przekonywanie ich. Wielce pomógł tu glejt i fakt, że dowodzący grupą sierżant umiał czytać. Posłał jednego ze swoich do koszar w celu sprowadzenia posiłków, a sam z kobietami wrócił do garbarni, gdzie reszta grupy zdołała wydobyć dwa kolejne ciała.
Na strażników widok ten również nie wpłynął dobrze. Gdy przybyły posiłki, posłano po Morrytów, kapitana i arcymaga, a biali z przerażenia i obrzydzenia mężczyźni wyciągali coraz to nowe ciała, układając je w równym rzędzie. Było ich osiem. Irmina była pewna, że gdyby przyjrzała się każdemu, rozpoznałaby w jednym z nich Willa. Nie musiała jednakże robić tego sama. Sierżant nie stracił głowy i sprawnie dowodził swoimi ludźmi, sprawdzając budynki, rozsyłając wieści i posyłając po obu garbarzy.
- Ten budynek należy do Linusa Altzwiga, ale sprowadzimy obu. Czy wiecie coś jeszcze, co może się nam przydać? Nie ma sprawców. Nie ma też... tego co im wycinano. Trzeba koniecznie podążyć za tropem i dorwać ich. Inaczej mogą pojawić się kolejne ofiary. Te tutaj zostaną przetransportowane do Ogrodów Morra, gdzie bliscy będą mogli przyjść i pożegnać się, a także pomóc nam ich zidentyfikować.
Sądząc po wyglądzie trupów, z niektórymi mógł być spory problem.

Obu garbarzy sprowadzono szybko, przerażonych i pijanych. Dieter od razu zwymiotował, gdy tylko poczuł odór śmierci. Drugi trzymał się lepiej, starając się nie podchodzić bliżej. Kręcił głową zawzięcie, tłumacząc się szybko i mało składnie, acz desperacko. Chyba bardzo szybko też trzeźwiał.
- Jam niewinny! Nie... nie miałem pojęcia, że ktoś tu przychodzi! Ponad dwa tygodnie wcześniej do mnie i Dietera posłaniec przybył, w ubraniu z tej, no, "Czerwonej Strzały", papier miał z pieczęcią. Że budynki trzeba zamknąć, bo zalane. Naprawić, bo zawaleniem grożą! Pieczęć miał, a od tamtej pory regularnie pieniądze nam do "Białego Konia" dostarczają. Więcej niż wcześniej zarabialiśmy!
Czy mógł to sam wymyślić? Raczej wątpliwe, zwłaszcza, że Jochutz powtarzał dokładnie to samo. Obaj przerażeni i bladzi.
Nie zmieniało to również faktu, że ktokolwiek używał tej garbarni, w tej chwili nie było go w środku budynku i nic nie wskazywało na to, że właśnie tam miałby mieszkać. Przybyli Morryci, ciągnąc za sobą wózki. Niestety Jego Świetlistość Konrad Mauer nie pofatygował się, a wysłany do niego strażnik powiedział, że na pukanie do jego pokoi odpowiedziała mu tylko głucha cisza, a w oknach było ciemno. Nikt z pozostałych nie potrafił powiedzieć co mogłyby oznaczać wzory wymalowane na ścianach i podłodze piwniczki i nikt też nie chciał ich dotykać.
 
Sekal jest offline