Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2013, 20:50   #59
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nocleg na łonie natury był czymś, z czym każdy poszukiwacz przygód był za pan brat. Okazało się jednak, że bagienne łono było nad wyraz nieprzyjazne. I nie chodziło tu w ogóle o twardą ziemię, mgłę czy komary. W powietrzu coś tkwiło, coś, co nie pozwalało spać, a dokładniej - wyspać się.
I chociaż Alex załapał się na odrobinę snu, to (gdy Helvgrim go obudził na wartę) musiał szczerze przyznać, że pewnie lepiej by zrobił, gdyby wcale nie spał. Taki półsen nic nie dawał, prócz zmęczenia.
A jeszcze Helvgrim dołożył swoje, opowiadając o widmie, które wylazło spośród mgieł podczas jego warty i jeszcze szybciej zniknęło. Po takiej relacji czujność zdecydowanie się wzmogła. I nie było ważne, czy krasnolud ma omamy i widział tylko mgłę, układającą się w ciekawe kształty, czy też naprawdę ktoś lub coś usiłowało sprawdzić czujność wartownika. Mnogość dobiegających ze wszystkich stron wrażeń słuchowych potęgowała nieprzyjazne wrażenia i zwiększała wszechobecne poczucie zagrożenia.
Jednak, ku zdziwieniu, ale i zadowoleniu Alexa, nic się nie stało. Przynajmniej podczas jego warty.

Z kolejnej drzemki wyrwał go rozpaczliwy krzyk. Wrzask, śmiało można by rzec.
Nie dało się ukryć, że Lis miał aż dosyć uzasadniony powód, by drzeć się jak opętany. Alex sam nie był pewien, czy nie zareagowałby inaczej, gdyby jego kompan zamienił się nagle w zżerane przez jakiś śluz kości.
Sam powód byl równie frapujący.
Zapewne by go tak wcześnie nie poznali, gdyby nie to, że Lis dostał po pysku i nieco otrzeźwiał. Jego opowieść brzmiała zadziwiająco - piękna niewiasta, która nagle zamieniła się w uzębioną i pazurzastą potworę, którą zobaczyli wyrwani ze snu członkowie wyprawy. Potwora, co najdziwniejsze, nie zagryzła Okonia, tylko dziabnęła go sztyletem.
To ostatnie było oczywistą oczywistością, bowiem sztylet tkwił między kośćmi, bo w końcu tylko tyle pozostało z przewodnika. Sztylet, jak się okazało, należący do rodziny ich szanownych pracodawców - von Staufferów.

Szczęściem w nieszczęściu udało im się dotrwać do świtu bez dalszych strat. I, o dziwo, również bez strat zdołali dotrzeć do wioski.

Pierwszą myślą Alexa po powrocie było słowo “kąpiel”. Bo i wyglądali jak potwory z bagien. Aż dziw, że mieszkańcy nie pozamykali się w chatach.
Jednak były ważniejsze sprawy - na przykład zdanie relacji z wyprawy.
Tę kwestię Alex pozostawił jednak w dłoniach tych, co lubili gadać. On sam nie miał najmniejszej ochoty zdawać relacji z bagiennych spotkań, a już w najmniejszym stopniu opisywać potworzycy. Tę przyjemność - opis obu postaci - powinien mieć najnaoczniejszy świadek - Lis. Alex był pewien, że ta opowieść zapewni przewodnikowi dość znaczną ilość kufli piwa.

- Mości Tupiku. - Alex zwrócił się do niziołka. - Mógłbyś mi załatwić kilka rzeczy przydatnych podczas polowania na ośmiornicę? Przydałyby mi się...
 
Kerm jest offline