Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2013, 22:09   #250
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Guardian of Balance
Nowa drużyna.


Faust kroczył za jednym z naukowców, gdy reszta rozeszła się w swoje strony. W pewnym sensie krępowała go jego nagość, ale po niedługiej chwili przybiegli doń Alfa i Beta, niosąc wszystkie rzeczy strażnika, na swych malutkich rękach. Jedno było trzeba przyznać, czerwone koszula jeszcze nigdy nie była tak czysta i pachnąca, widać Nino naprawdę nienawidził brudu. Blondyn wszedł za tym który był teraz właścicielem jego życia po schodach… a zaraz po kolejnych i następnych. Domek wydawał się o wiele za duży na taką ilość schodów, gdy blondyna wcześniej oglądał go z zewnątrz, dałby mu góra dwa piętra, z czego to najwyższe było by bardzo niskie. Teraz zaś wspinali się po kolejnych stopniach, jak gdyby znajdowali się co najmniej w jakiejś wieży. Jednak z drewnianych okiennic, była otwarta, przez co Faust mógł spojrzeć na ciemne nocne niebo, które obsypane było gwiazdami. Krajobraz powoli przesuwał się za oknem… co strażnik uświadomił sobie dopiero po chwili, a ciekawość wzięła górę a ten poszedł do okna i wychylił się przez nie.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=IPCsUHKZEh8[/MEDIA]

Wiatr uderzył w twarz mężczyzny, otulając go zimnym jesiennym uściskiem. Włosy od razu odleciały w tył, a oczy chwilę musiały powalczyć by otworzyć się w pełni. Jednak nic nie było wstanie usunąć z twarzy czwartego z rodu zdrajców, szerokiego uśmiechu. Okolica niemal trzęsła się od ciężkich kroków, okiennice dolnych pięter skakały w rytm kroków stalowych odnóży. Na malutkich balkonach i przybudówkach, powiewały wstęgi, pranie jak i bracia Alfy i Bety, którzy ze wszystkich sił starali się wykonywać swe obowiązki, nie spadając przy tym w dół. Ogromne strumienie gorącej pary, strzelały co jakiś czas na boki, ze świstem przerywając ciszę nocy. Wszystko skrzypiało, pod własnym ciężarem, a niektóre elementy co jakiś czas oddzielały się od głównej konstrukcji, by zniknąć w leśnej gęstwienie pod nimi.
Lugi Nino obiecał strażnikowi transport… ale nikt by nie pomyślał że trafi mu się aż tak nietypowy „wierzchowiec”


Domek do którego weszli w lesie, znajdował się teraz na szczycie metalowego kolosa, który musiał kryć sie pod ziemią. Ruchoma forteca, kroczyła przez las na czterech stalowych odnóżach, pokonując dystans szybciej niż jakikolwiek koń. Ogromna i niepowstrzymana ruchoma forteca.
- Jeszcze zdążysz się napatrzeć. – oznajmił po dłuższej chwili Nino, dość ciepłym głosem i kładąc dłoń na ramieniu blondyna, pociągnął go dalej.
- Będziesz mieszkał z innymi, czas byś ich poznał. –oznajmił geniusz na jednym ze środkowych pięter zamku. – Na szczyt nie masz wstępu, mam nadzieje że to jasne.- dodał otwierając jedne z drzwi i niemal wpychając tam Fausta, nim ten zdążył podjąć dalszą rozmowę.
Mężczyzna o włosach w kolorze słomy, trafił do dużej i przestronnej sypialni. Wygodne łóżka podskakiwały lekko, w rytm kroków olbrzymiego domostwa, jednak zapewne będzie dało się do tego przyzwyczaić. Widać było to zresztą po osobie która siedziała przy dość dużym stoliku, malując paznokcie bez większych problemów. Wiatr wpadający przez szeroko otwarte okno, poruszał niezwykłymi włosami tego osobnika.



Sięgające ziemi, idealnie proste w kolorze tęczy, zdawały się tańczyć na głowie, młodego mężczyzny. Po chwili w której ten niesamowity pokaz zafascynował dogłębnie, spojrzenie strażnika, odkrył iż nie są to chaotyczne ruchy. Kolory splatały się między sobą, tworząc malutkie warkoczyki, oraz inne formacje, testując fryzury co chwile jak gdyby oglądając się w lustrze. W tym samym odbiciu, w którym to włosy podziwiały własne piękno, dogłębnie niebieskie oczy ich właściciela dojrzały Fausta. Lekki uśmiech pojawił się na delikatnej twarzy, nieskażonej zarostem czy żadną bruzdą, ale żadne słowo powitania nie padło z ust młodziana. Widać był zbyt zajęty pelengowaniem siebie, by zawracać sobie swoją piękną głowę przybyciem, kogoś kto miał tak mała stylu.
Drugim z trzech współlokatorów, był ktoś kto już na pierwszy rzut oka przypomniał Faustowi, Gorta. Mężczyzna siedzący tylko w krótkich spodenkach, dzięki czemu jego potężnie umięśniona klatka piersiowa jak i nogi, były idealnie zaprezentowane światu. Setki malutkich blizn, pokrywały całe ciało umięśnionego osobnika, zaś pot spływał po jego ciele, gdy raz p oraz unosił do góry sztangę. Metalowy pręt uginał się od ilości zarzuconych nań ciężarków, płacząc w tylko sobie znanym języku, ale bezlitosne ręce raz po raz wyrzucały go ponownie ponad ławeczkę. Gdy mięśniak usłyszał iż ktoś wkracza do pokoju, odrzucił w końcu ciężarek, na jego miejsce i wyprostował się, ukazując Faustowi swoją facjatę.


Twarz mężczyzny który wszędzie i zawsze szukał bójki. Twarda i nieugięta, nie mająca wspólnego nic z pięknem pierwszego zauważonego osobnika. Ogromny uśmiech wykwitł na tej facjacie, gdy tylko oczy zauważyły Fausta. Kompletny brak skóry na lewym policzku, sprawiał iż uśmiech był o wiele szerszy i mniej symetryczny niż u zwykłego człowieka. Wszystkie zębiska były dobrze widoczne, zaś temu który już nie raz zdradzał, wydawało się, iż są one wstanie kruszyć orzechy.
- Nowy! –ryknął dziarsko mięśniak. – Chcesz się bić?! –dodał od razu, prężąc muskuły. – Jestem tu najsilniejszy lepiej pamiętaj! –ostatnim słowom towarzyszyło prychnięcie trzeciego z mężczyzn.


Był to osobnik w dojrzałym już wieku, którego włosy chlubiły się barwa taka samą co te należące do Fausta. Ten jednak zamiast koziej bródki, nosił delikatny zarost na całej twarzy, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji po za znudzeniem. Siedział na swoim łóżku, ubrany w długi czarny płaszcz, który ukrywał całego jego ciało. Jedynie dłonie wystawały z rękawów, zajęte metalowym przedmiotem który trzymał. Powolne ruchy palców, próbowały rozwikłać typową logiczną zagadkę, która spędzała sen z oczu niektórych. Kilka złączonych ze sobą metalowych elementów, których jedynym przeznaczeniem była rozłąka, bez niszczenia siebie nawzajem. Zabawa wymagająca cierpliwości jak i pomysłowości.
W taki też sposób Faust po raz pierwszy zobaczył swoich nowych współlokatorów.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline