Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2013, 00:14   #16
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Musisz zapewnić swoich ludzi, że za każdym razem kiedy z nimi walczą, walczą z tymi, którzy zdradzili naszego Władcę zasiadającego na Złotym Tronie.


Kaplica Jedynego Władcy Ludzkości
komnata świątynna, pałac gubernatora, centroglomeracyjna strefa administracji imperialnej, Nowy Korynt



Haajve Sorcane, Tyberion

Cisza jaka zaległa wydawała się wręcz nienaturalna. Żołnierz, którego odwaga mogła pochodzić jedynie jako dar Imperatora stał teraz wpatrzony w Astarte, uśmierconego przez Tyberiona jakby obawiał się, że heretyk ponownie powstanie z martwych. Rzucił także okiem na osiem ciał leżących bez życia na posadzce najwyraźniej niepewny ich stanu, skoro kondycja jednego z nich okazała się być złudna, a jego niepewność potwierdzało trzymanie broni w pogotowiu. Zgromadzeni przed wejściem kapłani niepewnie zaglądali przez nie, teraz już zupełnie nie mając ochoty wejść do środka i zmierzyć się z tym co czyhało w ścianach świątyni. Niektórzy modlili się, jednak modlitwy te były tak ciche, że jedynie o ich istnieniu świadczyły złożone na piersiach ręce i pochylona głowa, nie zaś dźwięk. Ciężko było w tym momencie określić czy modlą się oni za duszę brutalnie potraktowanego jak osłona brata czy za czystość świątyni, czy może za czystość własnej duszy, która wszak była narażona teraz tym bardziej z powodu wydarzeń jakich byli oni świadkami.

Kiedy Tyberion odwrócił się w ich stronę modlitwy zostały przerwane, a kilku kapłanów drgnęło, ale nie cofnęli się, nie chcąc urazić jednego z Synów Imperatora. Przez pierwszą chwilę na pytanie odpowiedziało mu milczenie, aż w końcu jeden z kapłanów skłonił głowę i zwrócił się do Tyberiona.

- Tych ośmiu nikt nie ruszał, Aniele. Leżą jak... zginęli. - szybkie spojrzenie kapłana na leżące ciała wyraźnie świadczyło o tym, że nie jest on pewny ostatniego słowa - Ten... Ostatni... - odezwał się ponownie wracając wzrokiem do Tyberiona - Żołnierze go... przynieśli i położyli. Po prostu.

W korytarzu rozległy się szybkie kroki, a chwilę później przez stojących w przejściu kapłanów zaczęli się przedzierać oddział gwardii najwyraźniej zaalarmowani odgłosami walki. Na przód wyszedł najwyraźniej sierżant trzymający karabin laserowy w pogotowiu, przekraczając próg tego do niedawna całkowicie świętego miejsca. Jakie ono było teraz?

- Co tu się stało? - odezwał się nie wiedząc do kogo skierować pytanie. Spoglądał nieufnie na Tyberiona, ale widok zwłok z wyraźnymi, świeższymi niż powinny być, ranami nie pomagał mu odnaleźć się w sytuacji.

- Sir... - odparł żołnierz, który wykazał się odwagą - Ciało... Jeden z tych martwych heretyków on... - zamilkł na moment szukając odpowiedniego słowa - Ożył.

Sierżant przeniósł wzrok na Tyberiona starając się nie odwracać spojrzenia na zabitego przed chwilą, nie spoglądać w jego kredowobiałe oblicze zaplamione krwią.

- Ożył?


Aex II
korytarze, twierdza-posterunek Arbites, centralna część Opływu Gordeo, Nowy Korynt



Kayle Slovinsky

Kayle słyszał nadany komunikat i mógł mieć co do jednego pewność- teraz wróg będzie tym dokładniej przeszukiwał korytarze w jego poszukiwaniu. Rozkaz był jasny, a stwierdzenie, że nikt nie ma się oddzielać od oddziału tym bardziej pogarszało sytuację snajpera. Nie mógł mieć nadziei, że uda mu się wyeliminować pojedyncze zagrożenie czy wtopić się jako jeden z żołnierzy szukający swego oddziału lub wysłany z innym poleceniem.

Alternatywy kończyły się, pętla zaczęła się zaciskać.

Rana jaką sobie zadał nie była poważna, chociaż na pierwszy rzut oka na poważną wyglądała, tak jak miało się wydawać. Niemniej Kayle czuł jak rana pulsuje bólem, ale ten ból przynajmniej miał jeden plus. Odwracał uwagę snajpera od prawdziwego niebezpieczeństwa, które mu groziło. Zdawało mu się, że mijają długie minuty, w których wytrzymaniu paradoksalnie pomagał ten sam ból. Skupienie na nim zabijało czas... a przynajmniej na początku.

W końcu rozległy się kroki; kroki zmierzające w jego kierunku.

Nie miał innego wyjścia jak tylko czekać. Mógł już tylko próbować zrealizować jeden z ostatnich, o ile nie ostatni, plan. Udawać rannego, ale czy... To zda test? Czy ten fortel będzie wystarczający, aby zmylić wroga i przedostać się jako jeden z nich?

Nie miał czasu na zmianę planu.

Zza załomu wyszło sześciu żołnierzy w czerwonych pancerzach. Broń w pierwszym odruchu została skierowana na siedzącego pod ścianą Kayle'a, ale żaden z żołnierzy nie wykonał innego ruchu.

- Zidentyfikuj się. - padł rozkaz z ust mężczyzny, który musiał być sierżantem.



pokład nieznanego niszczyciela SOB
mostek, około osiem mil od Aex II, centralna część Opływu Gordeo, Nowy Korynt



Sihas Blint

Blint został sam. Nawet Tal czy inna z jego mar nie dotrzymywała mu towarzystwa. Tylko on, mostek i kapitan, który przegrał to starcie. Pokazanie łańcuszka okazało się dobrym pomysłem, chociaż nie zagwarantowało tyle, na ile mógł liczyć Sihas. Kapitan nie zgodził się na rozpoczęcie ostrzału, co w sumie całkowicie dziwić nie mogło, niemniej popełnił on podstawowy błąd,który kosztował go życie. Odłożył zbyt wcześnie broń. Cokolwiek nim wtedy powodowało, kiedy odkładał swoją jedyną tarczę przeciw Blintowi miało pozostać na zawsze tajemnicą, której jedynie można było się domyślać.

Tylko on. Tylko on żywy i to nie ulegnie zmianie nawet jeżeliby towarzyszył mu Tal.

- Hex IV do Odnowiciela, Hex IV do Odnowiciela. Melduj o stanie. Co się u was dzieje? - trzeszczący głos z radiostacji odbił się echem po mostku. Czy kapitan zdążył nadać komunikat o problemach?

Na domiar złego Blint usłyszał kroki za drzwiami, które mimo że się nie zbliżały konkretnie to jednak dawały pożywkę dla bogatej wyobraźni, a dodając do tego fakt całkowitej niepewności co do przynależności zbliżającego się... Na razie odgłos sugerował jedną osobę, ale czy tak było naprawdę? Ilu mogło ich tam być? Ilu czekać w ciszy? Może osoba, którą słyszał została wysłana na rekonesans terenu, a za nią stoi kilku innych wrogów? Wrogów, sojuszników? Jakie było ryzyko?

Tal nie powracał.



Aex II
przystań, twierdza-posterunek Arbites, centralna część Opływu Gordeo, Nowy Korynt



Ardor Domitianus, Borya Volodyjovic, Gregor Malrathor, Johnatan Trax

Czas wydawał się dłużyć niesamowicie, chociaż to odczucie zapewne spowodowane było oczekiwaniem. To właśnie ono zawsze prawdziwie testowało odporność na stres. W ogniu walki liczyły się ułamki sekund, nie było czasu na długie planowanie zaś wieczność zdawała się być chwilą. Kiedy jednak pozostawało tylko oczekiwanie to chwila stawała się wiecznością... a ta potrafiła doprowadzać niektórych do szaleństwa.
Mijały chwile, mijały minuty... Może dziesiątki? Wiadomość o odnalezieniu Blinta nie nadchodziła ani o jego pochwyceniu, ani o śmierci.

A przynajmniej nie bez zabrania wielu żołnierzy nieprzyjaciela ze sobą. Kapitan Sihas Blint potrafił się wciągnąć w zaiste ekscytujące sytuacje.

Porucznik wstała z klęczek jak chciał tego Ardor i postarała się wyprostować i odzyskać trochę godności. Wyglądała jakby była zagubiona w tej całej sytuacji. Wzięła głębszy oddech.

- Niedługo powinni odpo...

Jak na zawołanie vox-operator odwrócił się do zgromadzonych.

- Oddział Delta raportuje, że odnalazł rannego żołnierza poza oddziałem o niepotwierdzonej tożsamości.

Porucznik Sonyan spojrzała na zgromadzonych.

- To może być wasz człowiek.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 07-08-2013 o 21:40.
Zell jest offline