Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2013, 00:37   #49
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
"Gabinet wikariusza. Kolejne ascetyczne pomieszczenie, jakby w kościele katolickim było ich mało. Pod wąskim oknem stoi biurko, a na nim kopa papierów. W rogu mebla stylowa lampka. Pod ścianami regały wypełnione po brzegi. Święte obrazki, krzyże. W honorowym miejscu krucyfiks.

Zmierzcha.


Za topornym krzesłem siedzi on. Najzwyczajniej ubrany w jeansy i błękitną koszulę z koloratką. Ślęczy nad jakimś pismem. Wyraźnie skupiony. Stalowe spojrzenie. Lekki zarost. Nieprzeciętnej urody.

Rozlega się pukanie. Kapłan podnosi głowę i woła - Proszę.

Do pokoju wchodzi wysoki blond chłopak, na oko dwanaście lat. Odziany mundurkiem, jaki zwykli nosić w sierocińcu.
Trochę nieśmiało zamyka za sobą drzwi i zostaje pod nimi.

- Proszę - powtarza łagodny, męski głos - podejdź. Nie gryzę - częstuje go śmiechem.
- Pytał o mnie ksiądz - odpowiada chłopiec postępując kilka kroków.
- A tak. Prosiłem siostrę Anię, aby cię do mnie przysłała. Jak widać, pamięć jeszcze ją nie zawodzi - dodaje po chwili.

Młodzieniec nic nie odrzeka, tylko tępo wpatruje się w kapłańskie oblicze.

- Ah - wzdycha, by zaraz wstać z krzesła i oprzeć się o biurko. - Podobało mi się twoje wczorajsze pytanie. To o pewności co do Obietnicy Pańskiej.
- Podobało się księdzu moje pytanie?
- Jasne. Bo widzisz, wątpliwości nie są grzechem. Grzechem jest ich ignorowanie i nie szukanie odpowiedzi. Rozumiesz? - robi zatroskany wyraz twarzy, próbując wyczytać myśli chłopca z jego oczu.
- Chyba... tak.
- Nie, nie rozumiesz - ponownie wzdycha, jakby trochę podenerwowany. - Ale nie winię cię. Jeszcze całe życie przed tobą. Znajdziesz odpowiedzi w swoim czasie.
- Jeśli ksiądz tak mówi.


Chwila ciszy. Obie istoty zastygają w zadumie. Czas traci na znaczeniu.
Liczy się tylko zaduma. Mistrza i ucznia.


- Chcesz poznać odpowiedzi? - pytanie pada jak cięcie bicza, roztrzaskując nagromadzone emocje.
- Eee... Chyba powinienem. Tego oczekuje ode mnie Bóg, prawda? - mimo to chłopak zaprzecza sobie swoją niepewnością. Chce stąd wyjść? Uciec?
- Posłuchaj mnie uważnie. Wyróżniasz się od pozostałych. Jest w tobie coś... co przypomina mnie samego w twoim wieku. Ten upór. Ten zapał. Masz to w sobie, musisz to tylko z siebie wydobyć. Mogę ci pomóc we właściwym kroczeniu ścieżką Pana.
- Że niby zostanę księdzem?
- Nie - tym razem wybuch śmiechu - chociaż, niczego nie skreślam. Miałem na myśli poznanie prawdziwej esencji Boskiej energii. Chodź, pokażę ci. Mamy tu w kościele sekretne pomieszczenie. W nim przechowujemy całą wiedzę i mądrość setek lat. Ten, kto ich zazna, staje się innym człowiekiem.

Kapłan wstaje i podchodzi do jednego z regałów, a następnie uruchamia ukryty mechanizm, który odsuwa biblioteczkę na bok. Na jej miejscu zieje mroczne wejście. Ksiądz staje w progu i kiwa na chłopaka, zachęcając go, by poszedł za nim.


Po krótkiej chwili wahania młodzieniec rusza, sam jeszcze nie wie do czego. Po drodze mija biurko. Dostrzega na nim jedną kartkę papieru różniącą się od pozostałych pism.



Dni, tygodnie, miesiące, lata. Czas znowu nie gra roli.

Ksiądz znalazł to czego szukał.

Gwałty.
Biczowanie.
Okaleczanie.
Odprawianie dziwnych rytuałów.
Wpajanie chorej wiedzy.
Wtapianie wypaczonego kręgosłupa moralnego.
Psychoza.
Opętanie.
Upadek.
Agonia.
Oświecenie.

Powstanie.


Był gotowy.


'Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odrazą dla wszystkich aż do tej chwili.'*
'Ten zaś kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.'**"



- Idź przodem.

Netaniasz potknął się o coś, by zaraz po tym upaść. Spojrzał na Ortegę, nie wyglądał najlepiej. Jak zresztą wszyscy. Szybko odebrał latarkę i wstał, otrzepując kolana. Ze źródłem światła w lewej dłoni czuje się jakoś pewniej. W prawej ręce wciąż trzyma przeładowaną broń, opartą o lewe przedramię. Gotową do strzału.
Nie powinno nic go zaskoczyć. A przynajmniej tak sobie wmawiał.

Tam, wciąż czeka na nich cel podróży. Nic się nie zmieniło. Od ich misji nadal zależy życie dziesiątek ludzkich istnień. Muszą ich ocalić. Nawet jeśli jego towarzysze mają zawieść. On nie może. Nie jest to brane pod żadną uwagę.
Pomoże im wszystkim.
Ochroni ich wszystkich.

Zaufanie jest kluczem.


***


Znowu ten obraz. Zaledwie z przed... kilku godzin?
Stoi tam, w pomieszczeniu sanitarnym. Opiera się o umywalkę.
Wykonuje znak krzyża na czole.
Ostrożnie, jakby z czcią wymawia słowa - Nie zawiodę Cię.


Ale w lustrze nie ma jego odbicia.
Jest za to inny kapłan.
Ten, który pokazał mu prawdę.



__________________
* 1 Kor 4, 13 - 1338
** 1 Kor 6,17 - 1339
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline