Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2013, 05:47   #20
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
To było oczywiste, że kompani podzielą się w ten sposób. Tupik był nie tylko kucharzem, zwiadowcą i opiekunem zwierząt. Był też dobrym dyplomatą i to on miał większe szanse przekonać przypadkowego mieszkańca miasteczka o użyczenie izby, niż Helvgrim. Kompani dogadali szczegóły działania i rozdzielili się. Von Goldenzungen ruszył dziarskim krokiem w stronę bramy, by nie marnować czasu. Zmierzch zbliżał się wielkimi krokami a jego kompan w towarzystwie małej dziewczynki koczowali nieopodal bram miasta, czekając niecierpliwie na efekty działań niziołka. Słońce było coraz bliżej horyzontu, czerwieniejąc z każdą kolejną chwilą. Lasy otaczające trakt do Aukrug były dziwnie złowieszcze. Helvgrim przyglądał się w wieczorne ciemności, które spowijały krzewy i drzewa za jego plecami, jakby czuł i na sobie czyjś wzrok. Khazad spojrzał na spokojnie siedzącą na głazie, porośniętym mchem Amelię i uspokoił się. Być może była nieświadoma, ale na pewno nie lękała się tak jak on...

Tupik

Zielarz dumnie wkroczył do bram miasta. Zmrok jeszcze nie zapadł, to też trójka strażników dość lekko uzbrojonych nie przeszukiwała niziołka. Ba, nawet nie zwrócili na niego zbyt wielkiej uwagi. On natomiast wszystkiemu dokładnie się przyjrzał. Brama była dość solidna, opuszczana jednym, kołowrotem. Tuż za nią stała drewniana buda, w której pewnie przebywali ów strażnicy nocą. Każdy z nich raczej przeciętnej postury, odziany w skórzaną zbroję, gotowy podjąć walkę długim mieczem. Nie budzili grozy swoim wyglądem, lecz on sam był przykładem na to, że pozory potrafią mylić. Nie był pewien od czego powinien zacząć. Wszak niziołek pukający do drzwi każdego jednego domu był dość dziwnym i podejrzanym widokiem. Może nawet bardziej przyciągającym wzrok niż gdyby mieli wraz z Helvem i Amelią po prostu wejść do jednego z szynków.

Tupik stanął przy jednym z kilku straganów nieopdal bramy uważnie się rozglądając. Uliczki tutaj były zaniedbane. O brukowanej kostce można było tylko marzyć. Na szczęście ostatnimi czasy pogoda nie była zbyt łaskawa w okolicach to też ogrom błota, stanowił podstawę przestrzeni między domostwami, zwaną "uliczkami".
-Powiadam ci... Ten podatek od okien to jakaś farsa!- usłyszał za plecami od jednej z przekup, stojącej za jednym ze straganów. Dwie kobieciny o siwiejących włosach i licznych zmarszczkach na twarzy rozmawiały pozbawione pozytywnych emocji i werwy w swojej gestykulacji, z pewnością zmęczone codziennością i trudami życia.
-Kiedy Dolf jeszcze żył, było dużo łatwiej... Czasami przynosił kilka srebrników dziennie. Wtedy nie myślałam, jak dożyć następnego tygodnia...- niewiasta odziana w skromne ubranie pokręciła z rezygnacją głową. Druga kobieta, która była stroną słuchającą również rozłożyła bezradnie ręce. Tupik już wiedział, że los się do niego uśmiechnął i chyba nie będzie musiał długo szukać miejsca na nocleg...

Helvgrim & Amelia

Krasnolud rozsiadł się wygodnie na powalonym, pruchniejącym pniu, nieopodal gościńca. Co prawda ukrył się z dziewczynką, tak by z drogi, prowadzącej do Aukrug nie było go widać, zaś on miał sporo miejsca do obserwacji. To było miejsce idealne na sytuację, w której się właśnie znajdowali. Zmęczona Amelia usypiała na siedząco. Brodacz nie budził jej. Przykrył ją tylko kocem. Wiedział, że mogą czekać dość długo na Tupika, do czasu aż ten nie załatwi im skrytego noclegu.
Jakiś czas później na gościńcu pojawił się jeździec. Ten sam, którego mijali jakiś czas temu zbliżając się do Aukrug. Mężczyzna jechał spokojnie, jakby nie chciał bardziej męczyć swego wierzchowca. Nie miał szans by dostrzec krasnoluda i nie dostrzegł. Zniknął w bramie do miasta budząc niepokój Helvgrima. Khazad upewnił się, czy jego oręż jest na swoim miejscu, zupełnie jakby coś mu podpowiadało kłopoty.

~***~

Godzinę po rozłączeniu się grupy, Tupik pojawił się za bramą miasta, rozglądając się w poszukiwaniu kryjówki Helvgrima. Khazad ostrożnie, by pozostać niezauważonym stanął na skraju laski z gościńcem i zawołał najciszej jak się dało von Goldenzungena. Tupik prędko dołączył do brodacza i błyskawicznie streścił mu wszystko co udało mu się załatwić. Brygida, bo tak zwała się przekupa, zgodziła się przenocować całą trójkę za złotą monetę. Co prawda przy jej domu nie było miejsca, by pozostawić osła, na którym jeździła Amelia, lecz to akurat nie był problem, gdyż za chatą Brygidy znajdowało się kilka metrów przestrzeni, gdzie za dnia sąsiad kobiecina rąbał drewno.
Tupik stracił kolejne trzy złote monety na brami. Strażnicy oznajmili malcowi, że wypuszczą go, mimo iż jest po zmroku ale przed świtem już nie wjedzie do środka. Początkowo zażądali za ponowne wpuszczenie go trzy złocisze na łeb, lecz Tupik potrafił się dość dobrze targować i udało mu się spuścić cenę do jednej monety na strażnika bramy.

Helvgrim był dumny ze swego przyjaciela, że tak szybko i sprawnie załatwił tę sprawę. Mężczyźni prędko się pozbierali i ruszyli do miasta. Mimo iż dziewczynka spała twardym snem, otwarła zaspane oczka i mętnym wzrokiem wodziła po okolicy nie wiedząc co się dzieje.
Gdy wkraczali przez bramę miasta strażnicy spojrzeli porozumiewawczo na Tupika, po czym obrzucili ciekawskimi spojrzeniami Helvgrima i Amelię. Gniewny wzrok brodacza szybko jednak sprawił iż strażnicy zaprzestali obserwacji. Dom Brygidy znajdowal się ledwie kilkaset metrów od bramy to też długo nie musieli kluczyć zabłoconymi uliczkami Aukrug. Kobieta wypatrywała ich z okna swego domu już od momentu, gdy tylko oddalili się od bramy, którą zamknięto za ich plecami. Gdy już znaleźli pod drzwiami do domostwa, uchyliła drzwi i wpuściła do środka Tupika i ledwie przytomną ze zmęczenia dziewczynkę. Krasnoludowi zaś wskazała zaułek, za domem, gdzie miał zostawić osła. Tak też zrobił przywiązując go do niewielkiego drzewka rosnącego radośnie pod murem, po czym wrócił i dołączył do Tupika i Amelii.


Może i chata nie była bogato urządzona i nazbyt wygodna, lecz co najważniejsze było w niej ciepło i sucho. Brygida miała tylko jedno łóżko, lecz i to nie stanowiło najmniejszego problemu. Nie proponowała ustąpienia miejsca Amelii w swym skromnym łożu, lecz dwie stare, wilcze skóry były idealne by podłożyć pod śpiwór na deskach, nieopodal pieca, co z pewnością podniosło komfort wypoczynku dziecka. Amelia usnęła w momencie, nawet nie zadając pytań gdzie jest i do kiedy tu zostaną. Khazad i niziołek zaś mieli czas by zjeść kolację i porozmawiać. Kobieta przyszykowała im wieczerzę w postaci jajecznicy, ciemnego chleba i dzbana nawet niezłego wina. Po czym usiadła przy ciężkim, drewnianym i niezbyt eleganckim stole zrzucając z pasa swój fartuch.
-Wybaczta panowie, że pytam ale... Niecodzienny to widok spotkać syna gór z dalekiego wschodu, oraz niziołka razem w Aukrug i to... W towarzystwie ludzkiej dziecinki.- wzruszyła ramionami -Wolno spytać szlachetni podróżnicy co jest celem waszej podróży i czemu to noclegu w szynku nie szukacie? Głupia nie jestem, choć może na takową wyglądam. Ściga was kto?- spytała bez ogródek nie ukazując krzty lęką gdy o to pytała.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline