WÄ…tek: Londyn 2005
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2007, 16:33   #216
Lorn
 
Lorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Lorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputacjęLorn ma wspaniałą reputację
Bertram prowadzony zakodowanym w pamięci, specyficznym zapachem medykamentów, jaki utkwił mu w pamięci z czasów wojny, szedł ulicą Notting Hill, jednej ze wschodnich dzielnic Londynu, zamieszkałej częściowo przez katolików i społeczność żydowską.
Na wspomnienie starego wroga, długie jak noże szpony natychmiast wystrzeliły z jego palców. Drogo opłacony informator po raz kolejny okazał się wiarygodny. Nie był tak nierozsądny, by kupować sobie jego zemstę. W ten sposób spłacał zaciągnięty rok temu dług.

Wówczas Lupini dość często naruszali graniczną strefę, zwłaszcza przed, po i w czasie pełni. Wtedy nawet Bertram starał się ich unikać. Tamtej nocy jednak, nie było pełni. Śledził ostrożnie jedną młodą watahę próbującą przejść egzamin dojrzałości i odciąć jedną z niezliczonych macek Żmija. Nim szczenięta zdążyły podjąć ostateczną decyzję o ataku, Bertram zgarnął niedoszłą ofiarę sprzed ich nosa, zyskując tym samym dłużnika wśród jednego z Nosferatów. Dzięki szybkiej interwencji Bertrama, mimo przypuszczonej pogoni, Lupinom na szczęście nie udało się dopaść niedoszłej ofiary. Wiedział, że żaden dług nie trwa wiecznie, dlatego zdecydował się wykorzystać go do odnalezienia swojego celu.

Dziś właśnie zmierzał w jego stronę, by ukoronować swoje półwieczne poszukiwania. Jego węch potwierdził położenie kryjówki wroga. Obszedł ją ostrożnie dookoła, skryty w nocnym mroku wybierając dogodne miejsce do prowadzenia obserwacji. Jak zwykle jego wybór padł na okazałe drzewo, z którego szybkim atakiem miał zamiar dopaść swoją ofiarę, podczas opuszczania przez nią kryjówki. Podejrzewał, że wchodząc na jej teren, alarm lub jakaś ukryta kamera mogłyby ją ostrzec. Wolał cierpliwie poczekać, każdy musi kiedyś wyjść. Dwa cienie krążyły po salonie, co jakiś czas rzucając swój obraz na okryte czerwoną kotarą okno. Po godzinie odniósł dziwne wrażenie, iż on sam także jest pod czyjąś lupą, lecz mimo wszelkich prób dostrzeżenia innego obserwatora, nie natrafił na żaden najmniejszy ślad potwierdzający jego obawę. Rozproszony wrócił do obserwacji domu.
Niespodziewanie całe jego ciało przeszył ogromny ból podobny do setek sztyletów przebijających je na wylot. Przez spływające krwią oczy, gdy już zwisał z gałęzi głową w dół, pogrążony w agonii, zobaczył jedynie parkującą nieopodal rozmazaną sylwetkę samochodu i postacie - czarne diabły chwytające jego umęczone bólem ciało i duszę.

NastÄ™pnego dnia, na Å‚amach Times’a, ukazaÅ‚ siÄ™ artykuÅ‚ o kobiecie, która wracajÄ…c z porannego nabożeÅ„stwa uznaÅ‚a, iż doznaÅ‚a Å‚aski bożej, bowiem zobaczyÅ‚a krwawiÄ…ce drzewo. Badacze cudów, którzy skupieni wokół drzewa i otoczeni tÅ‚umem gapiów oraz modlÄ…cych siÄ™ do niego kobiet, badali je przez caÅ‚y dzieÅ„, nie doszukali siÄ™ żadnej wyraźnej rany, z jakiej miaÅ‚aby wypÅ‚ywać krew, uznali jednak z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ…, że krew, choć podobna, nie jest krwiÄ… czÅ‚owieka, ani żadnego ze znanych im zwierzÄ…t, co kwalifikuje zjawisko bardziej do niewyjaÅ›nionej zagadki z rodzaju „OpowieÅ›ci niesamowite”, niż do boskiego cudu.
 
Lorn jest offline