Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2013, 22:23   #413
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Kim on jest? Skąd się tu wziął?
- Jest całkiem inny niż tamci.
- Ale musiał przyjść z tego samego miejsca.
- Nie sądzę. Tamci używali pochodni. Ten widzi w ciemnościach. Pochodzi stąd.
- Czy to możliwe?
- Wyszedł z wody, czy on pochodzi stamtąd?
- Nie wygląda na wodne stworzenie...
- Pochodzi stąd – powtórzyło z naciskiem wielkie-coś. – Spójrzcie na niego. W ruinach miasta były księgi opisujące takie istoty. Istoty o ciemnej skórze, srebrnych włosach i szpiczastych uszach.
dark elf spearman #1 by *KoTnoneKoT on deviantART
- To niemożliwe!
- Skoro jest jeden, jest ich więcej tam skąd przybył! – powiedziało wielkie-coś. – Skoro pochodzi stąd, musi być w okolicy drugie miasto!
- Drugie miasto?!
- Nie możemy pozwolić, żeby do niego wrócił!!! Za wszelką cenę musimy go pojmać, żywcem!
- Nie wiemy kim jest... Wygląda niebezpiecznie. W ogóle nie okazał lęku na nasz widok, a jest sam!
- Dokładnie, krąży tu sam? Na pewno jest niebezpieczny.
- Może to on zmasakrował te ciała, które wcześniej znaleźliśmy?
- Możliwe. On albo jemu podobni. Najwyraźniej toczą tu wojnę z tymi o jasnej skórze.
- I najwyraźniej wygrywają, ani jednego trupa jemu podobnego nie znaleźliśmy.
- Dość gadania, ruszcie się!!! Musimy za wszelką cenę odkryć kim jest i skąd przybył, nie wolno nam dopuścić do infiltracji miasta!!! Być może nasze miasto stoi na krawędzi wojny i zagłady!!! Pojmać go, nie pozwólcie mu uciec!!!
* * *
Dirith, Kiti;
Nadal okazywaliście, że nie zwiniecie się do ucieczki. Komitet powitalny szemrał przez chwilę w niezrozumiałym dla was języku, ale trudno było nie zgadnąć, że są wrogo nastawieni i bardzo niezadowoleni z waszej wizyty. Przywykliście już, że witają was z widłami i pochodniami...

Najważniejsze, że był plan. Dirith wymyślił plan co do ataku na patrzałki wroga. Patrzałki w ciemnościach nie są co prawda najważniejsze, ale żadne stworzenie z głębi jaskiń nie lubi rozbłysków jasnego światła na dzień dobry. Niektóre nawet nigdy czegoś podobnego nie widziały. Kiti również miała plan. Kiedy wszystko było gotowe i Dirith rzucił się do ataku, zgodnie z planem zaszczekała ostrzegawczo i rzuciła czar leczenia. Korzystając z okazji, sama chwyciła za Krewetkę, która podpłynęła do brzegu, i skoro wrogowie nie byli w wodzie... chwyciła krewetkę zębami za pancerz i rzuciła nią we wrogów. Cios z krewetkowej piąchy może nie wyglądał imponująco, ale siłę ciosu miał, więc może i było to dobre posuniecie...

Atakowanie grupy większej od siebie może i nie było zbyt bezpieczne, jednak pozbycie się zwiadowców było ważne chociażby po to, aby nie zrobiło się ich więcej po wszyciu alarmu.

No to jedziemy...
Light Explosion by ~MindStep on deviantART
Eksplozja światła przyniosła zadowalający efekt oślepienia i paniki. Dirith zaatakował.
Boom! by *anndr on deviantART

Okazało się jednak że atak nie jest taki Prost, bowiem mrówki-wierzchowce okazały się... ślepe i niewrażliwe na błysk! Nie spłoszone, nie wywołały tyle zamieszanie, ile mogłyby. Dirithowi udało się za to przedrzeć do wielkiego-czegoś i zaatakować podczas gdy stwór był zszokowany [i rozwścieczony] oślepieniem. Stworzenie usłyszało że coś się do niego zbliża i na ślepo, na odlew, machnęło odnóżem, Dirith jednak uniknął ciosu w mistrzowskim uniku. Cios dosłownie go musnął, a zaraz potem drow wpakował ostrze w wielkie-coś, które zawyło kobieco-zwierzęcym głosem, niczym harpia. Trudniej było jednak opanować wielu kurduplowatych napastników, którzy obleźli drowa niczym mrówki [dosłownie]. Jedna z lin niczym lasso ucapiła Diritha za lewe ramię, a łańcuch z kulką na końcu owinął się wokół prawej nogi drowa, napastnicy ciągnęli i szarpali, próbując go powalić i unieruchomić, póki co jednak z racji wzrostu i wściekłości Dirith zdołał jeszcze uchronić się od upadku na ziemię. Ale oto nadleciała krewetka! Klerycy chociaż może nie walczą najlepiej, doskonale wybierają sobie sojusznicze pety do walki [typu psy z czaszką jelenia na głowie lub tęczowe latające krewetki...] Krewetka zostawiła w spokoju ranione wielkie-coś i lądując w gromadce kurdupli użyła swojej tajnej broni. Podobno swoimi szczypcami krewetka potrafi wydawać dźwięk o natężeniu 200 decybeli [odrzutowiec hałasuje ok. 120 decybeli]. Krewetka wytwarza ten ogłuszający odgłos, zatrzaskując z niesamowitą szybkością (6 m/s) obie połówki szczypiec. Wtedy na ich czubku powstaje kawitacyjny pęcherzyk powietrza który po wystrzeleniu pędzi w strumieniu wody z prędkością 90 km/h i nagrzewa się do ponad 4000 ºC. Huk wystrzelonego pęcherzyka może ogłuszyć lub zabić przeciwnika [a nawet rozbić szkło]. Warunkiem jest blisko odległość: szczypce muszą być 3 mm od wroga. Warunek dzięki klerykowi miotającemu krewetkami został spełniony... Jeszcze kurduple dobrze nie otrzeźwiały po fajerwerkach, a już krewetka zafundowała im pokaz rewolwerowca. Uderzenie w jednego z mrówczych jeźdźców zabiło na miejscu jeźdźca, a ogłuszona mrówka poniosła go wprost do wody i zaczęła się topić. Sama wilczyca miała mniej szczęścia i skoro okazała się groźna, jeden z jeźdźców zarzucił jej pętlę na szyję. W całym zamieszaniu walczycie o wyzwolenie się z lin i bronicie się przed zarzuceniem sieci na głowy... Przynajmniej póki co nie wpadli na to, żeby was ogłuszać „toporeczkiem w łepetynę”... Panikę sieje też fakt, że stawiacie zażarty opór a dowódczyni została poważnie ranna. Tęczowa krewetka wpełzła z powrotem do wody.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline