Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-07-2013, 20:27   #411
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Generalnie elfy lubią sąsiedztwo wody. Samą wodę lubią mniej. Elfy leśne nie przepadają za pływaniem wpław ani żeglugą, a tym bardziej za topieniem się. Lubią oczka wodne, jeziorka, strumyki i wodospady, lubią uwalić się na drzewie, zwisać z gałęzi drzewa i patrzeć na wodę. Podobają się im kąpiele w wodospadach i jeziorach. Ale topić się zdecydowanie nie lubią. Kiti nigdy nie była wyborowym pływakiem a już na pewno nie trenowała nigdy pływania w 5 tonowym kombinezonie z metalu. Kiedy kombinezon nabierał wody wpadała w coraz większą panikę. Próbowała zatkać przeciek łapą, ale nie sięgała tak żeby zatkać cały. Próbowała coś wymyśleć i powiedzieć Dirithowi o swoim problemie, ale nie słyszał jej nawet. Potem wpłynęli do groty i zrobiło się strasznie ciemno.
WoW: The Party by ~Altana on deviantART
Szło jej całkiem dobrze, chociaż rzadko grała w karty. Pan Elf zaproponował kolejnego drinka. Kiti skinęła głową, chociaż było jej już wesoło. Wypiła drinka, Pan Elf też. Nie pamiętała już w co właściwie grali w te karty, że znaleźli się na drewnianej ławie, on bez koszuli i skarpet, z wiankiem kwiatów na głowie, ona na jego kolanach, w nie swojej sukience i czymś dwuręcznym toporem w torebce zamiast szminki. Wszystko było nieźle do momentu kiedy ktoś poklepał ją po ramieniu.
„Czy to jego dziewczyna!?” pomyślała w panice.
Ktoś złapał ją za kołnierz i zaczął dosłownie prać ją po pysku. Liść za liściem. Kiti była w szoku że ktoś miał czelność uderzyć kobietę! Tymczasem on w najlepsze ją prał. Zaczęła się wyrywać i wierzgać nogami, piszczeć i przeklinać drania.
Kiedy otworzyła oczy zobaczyła że po pysku pierze ją drow. I to na dodatek Dirith. Co Dirith robił na tej imprezie!? Wówczas właśnie zdała sobie sprawę że to był sen a mroczny elf nie próbował jej sprać tylko ocucić ją po tym jak się topiła. Wisiała w jego ramionach jak mokre futro sprzed kominka i właściwie chciałaby żeby ktoś teraz rozłożył ją prze kominkiem, żeby mogła wyschnąć i się ogrzać.
- Pfuhu phukhu pheh – wykaszlała tylko. – Dzięki!
Kiedy ją postawił przez moment dochodziła do siebie. Wykaszlała małą meduzę, która pogroziła jej macką i wskoczyła z powrotem do wody.
- No ładny początek! Mówiłam że elfy nie są stworzone do podwodnej żeglugi!
Nie było czasu dochodzić do siebie dłużej. Zbliżał się komitet powitalny.
- Oni chyba nas tu nie chcą...
Co to były za istoty nie miała pojęcia. Ale jak można jeździć na mrówkach, fuj!!!
- Nie stójmy im na drodze lepiej...
Była to mądrość z serii ‘kiedy elf jedzie sobie spokojnie na swoim jednorożcu, podjedź na kucyku, zagrodź mu drogę, pokaż środkowy palec i zobacz, jak elf zareaguje’. A odpowiedź brzmi mniej więcej tak:

[media]http://www.youtube.com/watch?v=ejTIdQktHDA[/media]

Kiti spodziewała się że komitet nie chce obcych na swoich podwodnych ziemiach tym bardziej że kapitan opowiadał o podejrzanych zgonach. Nie mieli jednak za bardzo którędy uciekać ani przedostać się dalej.
- Może spróbujmy wziąć ich z zaskoczenia?
Miała w planie poszczucie ich świetlistym rozbłyskiem leczniczej energii którą rzuci na siebie aby się doleczyć po tym nurkowaniu. Istoty przywykłe do ciemności powinny nie lubić jasnego światła.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D

Ostatnio edytowane przez Kejsi2 : 25-07-2013 o 20:30.
Kejsi2 jest offline  
Stary 29-07-2013, 04:54   #412
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Kiedy Kiti zaczęła wierzgać się uśmiechnął się nieco, jednak przestał klepać ją dopiero jak zaczęła kaszleć i nie miał wątpliwości, że oddycha. Wtedy nie pozostało nic innego jak odstawić ją na ziemię i rozeznać się w sytuacji, a ta nie wyglądała za dobrze. Może i można było wykorzystać do walki jakieś stalagmity, jednak w tej chwili nie było to najlepsze rozwiązanie. Był też jakiś tunel pod wodą prowadzący nie wiadomo gdzie, którego strzegły jakieś kreatury. Co dziwne nie były zbyt duże jednak krewetka wolała je omijać choć z wpłynięciem między setki innych krewetek nie miała wcześniej problemów. Ta droga jednak odpadała z prostej przyczyny. Kto powiedział, że na końcu tego tunelu, lub w jego wnętrzu znajduje się powietrze? Nikt, więc nawet jeśli udałoby się przebić przez tajemnicze istoty to prawdopodobnie można było się w nim utopić... a samobójstwa Dirith popełniać raczej nie zamierzał. Co prawda stawanie na przeciw oddziału zwiadowczego można było w większości przypadków nazwać samobójstwem, jednak tak na prawdę szanse były równie dobre co przy próbie skorzystania z tunelu. Nawet może i lepsze, bo walka toczyłaby się na polu na którym Dirith miał nie małe doświadczenie. A przynajmniej dużo większe niż w nurkowaniu.
Słysząc propozycje Wilczycy uśmiechnął się tylko. Może i pomysł z zejściem z drogi najgłupszy nie był, jednak w podmroku to nie bardzo działało. Przy próbie ucieczki można się tylko zmęczyć i nie mieć siły jak napastnicy w końcu dogonią ofiarę. Jedynie kiedy znało się dobrze okoliczne jaskinie można było spróbować uciec, zmylić trop i ukryć się gdzieś licząc na cud, że pościg nie zna się na tropieniu w jaskiniach. To jednak było już w zasadzie podmrok. Kto nie umiał tropić w jaskiniach, albo szybko się tego uczył albo szybko ginął na patrolu.
Dirith może i nie był najgorszym tropiciele, jednak śladów raczej za sobą nie zacierał tak dobrze jakby teraz byłoby potrzebne. Zawsze wolał otwarte starcia. Właśnie do nich był stworzony i od samego początku szkolony. Dlatego właśnie nie zamierzał nikomu schodzić z drogi. Chociażby dlatego, że jakby go przepuścił, to bardzo szybko mógłby skończyć ze sztyletem w plecach.
- To jest przedsionek podmroku a nie rezerwat korojadów, gdzie zejście z drogi mogłoby cokolwiek dać... - mruknął cicho do Kiti. Wiedział doskonale, że ten patrol nie odpuści. W końcu ich było więcej i na pewno podążyliby za nimi i prędzej czy później zaatakowali. A jako że było ich tylko dwoje, nic dziwnego że postanowili spróbować się z nimi zabawić właśnie teraz. Pocieszający był fakt, że chyba bardziej zamierzali spróbować ich wziąć żywcem... więc może być więcej szans na przeżycie. Ot do momentu kiedy w końcu wyzioną ducha w sali tortur jakiegoś podziemnego miasta. Co prawda było możliwe, że zostaną również niewolnikami... ale wcale nie przeczyło torturom.
- Mów głośniej, bo może cię nie słyszeli... - stwierdził tym razem nieco mniej zadowolony. W końcu zaskoczenie to jedyne co mogło im teraz pomóc i znacząco przeważyć szalę zwycięstwa a mówienie tego nagłos mogło przynieść tylko efekt przeciwny do zamierzonego. Chyba, że zamiarem tym było ostrzeżenie przeciwników. Na szczęście dzięki temu, że Kiti żyła można było spróbować odpowiednio zaskoczyć przeciwników. Przykucnął więc nieco aby móc szepnąć Wilczycy do ucha jakie ma zamiary. Zrobił to również dlatego, żeby nie zostać podsłuchanym. A większość mieszkańców podziemi ma dość dobry słuch, więc nie mógł mówić za głośno.
- Jak powiem jazda albo jedziemy ulecz moje czoło jak najgwałtowniejszym jaśniejszym i możliwie długim błyskiem, jednak szczeknij dosłownie tuż przed tym, żebym wiedział dokładnie kiedy to zrobisz. - wyszeptał cicho, tak żeby Nawet Kiti ledwo to usłyszała.

Następnie wstał i skierował się powoli w stronę przeciwników.
- Ah... Ibilith oselogad fecatut... Sen, Teme apaper tie riberag hil risi, li hil yebol ecupe ribi sot enalac ro ri ahirowod corep tereji elitil nezen salil hil gacesod koro? - zapytał w swoim rodzimym języku wyjmując sztylet, dając kolejny krok do przodu oraz uśmiechając się. Dla pewności postanowił powtórzyć pytanie we wspólnym, że by do oddziały dotarło to o co pytał.
- Komitet powitalny Ibilithów... Więc, muszę zarżnąć was wszystkich, czy zejdziecie mi z drogi i wrócicie pod kamień z którego wypełzliście?

Kiedy przemówiłeś do nich i wyciągnąłeś broń, zatrzymali się. Nie spodziewali się najwyraźniej oporu, liczyli na to że wobec ich przewagi liczebnej zwiniesz się do ucieczki. Najwyraźniej zatem nie znają drowów...? To największe-dziwne-coś odezwało się niezrozumiale i znowu komitet ruszył w waszym kierunku, tym razem jednak bardzo powoli i bardzo ostrożnie. Wyraźnie ich zaskoczyłeś.

Widząc reakcję przeciwników nie był zaskoczony. Wiedział dobrze, że każda grupa uznaje się za silniejszą jeśli ma przewagę liczebną. Uśmiechnął się więc bardziej, ale tylko jedną stroną ust. W połączeniu z tatuażem mogło to wyglądać złowieszczo, tym bardziej że właśnie w ten sposób się uśmiechał. Jak szaleniec mający właśnie rozpocząć doskonale się bawić. Wiedział dobrze, że teraz oddział będzie bardziej uważać. Każdy mający nieco więcej rozumu by tak zrobił jakby ktoś z szaleńczym zadowoleniem oczekiwał na walkę z kimś silniejszym. Nadal jednak musiało się kołatać w głowach napastników że to może być blef, a większa ostrożność z będzie zachowana tylko w razie czego. Tak przynajmniej myślałaby większość patroli. Dla porównania większość drowów w tej sytuacji już korzystałaby z podwodnego tunelu, albo próbowała blefować żeby kupić sobie czas na skorzystanie z niego.
Dirith nie był jednak większością drowów. Dlatego zaczął samemu iść w stronę przeciwników jednocześnie obniżając nieco pozycję, tak aby móc łatwiej dźgać wrogów i nie musieć się przy tym schylać tracąc stabilność. Ruszył jednak równie powoli i ostrożnie. Zrobił dwa kroki, po czym ponownie się odezwał.
- To co, jedziemy z tym koksem? - zapytał tym razem głośno i agresywnie. Jednocześnie ruszył gwałtownie do przodu. Wiedział doskonale, że w tym momencie wszystkie oczy będą skierowane właśnie na niego. Chociażby dlatego, że każdy z patrolu będzie chciał zobaczyć co ten samobójca próbuje wskórać tak zuchwałym atakiem, oraz mieć pewność że będzie wiedział w kogo atakuje drow. A zamierzał zaatakować do przodu. Nie kierował się w żadnego z przeciwników, po prostu ruszył ślepo przed siebie pochylając się do przodu a sztylet utrzymując w gardzie. Miał jednak na uwadze co przed chwilą powiedział, i jak tylko usłyszy szczeknięcie zamierzał krzyknąć i zamknąć oczy. To było bardzo głupie rozwiązanie, jednak konieczne aby samemu nie zostać oślepionym. Co prawda spędził na powierzchni sporo czasu, jednak nadal doskonale widział w ciemnościach tak samo jak jego przeciwnicy. Dlatego mógł zostać mimo wszystko oślepiony równie mocno co inni. Liczył jednak, że nie będzie tak źle, lub przynajmniej uniknie powidoku jaki na pewno pozostanie w oczach po ujrzeniu tego błysku. Dałoby mu to wielką przewagę. Wiedział doskonale, jak szybko można się rozprawić z zaskoczonym przeciwnikiem. Wiedział także, że jeśli trafił na na prawdę doświadczony odział, to któryś z nich może sobie poradzić całkiem dobrze polegając tylko na słuchu... jednak z początku na pewno byłby mocno zaskoczony. I właśnie na to liczył.
Kiedy tylko zamknie oczy i w ciemności ujrzy rozjaśnienie lub usłyszy dezaprobatę ze strony przeciwników skieruje się w stronę najbliższego. Kierując się właśnie słuchem zamierzał zaatakować jeszcze kiedy trwać będzie błysk w zależności od tego jak długo uda się go utrzymać Kiti. Możliwe, że nie uda mu się trafić, jednak przeciwnicy najprawdopodobniej byliby w tym momencie bardziej zajęci zasłanianiem oczu więc liczył na to, że szczęśliwym trafem jego ostrze trafi na czyjeś ciało. Kiedy tylko światło zgaśnie otworzy oczy i zaatakuje już normalnie celując w tętnicę szyjną lub gardło najbliższej ofiary. Nie ważne kto to był, ważne żeby zabić go jak najszybciej i ruszyć na następnego przeciwnika próbując dokonać tego samego zanim członkowie oddziału zaczną odzyskiwać wzrok, aby załatwić ich najwięcej jak tylko się dało.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 29-07-2013, 22:23   #413
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Kim on jest? Skąd się tu wziął?
- Jest całkiem inny niż tamci.
- Ale musiał przyjść z tego samego miejsca.
- Nie sądzę. Tamci używali pochodni. Ten widzi w ciemnościach. Pochodzi stąd.
- Czy to możliwe?
- Wyszedł z wody, czy on pochodzi stamtąd?
- Nie wygląda na wodne stworzenie...
- Pochodzi stąd – powtórzyło z naciskiem wielkie-coś. – Spójrzcie na niego. W ruinach miasta były księgi opisujące takie istoty. Istoty o ciemnej skórze, srebrnych włosach i szpiczastych uszach.
dark elf spearman #1 by *KoTnoneKoT on deviantART
- To niemożliwe!
- Skoro jest jeden, jest ich więcej tam skąd przybył! – powiedziało wielkie-coś. – Skoro pochodzi stąd, musi być w okolicy drugie miasto!
- Drugie miasto?!
- Nie możemy pozwolić, żeby do niego wrócił!!! Za wszelką cenę musimy go pojmać, żywcem!
- Nie wiemy kim jest... Wygląda niebezpiecznie. W ogóle nie okazał lęku na nasz widok, a jest sam!
- Dokładnie, krąży tu sam? Na pewno jest niebezpieczny.
- Może to on zmasakrował te ciała, które wcześniej znaleźliśmy?
- Możliwe. On albo jemu podobni. Najwyraźniej toczą tu wojnę z tymi o jasnej skórze.
- I najwyraźniej wygrywają, ani jednego trupa jemu podobnego nie znaleźliśmy.
- Dość gadania, ruszcie się!!! Musimy za wszelką cenę odkryć kim jest i skąd przybył, nie wolno nam dopuścić do infiltracji miasta!!! Być może nasze miasto stoi na krawędzi wojny i zagłady!!! Pojmać go, nie pozwólcie mu uciec!!!
* * *
Dirith, Kiti;
Nadal okazywaliście, że nie zwiniecie się do ucieczki. Komitet powitalny szemrał przez chwilę w niezrozumiałym dla was języku, ale trudno było nie zgadnąć, że są wrogo nastawieni i bardzo niezadowoleni z waszej wizyty. Przywykliście już, że witają was z widłami i pochodniami...

Najważniejsze, że był plan. Dirith wymyślił plan co do ataku na patrzałki wroga. Patrzałki w ciemnościach nie są co prawda najważniejsze, ale żadne stworzenie z głębi jaskiń nie lubi rozbłysków jasnego światła na dzień dobry. Niektóre nawet nigdy czegoś podobnego nie widziały. Kiti również miała plan. Kiedy wszystko było gotowe i Dirith rzucił się do ataku, zgodnie z planem zaszczekała ostrzegawczo i rzuciła czar leczenia. Korzystając z okazji, sama chwyciła za Krewetkę, która podpłynęła do brzegu, i skoro wrogowie nie byli w wodzie... chwyciła krewetkę zębami za pancerz i rzuciła nią we wrogów. Cios z krewetkowej piąchy może nie wyglądał imponująco, ale siłę ciosu miał, więc może i było to dobre posuniecie...

Atakowanie grupy większej od siebie może i nie było zbyt bezpieczne, jednak pozbycie się zwiadowców było ważne chociażby po to, aby nie zrobiło się ich więcej po wszyciu alarmu.

No to jedziemy...
Light Explosion by ~MindStep on deviantART
Eksplozja światła przyniosła zadowalający efekt oślepienia i paniki. Dirith zaatakował.
Boom! by *anndr on deviantART

Okazało się jednak że atak nie jest taki Prost, bowiem mrówki-wierzchowce okazały się... ślepe i niewrażliwe na błysk! Nie spłoszone, nie wywołały tyle zamieszanie, ile mogłyby. Dirithowi udało się za to przedrzeć do wielkiego-czegoś i zaatakować podczas gdy stwór był zszokowany [i rozwścieczony] oślepieniem. Stworzenie usłyszało że coś się do niego zbliża i na ślepo, na odlew, machnęło odnóżem, Dirith jednak uniknął ciosu w mistrzowskim uniku. Cios dosłownie go musnął, a zaraz potem drow wpakował ostrze w wielkie-coś, które zawyło kobieco-zwierzęcym głosem, niczym harpia. Trudniej było jednak opanować wielu kurduplowatych napastników, którzy obleźli drowa niczym mrówki [dosłownie]. Jedna z lin niczym lasso ucapiła Diritha za lewe ramię, a łańcuch z kulką na końcu owinął się wokół prawej nogi drowa, napastnicy ciągnęli i szarpali, próbując go powalić i unieruchomić, póki co jednak z racji wzrostu i wściekłości Dirith zdołał jeszcze uchronić się od upadku na ziemię. Ale oto nadleciała krewetka! Klerycy chociaż może nie walczą najlepiej, doskonale wybierają sobie sojusznicze pety do walki [typu psy z czaszką jelenia na głowie lub tęczowe latające krewetki...] Krewetka zostawiła w spokoju ranione wielkie-coś i lądując w gromadce kurdupli użyła swojej tajnej broni. Podobno swoimi szczypcami krewetka potrafi wydawać dźwięk o natężeniu 200 decybeli [odrzutowiec hałasuje ok. 120 decybeli]. Krewetka wytwarza ten ogłuszający odgłos, zatrzaskując z niesamowitą szybkością (6 m/s) obie połówki szczypiec. Wtedy na ich czubku powstaje kawitacyjny pęcherzyk powietrza który po wystrzeleniu pędzi w strumieniu wody z prędkością 90 km/h i nagrzewa się do ponad 4000 ºC. Huk wystrzelonego pęcherzyka może ogłuszyć lub zabić przeciwnika [a nawet rozbić szkło]. Warunkiem jest blisko odległość: szczypce muszą być 3 mm od wroga. Warunek dzięki klerykowi miotającemu krewetkami został spełniony... Jeszcze kurduple dobrze nie otrzeźwiały po fajerwerkach, a już krewetka zafundowała im pokaz rewolwerowca. Uderzenie w jednego z mrówczych jeźdźców zabiło na miejscu jeźdźca, a ogłuszona mrówka poniosła go wprost do wody i zaczęła się topić. Sama wilczyca miała mniej szczęścia i skoro okazała się groźna, jeden z jeźdźców zarzucił jej pętlę na szyję. W całym zamieszaniu walczycie o wyzwolenie się z lin i bronicie się przed zarzuceniem sieci na głowy... Przynajmniej póki co nie wpadli na to, żeby was ogłuszać „toporeczkiem w łepetynę”... Panikę sieje też fakt, że stawiacie zażarty opór a dowódczyni została poważnie ranna. Tęczowa krewetka wpełzła z powrotem do wody.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 30-07-2013, 19:08   #414
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
- No ale oni i tak nie rozumieją co mówimy! – szepnęła do Diritha na uwagę o ataku z zaskoczenia.
Najpierw zastanawiała się jak skuteczną bronią może być leczenie czoła atakującego drowa… Ale ostatecznie wolała to niż szarżę u boku drowa.

Nietypowy przeciwnik – Demotywatory.pl

Dobrze że chociaż krewetka ją wspomagała, bo jak zwykle kleryk miał swoje miejsce z tyłu grupy, miała ładnie wyglądać, stać i leczyć, ewentualnie szukać schronienia za plecami barczystych kompanów, w tym przypadku drowa lub tęczowej krewetki. Tak naprawdę jak pomyśleć że jest ich tylko dwoje to naprawdę daleko zaszli. Tfu tfu tfu żeby nie zapeszać!

No i wiedziała że skończy w kagańcu albo z pętlą na szyi. Na kleryka pierwszego idą. Przynajmniej ten duży i paskudny oberwał. To chyba była zresztą ona pani paskudna. Kiti szamotała się na uwięzi. Kiedy widziała jak wierzchowiec mrówka nieudolnie pływa w zalanej grocie i się topi, stwierdziła że być może te kurduple nie lubią wody albo nie potrafią pływać i Może By Tak warto było je utopić. Wpadła na dość samobójczy pomysł, ale nie miała najmniejszej ochoty trafić do miasta krasnali czy podmroku jako niewolnik, o nie nie nie! Wolała się utopić!!! Jako elfka nie zniosłaby życia w podmroku bez słońca, gwiazd, deszczu, kwiatów! Wolała się utopić!

Szarpiąc się, obiegła kombinezon do nurkowania tak żeby zaplątać o niego liny którymi ją chwycili. Następnie rzuciła leczenie na Diritha aby znów wywołać falę oślepienia, wcześniej szczekając aby go ostrzec. Albo też poczekała na sygnał od drowa, jeśli go nie da, rzuci leczenie i tak. Następnie zepchnęła kombinezon do wody i skoczyła za nim. Kombinezon idąc na dno miał wciągnąć za sobą tych którzy ją złapali na liny. Teraz zobaczymy kto kogo złapał! Próbowała nakierować kombinezon tak żeby spadł w miejscu gdzie pływały te kolorowe stworzonka unikane przez krewetkę. Miała nadzieję że nie polubią kurdupli i nawzajem. Jednocześnie krewetka w wodzie miała lepsze możliwości ataku wroga. Następnie miała szczypcami przeciąć linę wokół szyi Kiti. Kiti miała nadzieję ze zdąży wypłynąć. Chcieli ich żywcem więc jeśli tak to samo powinni zacząć ją ratować i wyławiać jeśli zacznie się topić.

*
Wiadomość od sponsora. Podczas upałów uważaj na swojego drużynowego drowa! Drow nawet w cieniu z łatwością może paść ofiarą udaru słonecznego!

Nawet jeśli drow wydaje się przytomny, jest kompletnie niekontaktujący i główną zasadą jest traktowanie go ze wszelkimi środkami ostrożności. Drow z udarem nie jest w stanie artykułowanie mówić, a często nie jest w stanie mówić w ogóle, choć próbuje. Nie orientuje się w otoczeniu, jeśli jeszcze chodzi, to bardzo chwiejnie i rozbija się o przeszkody. Robi się blado-fioletowy, pot po nim cieknie jak z wiadra, dostaje bardzo silnych drgawek, wymiotuje i bardzo szybko i płytko oddycha. Pozostawiony na słońcu dozna trwałego uszkodzenia układu nerwowego a po chwili przestanie oddychać. Wówczas nawet po przywróceniu oddechu można go już tylko dobić, ponieważ jego mózg właśnie się ugotował i drow będzie funkcjonował odtąd jak roślina. Drow z udarem słonecznym nie jest w stanie normalnie chodzić ani podnieść się i zazwyczaj leży lub siedzi, ale jest w stanie się żwawo poruszać i w każdej chwili świadomy lub nie ruch ręką czy nogą może nieostrożnemu medykowi złamać kończynę, żebra czy kark. Drowy są bardzo wrażliwe na słońce i podczas udaru mogą doznać obrzęku mózgu lub trwałego uszkodzenia systemu nerwowego i są zupełnie nieprzewidywalne (bardziej niż zwykle). Drowy z udarem są bardzo ruchliwe. Tu drgawki, tu go coś zaswędzi, popiecze, kontrolowanie czy nie, wierzgnie nóżką, machnie rączką… W porównaniu do patykowatych elfów, drowy są bardzo muskularnymi i silnymi delikwentami. Jedna niekontrolowana drgawka czy próba machnięcie rączką może medykowi wybić ząbki lub przetrącić kręgosłup. Pierwszym krokiem jest rozebranie i unieruchomienie drowa, aby nie wyrządził krzywdy otoczeniu. Używamy w tym celu mokrych lnianych szarf zamoczonych w leczniczych ziołach na oparzenia. Szarfy obwiązujemy wokół nadgarstków i drowa leżącego na plecach przywiązujemy tak, żeby lewą rękę miał zgiętą obok głowy i miał na niej 0,5m luzu, prawa ręka powinna leżeć wzdłuż ciała i mieć ok. 20cm luzu. Powoduje to, że drow ma pewną możliwość ruchu rękoma, ale nie zagrażającą otoczeniu, a przy tym niekontaktujący w udarze drow „nie rozumie” dlaczego nie może w pełni poruszać rękoma ani dlaczego ma różny zakres ruchu dla ramion i próbuje „rozgryźć tę zagadkę”. Odnosi wrażenie że „coś go blokuje” i próbuje sprawdzić co to, ale nie odczuwa bycia związanym i skrępowanym ani wiążącej się z tym wściekłości czy paniki. Drow z udarem jest nawalony kompletnie, gorzej niż po 20 melisach. Poruszanie rękoma i próba odkrycia „co go trzyma” będzie dla drowa głównym i zajmującym zajęciem, co jest wszystkim medykom na rękę. Podobnie, jedną nogę unieruchamiamy szarfami zupełnie, drugą lekko zgięta i z lekkim luzem. Nogi powinny być wyżej niż głowa. Unieruchomionego drowa obkładamy zimnymi okładami z ziół i po chwili oblejmy letnią wodą. Większość drowów bardzo lubi ten etap i są z niego zadowolone i przyjaźnie nastawione. Po chwili oblewamy drowa zimną wodą. Następnie dajemy mu do picia lecznicze mikstury i dużo wody, w tym wodę z odrobiną soli. O dziwo większość drowów w udarze bardzo chętnie pije i nie trzeba ich do tego zmuszać. Dożylnie podajemy płyny i elektrolity, uwaga, nie pomylcie ze swoim zapasem melisy! Poparzony drow bardzo nie chce tego zastrzyku, najlepiej klęknąć na jego ręce obiema nogami by ją przytrzymać, w przeciwnym wypadku drow machnie ręką i może wyrządzić sobie poważną krzywdę. Kiedy drow otrzeźwieje na tyle, że da się go bezpiecznie podnieść, najlepiej położyć go w wannie z zimną wodą lub przy brzegu jeziora, w wodzie (nie zapomnijcie żeby nos i usta miał nad wodą).

Za tydzień nauczymy się jak (nie) ratować tonących kurdupli z podmroku.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 04-08-2013, 03:42   #415
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Nagłe oślepienie zadziałało jak miało zadziałać. Wszyscy z oddziału zwiadowczego byli oślepieni. No może poza mrówkami, ale to nie przeszkadzało w niczym. Po prostu zamiast zaatakować jakiegoś knypka można zaatakować przywódcę. Nie dość, że jego szybkie ubicie może ładnie podkopać morale, to na dodatek są mniejsze szanse, że zwiadowcy nagle wpadną na jakiś genialny plan, bo od tego typu przemyśleń byli zazwyczaj dowódcy oddziałów. Przynajmniej tak było w stronach Diritha. Co prawda oślepiona bestia zaatakowała na odlew próbując trafić drowa. Było to jednak do przewidzenia więc nic dziwnego, że Dirith sprawnie uniknął ataku. Dosłownie o włos, jednak nie potrzeba było więcej tym bardziej, że uderzenie dobrze widział. Potem wystarczyło tylko zatopić sztylet w mięsie przeciwnika i słuchać jego skowytu. Co prawda cel okazał się nie taki łatwy do ubicia, jednak zadana rana na pewno da mu wiele do myślenia. Na to jednak nie było czasu, bo zaraz potem drow został opętany liną i łańcuchem, co postawiło go w bardzo kiepskiej sytuacji. Potem rozległ się potężny huk. W pierwszej chwili elf nie do końca wiedział co się stało, jednak udało mu się zachować zimną krew i nie dać się obalić. Na szczęście huk był powiązany z dość skutecznym atakiem krewetki oraz kolejną małą dezorientacją przeciwnika. Na nie szczęście, huk był na tyle głośny, że jego echo rozniosło się prawdopodobnie po większości podmroku, a może i nawet dotarło gdzieś na powierzchnię. Nawet jeśli nie, nie zmieniało to faktu, że na pewno musiał dotrzeć daleko i zaalarmować dosłownie wszystkie istoty w jego zasięgu. Na szczęście jednak w krętych tunelach nie zawsze da się łatwo odnaleźć źródło dźwięku, który z pewnością zwodniczo odbijał się po drodze od wszystkich napotkanych ścian. Zatem po wygranej trzeba będzie po prostu w miarę sprawnie ruszyć dalej i zachować jeszcze większą ostrożność.
Wpierw jednak trzeba było skoncentrować się na wygraniu. Dlatego Dirith nie czekał długo ani nie siłował się niepotrzebnie. W pierwszej kolejności zamierzał się oswobodzić. To na szczęście, nie powinno być takie trudne. Wystarczyło złapać za linę lewą ręką i przyciągnąć sie do napastnika. Jednocześnie dając dodatkowo krok prawą nogą w jego stronę, aby pozbawić równowagi kurdupla dzierżącego łańcuch. Dzięki takiemu rozwiązaniu owy osobnik nie tylko musiał się przeciwstawić sile drowa, ale również swojego kolegi. Natomiast Dirith przy odrobinie zręczności mógł samemu nadal utrzymać równowagę. Kiedy poczuł luz na łańcuch na nodze wystarczyło więc tylko przeciąć linę sprawnym cięciem i powinien być wolny. Potem tylko odwrócić się z powrotem przodem do przywódcy dając krok w prawą stronę jednocześnie starając się pozbyć łańcucha z prawej nogi i można było swobodnie atakować dalej. A drow zamierzał ponownie zaatakować dowódcę oddziału aby jak najszybciej usunąć go z gry. Dlatego szybko zaatakował frontalnie. Nie było czasu ani miejsca na zwodnicze taktyki zwodów, więc trzeba było zaatakować w sposób który bardzo odpowiadał temu Dirithowi. Usłyszał jednak szczeknięcie... a to prawdopodobnie oznaczało kolejny błysk. Nie dał co prawda sygnału, gdyż nie chciał używać błysków i wszelkich wspomagaczy za często, żeby nie przyzwyczaić do nich przeciwników. Powód był prosty, im częściej się z nich skorzysta, tym większe ryzyko, że przeciwnik wpadnie na pomysł jak ten atak skontrować. Nie mniej jednak elf zamknął dla pewności oczy aby samemu nie zostać oślepionym i zaatakował kierując się przekleństwami i bolesnym sykiem ranionej przed chwilą istoty. Tym jednak razem z uwagi na dość nieprzewidziany i zaplanowany błysk przygotowywał się do ewentualnego oberwania przesyłając Tysiąc Ostrzy pod skórą w okolice lewego barku skąd mógł spróbować szybko uformować je pod skórą w tarczę mającą uchronić go od śmiertelnego ciosu. Ciężko jednak by było zrobić to z zamkniętymi oczami, jednak mimo wszystko nie zaszkodziło spróbować. W najgorszym wypadku i tak zginie ale w najlepszym przeżyje. Po ataku zamierzał spróbować odskoczyć w bok aby postarać się przebić przez przeciwników po trupie ich przywódcy i spróbować okrążać. W miarę możliwości chciał odciąć im drogę ucieczki. Dobrze wiedział, że kiedy przywódca oddziału ginie, często ludzie pod jego komendą zaczynają wiać. Bo po co mieliby ryzykować swoje karki walcząc z czymś, co właśnie załatwiło kogoś silniejszego od nich? Po to żeby zginąć? Mało prawdopodobne. Tym bardziej, że jedyna osoba mogąca wyciągnąć jakiekolwiek konsekwencje z dezercji była właśnie martwa, a nikt z reszty oddziału do ucieczki raczej by się nie przyznał, bo mógł skończyć razem z resztą w salach tortur.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 05-08-2013, 19:32   #416
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Utopienie się było z pewnością niefajną śmiercią, ale z pewnością było dla elfa lepsze niż życie w podmroku. [demon-stracja:]
A; [rasowy Elf]; …? [zagląda do wnętrza groty, stojąc na trawie]; Interesujące, fascynujące, budzi niepokój ale i zaintrygowanie! Jaskinie są pięknym i tajemniczym tworem natury! Ten mrok i ciemność, chłód, są na swój sposób fascynujące… [ciekawsko wchodzi] Ta ciemność jest straszna… [idzie w głąb 5 metrów] …NA POMOC!!! [w tył zwrot, rzuca się do ucieczki].
R; [pocieszająco] Spokojnie, wszystko w porządku, nic się nie stało! Mamy pochodnie, widzisz? Już, w porządku, będzie dobrze! Trzymajmy się lewej ściany, będę blisko ciebie przez cały czas.
[po godzinie w jaskini]
A; NA POMOC!!! [płacze i histeryzuje] Chcę stąd wyjść, chce stąd wyjść, chcęstądwyjśćnapomoc!!!!....
R; Spokojnie, tu nic nie ma groźnego, to tylko jaskinia, nie zgubimy się.
[po tygodniu]
A; NA POMOC!!! [płacze i histeryzuje] Chcę stąd wyjść, chce stąd wyjść, chcęstądwyjśćnapomoc!!!!....
R; NA POMOC!!! [płacze i histeryzuje] Chcę stąd wyjść, chce stąd wyjść, chcęstądwyjśćnapomoc!!!!....

Elfy znane są z kompletnej utraty orientacji w podziemnych tunelach. Nie mają bladego pojęcia, czy właśnie weszły tym korytarzem, czy tamtym, czy powinny iść z górę, czy w dół. Z desperacji znalazły praktyczny sposób znajdowania drogi z dwarfich kopalni – kierowały się tam, gdzie szły tory wagoników z kopalni, lub jakakolwiek ich dawna pozostałość. Kończyło się to czasem spacerem „w głąb” zamiast „na górę”, jednak ryzyko 50% pomyłki, a opcja siedzenia w miejscu i płakania to niewielki wybór. Z czasem, oczywiście, dwarfy i inne podziemne stworzenia odkryły jak elfy sobie radzą i, tak, oczywiście, znalazły sobie świetną zabawę… Przekładanie starych torów i zapętlanie ich w kółko… Przeciętny Elf po 2-3 godzinach skapnie się, że chodzi w kółko. Usiądzie i będzie płakał. Jeśli podziemne tunele mają więcej niż 1km długości, więcej niż 20 odnóg i więcej niż 3 poziomy, istnieje 90% szansy, że Elf nigdy nie znajdzie drogi na powierzchnię, którą przybył [udowodniono to naukowo]. Sytuacja tylko się pogarsza, jeśli w tunelach zabłądzi więcej niż jeden elf. Słynne dwarfie żarty i najlepsze komedie opierają się na motywie „w kopalni spotykają się dwa Elfy, oba zagubione…” Tak więc utopienie się było najlepszym pomysłem na jaki mógł wpaść przeciętny elf w obliczu zagrożenia spędzenia reszty swoich dni w pomroku czy innej grocie.

Zresztą w wielu krainach drowy nie znoszą pływania podobnie jak elfy, ponieważ nie wszędzie występują podwodne jeziora w których mogłoby nauczyć się pływać, czy też odkryć konieczność potrzeby znajomości sztuki pływania. Okazuje się że wiele drowów panicznie boi się głębokiej wody i pływania.
at the underdark public pool.. by ~nerdmurder on deviantART

Pomysł był szatański. Zabierzesz ich na dno ze sobą! Kiedy kombinezon wpadł w wodę, natychmiast nabrał wody i poszedł na dno jak kamień. Ty wraz z nim. I ci, którzy cie „trzymali”, również. Szybko okazało się, że kurduple pływają równie skutecznie, jak wilk na uwięzi. Byli w takim szoku, że nie wiedzieli czy puścić liny, czy nie, a jeden z nich chyba nawet próbował puścić, ale się w nią zaplątał. Krewetka natychmiast wykorzystała okazję i swoją przewagę nad wrogiem w wodzie. Uderzenie krewetki było pod wodą o wiele skuteczniejsze i widać, że miała w tym wprawę. Cios padł błyskawicznie i równie błyskawicznie kurdupel stał się po prostu nieruchomym, unoszącym się swobodnie kurduplem, uwiązanym na linie, tonącym wraz z balastem w postaci kombinezonu do nurkowania. Drugi z tonących kurdupli miał niewiele więcej szczęścia, bowiem krewetka zdążyła już uciąć linię, która oplotła się pętlą wokół szyi wilczycy i wilczyca przystąpiła do natarcia. Korzystając z wodnego otoczenia, pomocy krewetki i dezorientacji wroga, zdołała oplątać liną uwiązaną do kombinezonu tonącego kurdupla, na tyle skutecznie, że koleś szybciej szedł na dno, uwiązany do balastu, niż nadążał się wyplątywać i wypływać ku górze. Efektem było rychłe utonięcie drugiego z napastników.

Dirith;

Było ich zbyt wielu i okazali się strasznie zacięci i konsekwentni w tym co robią. Ich celem było powalić cię na ziemię, związać nogi i ramiona. Krok po kroku, unik po uniku, kanalie oblazły cię i po ciężkiej walce leżałeś na ziemi, rozbrojony i zaplątany w liny i sieć jak baleron...
Ryzykowna to była strategia, ale najwyraźniej stwierdzili, że zataszczenie ciebie do miasta jako jeńca jest ważniejsze niż wszystko inne w tym momencie. Rozdzielili się, ranne duże coś i trzech kurdupli na mrówkach zaczęło cię taszczyć w głąb groty, reszta została z Kiti. Nie miałeś po chwili pojęcia, co dzieje się z wilczycą i resztą komitetu powitalnego.

Ciągnęli cię dość długo, aż nagle usłyszałeś, że coś się zbliża, naprzeciwko. Wiele małych nóżek...? Ci, którzy cię ciągnęli, zatrzymali się. Spotkali się z drugim komitetem powitalnym, ale tamten był inny, złożony z samych dziwacznych stworzeń wielkości Niziołków.
Cave dweller by ~Davesrightmind on deviantART

Oba oddziały wymieniły szybko pogawędki w obcym ci języku. Grupka napotkanych dziwadełek pobiegła tam, skąd cię przyciągnięto, zaś twoi starzy znajomi ruszyli dalej, taszcząc cię za sobą. Generalną zasadą udanego polowania w jaskiniach było rozdzielenie wrogów. Komitet powitalny doskonale o tym wiedział i zaczął robić wszystko, żeby odciągnąć cię z dala od białego-włochatego-czegoś, ciskającego oślepiającymi piorunami. Nie dość, że byłeś niewygodnie i boleśnie skrępowany, to jeszcze zaczęli ciągnąć cię po ziemi, co dodatkowo utrudniało próby uwolnienia się. Wiele drowów opanowało w takich sytuacjach do perfekcji sztuczkę pt „drow umarł”, i udawały najzwyczajniej w świecie nieprzytomnych lub martwych, czekając na swój moment do ataku. [niektóre drowy stosują sztuczkę z udawaniem śmierci także w przypadku, gdy kobieta chce je wyciągnąć na zakupy lub muszą wyrzucić śmieci]. Żywy, czy sztucznie-martwy, ty też wiedziałeś, że w Podmroku sytuacja zmienia się bardzo szybko i twój moment do ataku nadejdzie. Im dłużej cię taszczyli, tym lepiej. Tym większa szansa, że… Zatrzymali się. Jako rasowy drow i skrytobójca, wiedziałeś, dlaczego się zatrzymali. A kiedy kilku knypów poszło przodem, na zwiad, było oczywiste, dlaczego się zatrzymali. Nie widziałeś ze swojej super-wygodnej-podłogowej-wykręconej pozycji, co było przed wami, ale jasnym było, że twoi towarzysze nie chcieli się z tym spotkać. Usłyszałeś echo głośnego skrobania i chrupania, jakby ktoś stukał kamiennym młotem o skały... Twoi towarzysze byli chwilowo w rozterce. Kilka sekund ich wahania mogło być dla ciebie cenną szansą. Ranna dowódczyni, dopełznąwszy do tego miejsca, osunęła się na ziemię. Widać, że słabnie.
Do twoich czułych uszu, z głębi tunelu z którego cię przyciągnęli, dobiegło ciche, podejrzane echo:

dogs barking and growling - YouTube

Zrobiło się podejrzanie cicho...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 10-08-2013, 04:44   #417
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Niestety próby uwolnienia się nie przyniosły spodziewanych efektów. Może jakby przeciwników z linami było tylko dwóch, to by się udało. Jednak zanim drow zdołał się wykręcić z liny i łańcucha zarzucane były na niego kolejne. Jakby tego było mało kurduple robiły wszystko co w ich mocy aby powalić go na ziemię, w szczególności plącząc się pod nogami unikając jego sztyletu co wychodziło im zaskakująco dobrze. Dlatego było tylko kwestią czasu jak uda im się ubezwłasnowolnić Diritha. Oczywiście likantrop nie był z tego faktu zadowolony i rozważał nawet przemianę w tygrysołaka, jednak ciasne więzy mogły stanowić problem.
Po walce oddział rozdzielił się i część zaczęła ciągnąć go w stronę tuneli. Część została żeby zająć się wilczycą, która zdecydowała się popływać. Przynajmniej dobrze, że zabrała ze sobą paru kurdupli. Nie wypłynęła jednak za szybko. Widocznie albo z nimi walczyła pod wodą albo coś mogło się jej stać. Jednakże Dirith teraz miał większe problemy niż martwienie się o Kiti. Fakt, że klerycy są przydatni jednak dobrze wiedział, że sama go nie odbije i raczej nawet nie spróbuje. A nawet jeśli jakimś cudem stanie do walki i wygra z pozostałym oddziałem, to kto wie czy nie zgubi się w tunelach... lub po drodze jego tropem nie dopadnie jej coś innego.
Dlatego teraz był zdecydowanie zdany na siebie. Na szczęście jego oprawcy popełnili zasadniczy błąd. Pozostawili go przytomnym. Widocznie chyba jednak nie mieli nigdy do czynienia z drowami bo gdyby mieli, to dobrze wiedzieliby aby zdzielić go solidnie w głowę i pozbawić przytomności. Nawet jeśli faktycznie byłby nie przytomny, tak dla pewności. Dlatego korzystając z okazji sprawnie uformował Tysiąc Ostrzy w małą żyletkę pod jednym z palców i zaczął powoli i mozolnie nadcinać wszelkie liny, które miał w zasięgu owego palca. Nie przecinał ich jednak do końca, żeby nie uwolnić się za szybko. Starał się też nie nadcinać ich za mocno aby nie zerwać ich kiedy czasem po drodze szarpał się trochę i bluźnił. Może i mogło to zwracać na siebie dodatkową uwagę, jednak również podejrzane byłoby jakby po prostu udawał nieprzytomnego. W końcu wojownik, który bez żadnych obaw staje do walki z liczniejszym oddziałem nie należy to tych uległych. Dlatego kiedy nagle przestałby się ruszać ktoś spostrzegawczy mógłby to odczytać jako próbę odwrócenia od siebie uwagi w stylu "to ja tu teraz posiedzę sobie cicho jakby mnie tu nie było i zapomnijcie o mnie jak w między czasie zajmę się kombinowaniem". Dodatkowo szarpnięcia służyły jeszcze przemieszczeniu rąk jeśli to było możliwe aby dostać się do kolejnych lin i osłabienia ich. A im więcej ich osłabił, tym sprawniej mógłby się z nich wydostać lub łatwiej zerwać podczas przemiany.
Po drodze znalazł się kolejny oddział. Tym razem jakiś innych istot. Pewnie był zwabiony przez potężny huk krewetki, choć nie wykluczone, że słyszeli również odgłosy walki jeśli mieli wystarczająco dobry słuch. Po krótkiej rozmowie ruszyli do groty w której odbywała się walka. Czyli bardziej niż pewne, że Kiti również do niego dołączy. Jednakże raczej nie w postaci pomocy, a koleżanki z celi jeśli po dostarczeniu do miasta jego mieszkańcy byliby na tyle głupi aby trzymać ich w jednej celi.
Dirith jednak nie zamierzał dać sie do tego miasta zaciągnąć. W końcu w nim na pewno znajduje się dużo więcej wojska i byłoby ciężej się z niego wydostać. Dlatego tylko czekał aż ciągnący go oddział zatrzyma się. A było to prawie pewne chyba, że od jego ostatniej wizyty w podmroku większość żyjących w nim istot wymarła i sprawy przestały się zmieniać w tempie w jakim się zmieniały. Dlatego uśmiechnął się lekko kiedy się zatrzymali i dwa kurduple ruszyły dalej na zwiad. Była to doskonała okazja aby spróbować się uwolnić. Szarpnął się jeszcze raz jakby układał sie do wygodniejszej pozycji i jednocześnie przemieścił ręce w strategiczne miejsca gdzie wcześniej nadciął liny. Nadszedł czas na przecięcie ich do końca, podczas gdy słabnąca maszkara dowodząca oddziałem słabła, odpoczywała pod ścianą i wpatrywała się w głąb tunelu wyczekując na swoich zwiadowców. Sądząc po dogłosach chyba próbowali coś odstraszyć... choć równie dobrze mogły to być odgłosy czegoś zbliżającego się do zwiadowców. Taką też Dirith miał nadzieje. W końcu z trzema przeciwnikami pójdzie mu łatwiej niż z pięcioma, oby tylko potem potwór czyhający w głębi tunelu nie postanowił ruszyć na niego. Wpierw jednak trzeba było przeciąć do końca liny czym zajął się w pierwszej kolejności po tym jak rozejrzał się i upewnił że nikt go nie obserwuje. Ciął je jednak nieco wolniej aby nie wydawać żadnego dźwięku cięcia, który mógł zdradzić niespodziankę jaką szykował.
W między czasie usłyszał ujadanie. Nie trudno było sie domyślić, że była to Kiti. Zastanawiająca jednak była cisza jaka nastąpiła potem. Czyżby jednak postanowiła walczyć i została w najlepszym wypadku ogłuszona? kto wie, był za daleko aby to stwierdzić. Ważniejsze teraz było niepostrzeżone uwolnienie się. Dlatego jeszcze przed przecięciem lin do końca rozejrzał się dyskretnie na boki czy byłaby możliwość niepostrzeżonego wślizgnięcia sie gdzieś w bok i ukrycia w głębszym cieniu z którego mógłby zaatakować. Jeśli była, to kiedy był wolny spokojnie i najciszej jak potrafił spróbował się w owy cień wślizgnąć. Wiedział, że nie da mu to wiele z przeciwnikiem, który podobnie jak on nieźle widzi w ciemnościach, jednak zawsze lepsze to niż nic. Gdy był na pozycji rozejrzał się nad jakimś kamieniem który mógł rzucić dla odwrócenia uwagi do korytarza z którego przybył. Była to dość stara i ograna sztuczka i ktoś wystarczająco doświadczony mógłby ją przejrzeć i wiedzieć, że go tam nie ma. Jednak tak czy siak kupiło by to mu kilka sekund, podczas których możliwe było szybkie usunięcie jednego z wrogów. Dlatego po rzuceniu kamienia nie czekał długo przed cichym ruszeniem za plecy któregoś z kurdupli. Ich chciał usunąć w pierwszej kolejności a dowódczyni na końcu z racji iż była osłabiona. Nawet jeśli zacząłby od niej, to reszta na pewno narobiłaby krzyku kiedy tylko połapaliby się co się dzieje i w tym momencie miałby do czynienia z dwoma zdrowymi przeciwnikami. Jeśli jednak była możliwość cichego pozbycia się któregoś z nich bez alarmowania pozostałych to na pewno Dirith z niej skorzysta. Zawsze to jeden przeciwnik mniej kiedy przyjdzie do otwartej walki do której na pewno dołączą zwiadowcy wysłani dalej.
Sam atak przeprowadził bardzo krótkim ostrzem, które mógł mieć cały czas schowane w zaciśniętej pięści po to aby nie zdradzać swojego atutu jakim było nieprzewidywalne uzbrojenie i sprawiać wrażenie bezbronnego. Dlatego zamierzał wycelować w szyję przeciwnika, aby jednym sprawnym cięciem poderżnąć mu gardło jednak na tyle mocno, aby spróbować przeciąć struny głosowe aby zapobiec krzykowi. Zawsze jednak mrówki mogły zaalarmować resztę. Jeśli jednak uda się sprzątnąć szybko jednego z przeciwników walka będzie tym razem nieco bardziej wyrównana.
Jeśli nie było miejsca aby się ukryć, to Dirith również atakuje. Co prawda bez wykorzystania odwrócenia uwagi, więc rozpocznie bezpośrednim atakiem na szyję któregoś z kurdupli zwracającego na niego mniej uwagi.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
Stary 10-08-2013, 16:58   #418
 
Kejsi2's Avatar
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti stwierdziła, że już lepiej radzi sobie w wodzie niż w walce na lądzie co było dość dziwne bo była wilkiem. Na szczęście prezent od Zaklinacza był bardzo pomocny i tęczowa krewetka po raz kolejny pokazała na co ją stać. Dltego Kiti była niezadowolona z perspektywy pozostawienia krewetki w wodzie i ruszenia dalej pieszo. Krewetka nie mogła jednak iść ponieważ po prostu by wyschła i umarła a wtedy też żaden z niej pożytek.

Kiti poklepała pochwalnie krewetkę i wygramoliła się z wody na brzeg, szybko się otrzepując. Wokół było ciemno i pusto co powoli doprowadzało ją do elfickiej histerii (ale jeszcze nie tak słynnej histerii w jaką popada Almena the Elven hihi). Musiała ruszać śladami prześladowców i jak najszybciej uwolnić Diritha zanim dotrą do podziemnego miasta albo innego swojego legowiska. Skądś przecież musieli wyleźć, a skoro mieli broń to na pewno potrafią budować miasta i mają jedno okolicy. Pobiegła tunelem, tropiąc oddział zwiadowczy, starając się pozostać niezauważoną i biegać od stalaktytu do stalaktytu, chowając się za skałami kiedy tylko mogła. Strategia okazała się na tyle skuteczna, by przechytrzyć kolejną grupkę małych dziwadeł. Dziwadła przebiegły obok w kierunku podziemnego jeziora, nie zauważając jej za skałami. Na szczęście wszędzie było mokro i kapała z sufitu i ścian woda, inaczej mokre ślady by ją zdradziły. Stworzenia pobiegły nad jezioro. Wyglądały na sojuszników tamtych, więc Kiti odczekała aż znikną z widoku i gdy było bezpiecznie pobiegła dalej. Za jakiś moment w tunelu rozległo się potworne wycie i ujadanie psów.

Kiti przypadła do ziemi, zjeżona, jak porażona piorunem. Nie było to tylko wspomnienie ujadania psów na polowaniu na wilki. Kiti wiedziała, że tak piekielne ujadanie i porykiwanie nie wydobywało się z gardła żadnej żywej istoty. Dla klerka było oczywistym że istoty wydające to ujadanie nie były żywe i pochodziły z innego miejsca niż plan materialny. Wszystko skończyło się po kilkunastu sekundach, ujadanie na przemian z piskami zgrozy i krzykami paniki, wszystko ucichło. Wszystko rozegrało się w okolicy podwodnego jeziora skąd przyszła.
„Klątwa!? Demony!? Nie jest dobrze, nie nie nie!” – pomyślała tylko.
Nie miała najmniejszej ochoty sprawdzać jakie stworzenia wydawały to piekielne ujadanie i wycie i miała nadzieję że one będą teraz zajęte swoimi ofiarami i zostaną tam gdzie są, z dala od niej i Diritha. W tunelu było na powrót cicho i spokojnie, nie licząc dudnienia jej serca, mogła ruszać dalej.

Niebawem usłyszała oddział towarzyszący Dirithowi. Nie wiedziała czy ktoś do nich dołączył i ilu ich było, ale po odgłosach sądząc Dirith nie pogodził się z przymusowym spacerem. Chciała mu pomóc, ale wiedziała że jeśli jest ich więcej do skończy tak jak Dirith albo i gorzej bo po co im pies czy wilk, a jej oślepiające błyski dość już ich wkurzyły.

Potrzebowała Światła w tunelu.
At the end of the tunel.. by *Bojkovski on deviantART

- Ranaanta, słyszysz mnie!? jesteś tutaj!?
- Słyszę cię, kleryku. Widzę cię.
- Dobrze dobrze dobrze!!! Proszę, pomóż mi!!! Nie wiem co robić, nie mam szans w walce z nimi wszystkimi! Dirith ma kłopoty! Kim oni są!?
- Nie wiem.
- Czy to strażnicy Źródła?
- Nie.
- Muszę pomóc Dirithowi, doradź mi coś! Nie mam z nimi szans w walce! Do tego ścigają mnie klątwy, demony i psy! Pomóż!
- Mówiłem, żebyście tu nie przychodzili.
- Wydaje mi się, że wiem kto cię zabił. Wiem, że to był drow! Ale Dirith jest inny!
Ranaanta długo milczał.
- Zabił mnie zdrajca. Mój towarzysz. Tamten drow stoczył ze mną walkę wypowiedzianą mi w twarz. Zabił mnie, przegrałem. Ale zabił mnie cios w plecy zadany przez zdrajcę.
- Czy mogę jakoś ci pomóc?
Ranaanta długo milczał.
- Spójrz w lewo, kleryku.
Zobaczyła niewielki tunel. Dirith by się do niego nie zmieścił, ale ona tak! Wczołgała się do tunelu. Wyszła w dużej grocie połączonej z systemami tuneli. W jednym z nich widziała zwiadowców, towarzyszy Diritha. W tunelu było jeszcze coś...
- To Relentless Bloodclaw Arachnen – powiedział Ranaanta.
Stworzenie było olbrzymie. Odwrócone plecami do niej i do groty, dłubało przy ścianie tunelu.
- Swoimi szczypcami kruszy skały, przeżuwa je, by znaleźć glony i grzyby którymi się odżywia. Potężny pancerz tych stworzeń jest niemożliwy do spenetrowania niemagiczną bronią. Bloodclaw jest zupełnie ślepy, dość powolny i trudno im trafić ruchomy cel, ale są bardzo silne i śmiertelnie niebezpieczne. Z reguły to łagodne stworzenia, zajęte kopaniem w skałach i jedzeniem. Rozsierdzone...
- Chyba rozumiem...
Kiti wskoczyła do groty i zaczęła szybko skradać się do bloodclawa zajętego jedzeniem.
„Światło pomóż mi!”
Kiedy była już blisko, rzuciła na siebie leczenie a następnie podbiegła do giganta i zaciekle ujadając ugryzła go w jedną z nóg. No to jedziemy!!!
Tera Online - Berserker vs Relentless Bloodclaw Arachnen - YouTube
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline  
Stary 12-08-2013, 20:41   #419
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
* * *
Lake Cave by *RaynePhotography on deviantART
- Widzisz kogoś?
- Nie.
Cave lake by *Kivuli on deviantART
- Przecież muszą tu być, minęlibyśmy się z nimi!
cave lake by ~BuddhaTheGod on deviantART
- TAM!!!
Lake of Souls by ~Kerixai on deviantART
- Widziałem! To było to zwierzę o którym mówili!!!
- Tak, włochaty czworonóg!!!
- Ucieka! Szybko, za nim!!! Dokąd pobiegł?!

* * *

Pies zniżył głowę i obwąchał podłoże. Drugi pies leżał nieopodal, z wesoło wywieszonym jęzorem obserwując towarzysza.
Fluffy Zugai by *Darkside-Cookie on deviantART
– Oh my – Verion ze zdumieniem zauważył oba stworzenia.
To węszące zmartwiło go najbardziej. Przerwał popijanie herbaty [Tea for two by ~duncantje on deviantART ] i z niezadowoleniem obserwował.
– A co tutaj robią ogary Azmaera? – zastanowił się z niepokojem.
Oczywistym było, co robią. Jeden z nich skrupulatnie wąchał skały, po których niedawno szorował ciągnięty po ziemi Dirith i po której przed chwilą przebiegła Kiti.
– Oh my, najwyraźniej ktoś próbuje zajść mi za skórę – stwierdził Verion, bardzo poirytowany tym faktem.
Najgorsze, że nie miał pojęcia, kto taki mógł to być. Zapewne jakiś pomniejszy, złośliwy demonek. Z zaufanego źródła wiedział że nie był to raczej sam Azmaer. Jego ogary wyraźnie jednak były zaintrygowane obecnością mrocznego elfa w siedzibie Timewalkera i zjawiły się akurat przed chwilą.
– Czy jakieś wścibskie dziecko Bieli zabawia się z pieskami Azmaera? Timewalker, wzywasz na ratunek dawnych znajomych?
Cholerne psy, pomyślał. Ogary podniosły głowy, jakby go usłyszały. Usłyszały jednak co innego. W mroku korytarza majaczył oddziałek zwiadowczy poszukujący czworonoga i drowa. Oba ogary znieruchomiały i postawiły uszy.
– Oh my, oh my, a jednak dobrze się składa – mruknął Verion.
Oddziałek zwiadowczy zwolnił, zatrzymał się, ale nie zawrócił. Błąd. Ogary były skore do pozostania na swoich pozycjach, a oddziałek zwiadowczy koniecznie chciał sprawdzić, jakie zwierzęta panoszą się po ich terenie.
„- Są dwa czworonogi!
- Złapmy je, zanim uciekną!”
Błąd...
– Well, przynajmniej mamy załatwioną tę jedną sprawę... – mruknął Verion.
... by *Darkside-Cookie on deviantART

* * *
Dirith;
O wiele efektywniej jednak atakuje się z zaskoczenia, kiedy... atakuje się z zaskoczenia. „Udawajmy że nie widzimy tego skrępowanego, obcego, którego ze sobą taszczymy, na pewno nic nie wywinie!...”. Sztuczka z kamieniem okazała się mało skuteczna wobec czujności wroga. Twoje próby uwolnienia się spełzły na kolejnej szamotaninie i skończyłeś znów obleziony przez kurduple [ble], które z godnego podziwu uporem wiązały ci na nowo ręce i nogi. Już miałeś dostać uspokajający cios toporkiem między oczy, kiedy ziemia zaczęła drżeć, a zwiadowcy z alarmującym wrzaskiem zaczęli biec w waszym kierunku. Kurduple znieruchomiały z wyrazami zgrozy na twarzach, a chwilę później podarowały sobie uspokajanie ciebie i zaczęły się wycofywać w trybie awaryjnym, taszcząc cię w drogę powrotną. Mogłyby się zdecydować... Nawet ranna dowódczyni dźwignęła się na nogi i wzięła je za pas. A oto dlaczego. Ujadając zaciekle, do tunelu, naprzeciw wam, wybiegł szalony biały wilk z wścieklizną. A zaraz za nim pojawił się jego kumpel Flafi, z wściekłością tłukąc w ziemię szczypcami za biegnącym wilkiem.


~sup?

Dalszą historię kurdupli można opisać w trzech słowach:





Korytarz do którego wbiegł za wilczycą bloodclaw był dość mały, na tyle, że robal się w nim zmieścił i powoli mógł się odwrócić, ale nie tańcować. Oczywistym problemem było: jak wyminąć się bezkolizyjnie z bloodclawem. Dowódczyni z racji swej wielkości nie miała szans i postawiła na ucieczkę. Jej wierny oddział spanikowanych kurdupli na spanikowanych mrówkach także wybrał tę opcję. W miarę jak wilk ich dogonił i chwycił zębami za liny, ciągnąc i zapierając się, a bloodclaw miał ochotę ich przytulić, zdecydowali że jednak darują sobie zabieranie Diritha na wycieczkę. Porzuciwszy zdobycz zaczęli wiać. Kiti zdążyła przegryźć więzy i sama musiała uciekać przed miażdżącymi i kruszącymi skały uderzeniami szczypców Flafiego. Dirithowi pozostało udawanie martwego drowa i tak naprawdę jedyne co musiał zrobić, to wylegiwać się w bezruchu, podczas gdy bloodclaw przełaził nad nim, zainteresowany bardziej wielkimi mrówkami i krwawiącą dowódczynią. Chyba zapach mrówczych feromonów i krwi wyjątkowo go drażnił, przynajmniej bardziej niż zapach drowa czy wilka. Mała i zwinna Kiti mogła niebawem zawrócić i przebiec slalomem między odnóżami olbrzymiego stawonoga, który zignorował ją, znalazłszy sobie nowych przyjaciół do zabawy. Nic jednak nie gwarantowało, że rychło nie wróci. Przegrupowaliście się, Dirith pozbył się więzów. Byliście gotowi do dalszej drogi. Bloodclaw był bardzo uparty i była duża szansa, że któryś cios prędzej czy później rozsmaruje wrogów po skałach.

Kiti, Dirith;

Ponieważ wśród was jest drow skrytobójca i wilk z dobrym nosem, wytropienie skąd przyszły kurduple raczej nie powinno być trudne. Próbujecie jednak znaleźć ruiny według mapy od Kapitana i jego rad.
Blackreach screencap1 by *SoFDMC on deviantART
Szybko udaje się wam znaleźć ślady bytowania Silverstinga i jego załogi...
Signs of Conflict by ~Cristi-B on deviantART
Trupy wydają się tu leżeć od dawna, choć niektóre są bardziej świeże i nieciekawie zmasakrowane. Są przedziwnie połamane, widać od razu, że lepiej nie zaczynać z tym co ich połamało... Dzięki mapie znajdujecie też ruiny.
Exploring the Ruins by ~StartingTheJourney on deviantART
Sprawiają wrażenie, jakby były zniszczonymi przedmieściami zatopionego niegdyś miasta.
Ruin by ~MjTheHunter on deviantART
Widać też porzucone maszyny kopalniane i efekty ich prac.
Ice Tomb by ~Bezduch on deviantART

Speedpaint: Ruins by ~white-angel-ariah on deviantART
Miejscami z kolei widać pozostałości po niektórych golemach Silverstinga – kupki gruzu. Czyżby spotkały Flafiego? A może kogoś innego?
The Eastgate by ~Cristi-B on deviantART
W miejscu wskazanym przez kapitana jako te, gdzie urwały się prace Silverstinga, znajdujecie okazałe ruiny.
Cavern City by *Damascus5 on deviantART
Oraz wrota.
Vault by ~Ishutani on deviantART
Huh??? Ktoś tam jest!...
Mogwai Temple by ~eWKn on deviantART
Gdzie on się podział?! Zapadł się pod ziemię!... TAM!...
Consultation by *JoshEiten on deviantART
Znowu! Zniknął!
Ostrożnie podchodzicie by obejrzeć wrota. Oczywiście zamknięte i tak potężne, że pod byle kopniakiem nie ustąpią. Nie widać też żadnego zamka.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline  
Stary 18-08-2013, 02:02   #420
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Świat staje na głowie. To, że drowiemu skrytobójcy nie poszło uwolnienie się jak było to zaplanowane jeszcze dało się zrozumieć. Po prostu strażnicy dobrze odwalali swoją robotę i nie dali się podejść tak łatwo. Ot zdarzyć się mogło przy każdej innej podobnej sytuacji. Pozostawało więc już tylko grzecznie (nie mając innego wyboru) dostać na uspokojenie w łeb i można było próbować dalej po ocknięciu się. A prawdopodobnie nie trwałoby to długo, gdyż Dirith podczas ponownego wiązania nakazał Tysiącu Ostrzy przemieścić się w okolice głowy, aby uformować pod skórą pancerz w miejscu gdzie miał oberwać w celu zniwelowania obrażeń. Do ciosu jednak nie doszło, gdyż wrócił wysłany przed paroma chwilami zwiad. Po krzykach i tempie w jakim wrócił można było wyraźnie wywnioskować, że jedyne co udało im się zrobić to rozjuszyć gospodarza najbliższych tuneli. Z resztą było go również słuchać jak gonił swoje ofiary. Jednak nie można było się ani spodziewać ani przewidzieć tego co stało się dalej. A mianowicie pojawienia się rozwścieczonej Kiti. Co ciekawe jakoś podczas walki w doku wilczyca nie kwapiła się do tak skutecznej walki jak musiało to mieć miejsce teraz. Nawet dowódczyni oddziału kurdupli postanowiła się podnieść i szykować do ucieczki, co uczyniła jak tylko z korytarza wyjawiła się kolejna kreatura. Tym bardziej była ona nieco większa i silniejsza, której faktycznie należałoby unikać. Oczywiście już w tym momencie drow ponownie uformował żyletkę i próbował przecinać więzy. Nie było to łatwe bo ponownie został pociągnięty za którymś kurduplem, jednak mimo wszystko próbował. Chociażby po to żeby móc odskoczyć w bok jak zerwie się z liny. Na szczęście panika kurdupli okazała sie zwracać całą uwagę bestii.
Związany drow został dość szybko puszczony kiedy wilczyca dopadła do lin. Widocznie ciągnący go kurdupel dobrze wiedział, że stał się jednym z celów ataku i wolał pozbyć się balastu aby próbować uratować własną skórę. Wtedy nie pozostało nic innego jak tylko spokojnie poczekać aż bloodclaw przejdzie ponad nim dalej goniąc hałaśliwe cele i pozbyć się więzów. W sumie to była jedyna możliwość, gdyż dopóki drow nie pozbył się lin nie mógł zrobić za wiele. Na szczęście zachowując spokój piekliszcze zostawiło go w spokoju, więc można było dokończyć przecinanie więzów i rozplątywanie się z nich.
Dirith nie wiedział jak Kiti udało się nakłonić bloodclawa do współpracy, jednak wiedział jedno. Świat musiał właśnie stanąć na głowie, bo kto by pomyślał, że drowiemu zabójcy przyjdzie z odsieczą kleryk. I to dość skuteczną!
- Niezła robota... - stwierdził z lekkim zaskoczeniem kiedy wstał i otrzepał się nieco spoglądając dodatkowo na Kiti. Nadal było w niej coś podejrzanego, szczególnie teraz po zadziwiająco skutecznej pomocy jaką uzyskał. Nie było jednak czasu na pogawędki dlatego szybko sprawdził zawartość kieszeni w poszukiwaniu czego mu teraz w nich brakuje. Oprócz odebranego po walce sztylety było wszystko. Dlatego jeszcze raz upewnił się, że ma przy sobie opal i ruszył.
Normalne istoty najprawdopodobniej ruszyłyby w drugą stronę niż bloodclaw, jednak Dirith nie zamierzał rozstawać się tak łatwo ze sztyletem który mu się podobał. Ruszył więc w pogoń za nim. trzymał jednak dystans, bo nie zamierzał go doganiać. Jedyne czego szukał to ciała członków uciekającego właśnie oddziału które przeszukiwał. Głównie w poszukiwaniu swojego sztyletu. Podczas pogoni starał się trzymać cieniu i ewentualnych przeszkód za którymi mógł się zaczaić w przypadku jakby bloodclaw zdecydował się zawrócić. Na szczęście odnalezienie ostrza nie trwało zbyt długo i można było powrócić do poszukiwania świątyni.

***

Drogę powrotną udało się znaleźć dość sprawnie, więc nie trwało to długo zanim drow natrafił na tunele o których mówił kapitan. Równocześnie trafił także na zmasakrowane ciała. Nie trudno było się domyślić, że cokolwiek było przyczyną ich wyglądu zdawało się być dość silną istotą. Było to szczególnie widać po kupach gruzu, które niegdyś były golemami Silverstinga.
Jednakże nigdzie sprawcy tych trupów nie było widać, więc można było podążać dalej za otrzymanymi wcześniej wskazówkami. O dziwo okazały się one dość dokładne, jak na informacje uzyskane od przemytnika.
Kiedy udało się dotrzeć do wrót, drow uśmiechnął się lekko. Wiedział dobrze, że właśnie był kolejny krok bliżej do przywrócenia księgi Riktela do stanu używalności, a może i nawet do stanu z przed jego pierwszego buntu i zniszczenia dość ważnych dla niego informacji dotyczących tego jak został stworzony. Wcześniej jednak trzeba było się uporać z nieznajomym cieniem...
~ ...Co to za cień? ~ pomyślał szybko kiedy próbował podążyć wzrokiem za czyjąś ciemną sylwetką. Nie udało mu się jednak tego dokonać, bo cień zniknął równie szybko jak się pojawił. Sytuacja powtórzyła się jeszcze raz i Dirith był już przekonany, że ma to jakiś związek z wrotami. Przyjrzał się im więc dokładniej, czy aby na pewno nie widać jakiegoś zamka. Użył do tego również infawizji, gdyż czasem drowy mogły dostrzec w ten sposób sporo więcej niż istoty nie posiadające takiej możliwości. Jednocześnie przyjrzał się też miejscom w którym widział cienie, jak również rozejrzał wokół w poszukiwaniu innego przejścia. Na to ostatnie jednak jakoś szczególnie nie liczył, gdyż gdyby takie istniało Silversting prawdopodobnie już dawno by z niego skorzystał. W ostateczności zmierzał zawołać do cieni aby się pojawili. Nie zamierzał jednak robić tego za głośno. Wystarczy, że atak krewetki obwieścił większości podmroku, że w tunelach dzieje się coś niespodziewanego.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172