Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-07-2013, 17:56   #47
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
- Doktorze... - zapytał pirat głosem chłodnym, wyzbytym z emocji przeczesując banki pamięci swojego podręcznego komputera w poszukiwaniu jakiś planów przestrzennych baz tego, lub podobnego typu - Czym właściwie zajomwaliście się na tej stacji i dlaczego ją porzuciliście, bo chyba nie dosłyszałem?

- No cóż... - zaczął doktor - To kiedyś była bardzo uznana stacja badawcza. Jak widać po jej rozmiarze, miała wiele działów. Od biologii, poprzez badanie kosmosu, a na archeologii kończąc. I ten właśnie dział nasz interesuje. Muszę dostać się do archiwum, a później do laboratorium. A co do opuszczenia stacji, to tutaj nie ma żadnej tajemnicy. Wojna. Przyczyną większości zmian w tym sektorze, jest wojna. To ona napędza badania, kieruje polityką i wszystkimi innymi dziedzinami życia.
Massul w pozornej otwartości i szczerości wyczuł tajemnicę i skrywanie całej prawdy. Doktorek udawał doskonale przyjazne stosunki i postawę, a widać było że ma on swoje cele i plany.

- Rozumiem. - było jedynym co powiedział lodowatym tonem zanim wstał z siedzenia i skierował się w stronę wyjścia z sali odpraw mijając się z jak zwykle zbyt optymistycznym żołnierzem.

- Uważaj na niego - szepnął Trojowi mijając go w drzwiach. Może i nie przepadał za chłopakiem, ciężko mu było przepadać za kimś kto mając potencjał przyłączył się do wojska, a jednak, teraz był towarzyszem broni. Skaza jednak, pozostała.
Cholernicy prowadzili badania wojenne, a to co ich czekało w środku było zapewne pozostałeścią jakiś chorych eksperymentów. Pirat miał statek i załogę którą musiał chronić, jeżeli doktorek ich niepotrzebnie narazi lub... Spojrzał na jajogłowego w przejściu i już miał zniknąć zza zamykającymi się drzwiami kiedy...

- Biologii ? - zainteresował się En!o. - Nie badali tu chyba flory i fauny okolicznych planet. Ale badania kosmosu... Czy coś tu jeszcze działa doktorze ? Przydałyby się nam ich mapy, jeśli komputery jeszcze da się uruchomić - stwierdził pewnym głosem. - Może nawet doprowadzą nas do skarbów - wyszczerzył się do Massula.

Massul przytrzymał drzwi dłonią reagując na słowa Troya. Po czym posłał mu rozbawione spojrzenie. Chłopak jednak miał jakieś tam oleum w głowie. Zdrowe, pirackie oleum. Jednak myśleli podobnym torem, różniło ich jednak doświadczenie i ostrożność w podchodzeniu do sprawy.
- Pieprzyć biologię szeregowy, interesuje nas dział inżynierii stosowanej i biura projektowe, lub chociaż plany wnętrza bazy. Wole być z dala od eksperymentów genetycznych które pewnie się wymknęły z klatek.. czy innego biochemicznego świństwa. - spojrzał na doktora - Liczymy na pełną kooperację, panie Doktorze.. im krócej tu zabawimy tym lepiej. Sugeruje kombinezony. Nie chce czegoś złapać na tej stacji widmo. Nie wiem jak wy.

Doktor ze spokojem wysłuchał pytania i po chwili odpowiedział:
- Niestety nie ma w głowie mapy całego kompleksu. Poza tym, jak zauważył pana kolega im krócej tutaj zabawimy tym lepiej. Idziemy do archiwum działu archeologi kosmicznej, a później do laboratorium i na tym kończymy naszą uroczą wycieczkę po tej stacji. Szkoda czasu. A skarbu tutaj na pewno pan nie znajdzie. Co najwyżej kłopoty.

- Kłopoty... Massul uśmiechnął się podchodząc do profesorka zrelaksowanym, równym krokiem, aż zatrzymał się na parę kroków przed nim i trzymając zza plecami lewy nadgarstek zaciśniętej w pięść dłoni prawą dłonią pochylił się w stronę doktorka z nieustępującym uśmiechem

- ...jesteśmy najemnikami profesorze. Kochamy kłopoty i właśnie dlatego nas pan wynajął. - powiedział beznamiętnie, głos całkowicie niepasujący do uśmiechu. Wyprostował się.

- Liczę na pana kooperację po powrocie na statek. Chce mieć jak najdokładniejszy plan z tego co pan pamięta na wypadek gdybyśmy byli zmuszeni się tu ukryć przed fanatykami. - Massul upewnił się że nie brzmiało to jak prośba, bardziej stwierdzenie faktu.

- Doktorze - powiedział z przekąsem naukowiec - Jestem doktorem, nie profesorem. I jak już mówiłem nie znam bazy, poza tym jednym wyjątkiem. I jak pan słusznie zauważył jesteście najemnikami i dopóki wam płacę jesteście do mojej dyspozycji. Ruszajmy zatem, bo szkoda czasu.

- Jak pan chce... dokrorze. Jednak naszym zadanie jest również zapewnienie panu bezpieczeństwa. Jeżeli odmawia pan pomocy w tym zadaniu, nie mogę się sprzeciwić. Jak mówiłem, sugeruję kombnezony. Pan doktor pozwoli? - wskazał dłonią w pseudo szlacheckim geście na wyjście z messy.

- Pan wybaczy, ale mnie naprawdę nie interesują szabry. To, co chcę znaleźć zapewni i wam i mnie spokojną przyszłość zapewniam.

- Obawiam się, że nas pan nie rozumie. Chodzi tu o przewagę nad potencjalnym zagrożeniem które może na nas czekać w trakcie trwania kontraktu. Jednak, nie czas i pora na to jak zapewne pan wie. Jeżeli nie ma pan... doktor... nic przeciwko?

- Jak już wspomniałem idziemy tylko w jedno miejsce i jak najszybciej się stąd wynosimy. Szybko i po cichu załatwiamy, co mamy załatwić i po sprawie. Unikamy wszelkich kłopotów, nie szukamy guza, ani skarbów i wszystko będzie dobrze.

- Rozumiem, doktorze.. - powiedział Massul z przekąsem na słowo doktor - Jest coś czego pownniśmy szczególnie unikać?

- Hmmm... - westchnął naukowiec - Trzymać się środka korytarza, niczego nie dotykać i tyle. W takich miejscach trzeba zawsze zachować szczególną ostrożność. Ogólnie nic nie powinno nam tutaj grozić, ale nieczynne obiekty kosmiczne często przyciągają różnych ciekawskich. Załatwmy szybko, co mamy zrobić i wracajmy na Bachusa. Czeka nas jeszcze długa wspólna podróż.

- Pan doktor pozwoli do wyjścia. - powiedział Massul - Nie mamy na co czekać.
 
Dhratlach jest offline