Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2013, 10:35   #198
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Zielone, zielone i jeszcze więcej zielonego. Cóż to była za kopalnie, że pomieściła taką ilość tego tałatajstwa?

Erich ciął przez łapę, która wychyliła się z szybu i poprawił przez czerep. Poczuł się trochę jakby w pułapce. Zrobił sobie tedy króciutki odpoczynek rozglądając się i zobaczył coś niezwykle ciekawego. Sporą grupę grissenwaldczyków i chyba, tego dupka Karela Strassdorfera. Stali jak ciołki i czekali.
- A te wsioki czego sterczą? Spodziewają się dwóch nagich goblinów na zaproszenie, czy jak?
Zawołał przerywając ogląd, bo coś zielonego znów wyłaziło z szybu. Ciął i poprawił.
- Chłopaki wiecie co? Uh ty .. – kopnął prosto w zęby kolejną wyłażącą goblinią głowę. – Wiecie co wygląda na to … spadaj cholero … - następny zieleniec zarobił sztych w obojczyk.
- Że kmiotki czekają, aż się krasnoludy wykrwawią, by dobić resztę. Trzeba odwrócić układ … a masz skurczybyku – cięcie w bark.
- Napuścić gobliny na wsioki i niech się krasnoludy przyglądają. Słowem …
- Spierdzielajmy stąd w stronę grissenwaldczyków. Nie utrzymamy tej pozycji. Zielońce chcą wyleźć, niech wylezą, a my ich podprowadzimy do kmiotków. Hulfi Ty leć pierwszy do kopalni i powiedz co zamierzamy. Jak zielońce rzucą się na ludzi, to Svergrim niech wylezie na zewnątrz ze swoimi i zawali wejście. Tylko uważaj żeby Cię nie ustrzelili. My odczekamy … a masz pokrako … o czym to ja … a tak. Odczekamy z Konradem i popędzimy do grissenwaldczyków. Co wy na to? Hulfi? Konrad? To się może udać.

Plan był niezły, jednak Erich nie wyjawił jego końcówki. Zamierzał pognać ku ludziom, by w ostatniej chwili uciec w bok. Znaleźć jakieś w miarę wysokie drzewo wspiąć się na nie i z góry przeczekać ten cały wesoły zamtuz jaki się zrobi.

Póki co jednak walczył z poczucia lojalności, ale dla całej ich trójki stawało się coraz bardziej oczywiste, że nie zdołają się utrzymać.

Były tylko dwa haczyki. Musieli uciekać na tyle szybko, by gobliny ich nie dopadły i modlić się, by milicja ich nie ustrzeliła.
Co do tego drugiego zawsze można było gnać wydzierając się w niebogłosy „Ratunku! Pomocy!”
- Hihihi. –
Erich zaśmiał się nerwowo.

Każdy w walce mógł się przydać. Nawet tchórz i szaleniec.
 
Tom Atos jest offline