Patrick nie wtrącał się już do rozmowy toczącej się kantynie. Prawda była taka, że o ile jeszcze potrafił w miarę ukrywać siebie samego i nie rzucać się w oczy, to przy opornym księgowym wolał zdać się na pomysły innych, nie brzmiące tak znów źle. Choć wynajmowanie jednego pokoju wydawało się nieco zbyt ryzykowne. - Gdy będziemy wracali z rekonesansu, wynajmiemy drugi. Tam spróbujemy się przenieść nie zwracając niczyjej uwagi. Spróbujemy też załatwić jakiś dodatkowy strój. Bo jak ktoś faktycznie idzie śladem Edgara, to bez trudu dopyta w recepcji gdzie śpi.
Wstał, zakładając na głowę czapkę i lustrując otoczenie. Nikt nie wydawał się chyba zwracać na nich szczególnej uwagi.
Wyszli z kantyny i Landra od razu skierował się w kierunku strefy dokowania i hangarów. - Rozpytywanie się nie ma chwilowo sensu, za bardzo zwraca uwagę. Szukamy czegoś małego, kilkuosobowego. Nie może mieć oznaczeń innych od prywatnych. Taki byłby najlepszy. W razie czego możemy się podczepić pod jakąś wycieczkę. Ty jednak tu jesteś od znajdowania informacji.
Spojrzał na Pearl i uśmiechnął się. - Ale może wpadnie mi coś w oko. Tyle dobrego, że zdołali mnie wyuczyć wszystkiego o każdym możliwym typie statku. |