Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2013, 10:45   #22
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Babsko słuchało z rozdziawioną gębą cały czas. Tupik nie zapomniał o palecie swych umiejętności i zdolności, próbując zdobyć serce baby … a przynajmniej ją ująć częściowo zmyśloną historią. Gadanina i przekonywanie były jego najmocniejszą bronią, zwłaszcza gdy okraszał je etykietom czy plotkowaniem wzmagając ich efekt. Nawet sztuczki jaką nauczył go pewien szlachcic polegające na odkrywaniu intryg, sprawiły, że sam znając ich słabości, lepiej zawiązywał własne. Nie inaczej było tym razem, gdyby dać mu więcej czasu... ech, całe miasto ścigałoby tych co ich ścigali. Na razie musiał poprzestać za narobieniu kłopotu wrogom. Co gorsza nie byli oni do końca Tupikowi znani, gdyby miał chociażby ich rysopis... Ech...

Wszyscy w końcu posnęli i tylko bogowie wiedzieli co tez krążyło po łepetynie gospodyni. Nie można było postąpić inaczej niż wystawiając kolejne warty. Choć właściwie można było, kładąc się blisko drzwi wyjściowych. Nerwy robiły swoje przemieniając sen w najczulszy z możliwych. Długo im jeszcze przyjdzie nim znajdą miejsce w którym będą mogli spokojnie i porządnie wypocząć.

Jeszcze przed wyjściem Tupik pomyślał o jednym jeszcze zabiegu, który może śledzących zmylić i zasiać ziarno zwątpienia. Ucharakteryzował dziewczynkę na chłopca. Bujne włosy ściągnął w kucyk który schował pod kołnierzem, węglem z paleniska brwi poszerzył , ukocmołuchał ją też tak aby przez ogólny brud na twarzy i dłoniach nie prześwitywała dziewczęca delikatność. Przebrał w niektóre swoje ciuchy odpowiednio je na czas jakiś zszywając, aby nie pospadały z dzieciny … na szczęście wzrostu byli podobnego, tylko tusza nieco ich różniła. Widok zbyt małych lub zbyt dużych ubrań na dziecku sierocie nie był zresztą czymś wyjątkowym. Przeciwnie, wpasowywał się w nowa tożsamość Amelki. Zbyt dopasowane ubrania na sierocie od razu budziłyby podejrzenia...
Obłożył ją tobołkami i plecakiem, który zawierał same lekkie rzeczy zwłaszcza skołtunione ubrania, zajmujące w ten sposób więcej powierzchni przy małym obciążeniu. Sam z krasnoludem i mułem wzięli co najcięższe. Przykład baby dowodził, że dziewczynka w obecności dwóch chłopów nieludziów tworzy aż nadto pytań, chłopak zaś już mniej.

Tym bardziej że Tupik obmyślił dlań przykrywkę pod która miał z nieludźmi podróżować.
Biedny sierota Ramel, który stracił rodziców w napadzie na karawanę dobry miesiąc temu, ocal schowawszy się w gęstwinie. A nieludzie przygarnęli sierotę w zamian za targanie tobołków i różnorakie prace które mu zlecali.

W zupełną dobroczynność nieludzi i tak by nikt nie uwierzył, nieco wykorzystywania sieroty do robót wszelakich musiało się więc w opowieści pojawić... o ile ktokolwiek by o to pytał, Tupik miał nadzieje że owej przykrywki nie będzie trzeba użyć ni razu. W razie co lepiej jakąś mieć niż żałować. Jedyne co przyszło halflingowi żałować to to , że nie pomyślał o tym wcześniej... z drugiej strony, stwarzało to nowe możliwości. Ścigający mogli przypuszczać, że nieludzie z dziewczynką nie wybyli jeszcze z miasta i czas jakiś spędzić na poszukiwaniu ich w mieście. Zwiększało to szansę na odnalezienie ich przez przekupę, która o zmienionej tożsamości Amelii nie miała prawa nic wiedzieć. Dlatego też sprawy charakteryzacji załatwili tuż przed wyjściem, uprzedzając poranną, wczesną pobudkę gospodyni.

Gdy już byli gotowi ruszyli skoro świt, a najpóźniej na pierwsze oznaki budzenia się gospodyni. Nie mogli się w końcu spóźnić na przedstawienie, które sami zresztą dawali. Zmierzwiona brwi Helvgrima, kilka rysów węgla podkreślające surowość i gniewność jego twarzy, dobrze ukryty na mule jego topór … Tupik dopiero po chwili zauważył, że krasnolud bez broni faktycznie wygląda jakoś tak dziwnie... jakby bez ręki czy nogi... No cóż przedstawienie musiało być dopięte na ostatni guzik...


- Mówiłem ci ja Gromirze, że szubrawca tutaj nie znajdziemy... pewnikiem na północ się udał co by twój młot rodowy tam sprzedać... Ceny tam lepsze za taki oręż.

Gestykulacja Tupika była wyraźnie przesadzona wymachiwał łapskami, kręcił koła, wskazywał gdzieś na jakieś nieznane miejsca w oddali, generalnie zbyt wielu halflingów nikt nie znał, więc ciężko było stwierdzić, na ile przesadzone były to gesty. jedno jednak było pewne - przyciągały wzrok i uwagę. Swoją droga była to stara złodziejska sztuczka jeśli chciało się odwrócić od kogoś uwagę, należało ją skupić na kimś lub na czymś innym...

- Zabije, zabije jak dorwę. Ścierwo utłukę. - Helvgrim ciskał; wyzwiskami i obietnicami śmierci w męczarniach które zgotuje dla złodzieja swego młota.

- No co ty, człowieka będziesz miał na sumieniu a jeszcze ci sprawę wytoczą, u ludzi inaczej się te sprawy załatwia.

Rozmowa była na tyle głośna co by ją strażnicy północnej bramy dosłyszeli... I sprawie całej większa dali wiarę. Tupik wraz z resztą nietypowej kompanii kierował się do bramy, jak gdyby nie zwracając uwagi na strażników. Dopiero po zbliżeniu się wytrzeszczył oczy i zrobił zaskoczoną minę jak gdyby dopiero ich dojrzał.

- Patrzaj Gromirze jak się sprawy z ludźmi załatwia a i ty mały się ucz i pamiętaj, że jak co złego się dzieje to ci panowie w mundurach są po to aby cię bronić.

Amelia jedynie pokiwała główką, wciąż jeszcze zaspana. Tupikowi było by głupio wykorzystywać tak dziecko, do podniesienia własnej wiarygodności, gdyby nie fakt, że w dawnych czasach wykorzystywał dzieciaki nagminnie , oczywiście nie za darmo. Podobnież jak Amelia mieli w zamian opiekę i pomoc.

- Panowie strażnicy kładę tu oto złocisza tylko mi tego sukinsyna złapcie i przepytajcie. Miał długie włosy, sięgające ramion, pomarszczoną twarz. Chodzi w sfatygowanej kolczudze, zaś pod jeden z rzemieni, przy siodle wciśnięty ma drzewiec skradzionego dwuręcznego młota. Wszędzie mu było jakby śpieszno. Musi to być on , który ukradł memu kamratowi pieniądze i młot kiedyśmy spali. Wielce cenny młot, rodowa pamiątka. Rzecz w tym, że oficjalnego zgłoszenia dać nie możemy, bo raz że formularze pół dnia by nam zajęły, a dwa... wiecie, sprawa honoru. Dość, że broń własną utracił, co już byłoby powodem aby brodę sobie odciął – wskazywała na „Gromira” - to jeszcze miałby z tego oficjalną sprawę czynić, mówiąc wszem i wobec o swej hańbie i zapisując ja po wieki w papierzydłach?

- Mówiłem ci Tarkul, zamknij japę, dość tego upokorzenia, idziemy. - Helvgrim grał rolę Gromira najlepiej jak umiał, a przychodziło mu to bardzo łatwo, wystarczyło wyobrazić sobie gniew jaki by poczuł gdyby ktoś skradł mu broń przodków.

- Czekaj no, czekaj. Złapcie go panowie, przesłuchajcie, zatrzymajcie jak się da pod byle pretekstem na trzy dni przynajmniej, jak będziemy tędy wracać i on będzie w waszych łapskach, to nagroda was nie minie , co najmniej trzy razy tyle dostaniecie, w zależności od trudów jakie wam szubrawiec przysporzy. Może też być, ze ma przy sobie inne zrabowane skarby... albo chowa je po lesie, więc i w tym zarobek wasz własny, jak od złodzieja wydusicie co i jak... My tymczasem, musimy ruszać, ale zajdziemy w drodze powrotnej, jeśli go nie złapiemy na północy, przyjdzie nam szukać gdzie indziej...

- Pewnym że gdzieś na tego wszawego tchórza list gończy wystawili. Byleśmy tylko go pierwsi doszli i odebrali co on skradł. Jak mówisz Tarkul... pewnie nie mało ma przy sobie błyskotek z rabunku. Chodźmy już, bo nas kto ubiegnie i młot mój i złoto całe kto inny pochwyci. - Gromir uszył przed siebie udając wściekłego... na podkreślenie słów Tupika i swoich, kopnął nogą w piaszczystą drogę i wzbił tuman kurzu.

Tupik dwoił się i troił byleby odegrać poprawnie całe przedstawienie. Sięgnął po cały arsenał swych zdolności : charakteryzacja, przekonywanie, plotkowanie, intyganctwo, wreszcie gadanina przemawianie a nawet etykieta... Wszystko poszło w ruch, niczym dobrze naostrzona siekiera spadająca na kawałek drewna. Tupik modlił się w duchu przywołując wszystkie uroki jego bogini aby tylko poszczęściło mu się z przedstawieniem. Przy dobrych wiatrach mogliby mieć pościg z głowy na wiele dni, a i później, nim znajdą trop, nim zorientują się, że z północnej drogi, podróżnicy czmychnęli przez las na trakt wschodni – a i ten bardziej lasem niż ubita droga … Kto wie, może zupełnie uwolniliby się od pościgu? ...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 02-08-2013 o 10:49.
Eliasz jest offline