Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2013, 12:09   #2
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Zamknął drzwi od gabinetu, powoli wypuszczając z ust powietrze. Nowa sprawa. I to taka. Z jednej strony szkoda było mu tych ludzi, z drugiej - to zajebiście nudne miasto doprowadzało momentami do szewskiej pasji. Przechylił głową i w jego grubym karku aż chrupnęło. Jeszcze nie wiedział co o tym myśleć, wystarczyła mu wiedza, dlaczego to właśnie jego przydzielono. Doświadczenie. Ta, niby je miał, a awans jak zwykle daleko. Kolejna obietnica. "Dariusz, spraw się dobrze, a zobaczymy co da się zrobić". Zwykle nie dało się nic.
Za dużo gadał, prosto w twarz. Tu także się nie nastawiał. Może, gdyby nie przydzielono także synalka, ale w takiej sytuacji dobrze będzie, jak go nie zdegradują. Już go ręce świerzbiły, a jeszcze się z gościem nie spotkał. Niektórzy dostają fory. Pewnie właśnie wypoczywał w jakimś przyjemnym miejscu zasłaniając się L4. I jeszcze będzie marudził, że robić trzeba.
Nie ma to jak pozytywne nastawienie.

Chmielarz rzadko brany był za glinę. Wysoki i szeroki w barach, o kanciastej twarzy i raczej kwadratowej szczęce dopełnianej niewielkimi na tym tle oczami, sprawiał wrażenie albo bandyty albo maksymalnie zwykłego robola. Dawno przestał być zwykłym krawężnikiem, nie musiał więc nosić munduru, a odznakę trzymał schowaną. Ubierał się niezbyt elegancko, koszula i dżinsy dopełniane były tylko mającą już swoje lata marynarką. Wydział kryminalny miał swoje zalety, zresztą tylko dlatego został w tym burdelu zwanym policją. Tylko tu się coś działo. Czasami.
Tak jak teraz.
Zgarnął ze swojego biurka notatnik i długopis i powlókł się na umówione spotkanie, wchodząc bez słowa i zajmując miejsce. Tylko krótkie skinięcie głową służyło za powitanie. Synalek nie przybył. Co za zaskoczenie. Otworzył akta i czytał je przez chwilę, aż Zawisza, a potem patolog zaczęli gadać.

***

Magda wysłuchała uważnie słów patologa i zapytała z pewnym zdziwieniem:
- Co łączy te trzy zbrodnie, że zostały uznane za dzieło seryjnego mordercy?
Chmielarz wziął od Zawiszy zapalniczkę i sam zapalił papierosa, zaciągając się równie mocno. Gapił się na akta i zdjęcia bez większego zainteresowania, wolną ręką gryzmoląc po notatniku.
- Dziewczyna ma rację. Skoro gadacie, że seryjny i że w liczbie pojedynczej, to wiecie coś więcej. A jak nie wiecie, to są niepotrzebnie ukierunkowane przypuszczenia, czyli po naszemu: pierdolicie pan - mówił niezbyt głośnym, ale grubym głosem z wyraźną lekką chrypką, co mogło mu nadawać jeszcze mniej "przyjazny" wygląd. Pokręcił głową.- Gdzie haczyk, Zawisza. Gdzie haczyk.
- Początkowo próbowaliśmy połączyć te trzy morderstwa kierując się miejscem zbrodni. Każdy z mężczyzn zginął w swoim łóżku jeśli do takiego możemy zaliczyć tekturowe pudło. Oczywiście mógł być to zwykły zbieg okoliczności. – Zawisza rozłożył ręce. – W przypadku wszystkich morderstw powtarza się jednak jedna rzecz, która jest szczególnie widoczna przy jedynce i trójcę. Zabójca nie zostawił żadnych śladów, powycierał odciski palców. Możemy mieć tutaj do czynienia z zawodowcem. To nasza jedyna na tę porę przesłanka.
- Pan żartuje? - Oczy Magdy zrobiły się wyraźnie większe - Zginął w łóżku i nie ma śladów? I to ma być argument przemawiający za seryjnym zabójcą? - Poruszyła dłonią jakby odganiała się od natrętnej muchy. - To nie tak działa. Seryjny morderca wybiera określony typ ofiary, narzędzie lub sposób popełnienia zbrodni. Najczęściej także pozostawia na miejscu przestępstwa jakiś ślad. Specjalny znak. Jeśli zaś to ktoś pracujący na zlecenie, co robi tutaj aż dwóch psychologów policyjnych jednocześnie? To nie są sprawy dla profilerów. To jakiś test?
Obrzuciła uważnym, nieco podejrzliwym spojrzeniem najpierw komisarza, a potem siedzącą po drugiej stronie stołu, panią Konarską.

Ta, w przeciwieństwie do Magdaleny nie wydawała się zaniepokojona. Skrupulatnie notowała w kalendarzyku swoje spostrzeżenia. Przerwała na moment, czując na sobie wzrok kobiety. Uśmiechnęła się sympatycznie, lecz i sztucznie zarazem.
- W przypadku pierwszej i trzeciej ofiary znaleziono coś. – Zawisza ciągnął nie zwracając większej uwagi na wzburzone słowa Magdaleny.
Na ścianie pojawiły się dwa zdjęcia spalonych zapałek. Niewiele z nich zostało.
- Spalone zapałki znaleziono w kieszeniach ofiar. O ile pierwsza była palaczem i jakoś nie wzbudziło to niczyich podejrzeń tak w drugim przypadku ofiara prowadziła zdrowy tryb życia. To jednak nie wszystko. – Komisarz zaczął przeklikiwać się przed foldery swojego laptopa. – Sprawa sprzed dwudziestu siedmiu lat.
Zamiast zapałek pojawiły się cztery zdjęcia małych, kilku centymetrowych laleczek. Były ręcznie robione z różnych części materiałów.
- Cztery ofiary, cztery laleczki, które wylądowały w ich kieszeniach. Prowadzący śledztwo nie byli w stanie powiązać ofiar ze sobą. Metody zabójcy też były różne. – na slajdach pojawiły się tym razem zdjęcia bilonu, a dokładnie monety jedno złotowej. – Jeden złoty z okresu międzywojennego. Dziesięć lat temu. Trzy ofiary. Taka sama sytuacja. Dlatego pani Magdaleno podejrzewamy, że mamy do czynienia z seryjnym zabójcą. Czemu potrzebujemy aż dwie panie psycholog? W mojej ocenie nie potrzebujemy – uśmiechnął się do Kurskiej łagodnie - Strona amerykańska naciskała jednak przełożonych, którzy stwierdzili, że potrzebujemy was obie. W końcu jesteście najlepsze.

Dariusz odłożył długopis i zabębnił palcami o stół, kończąc papierosa i gasząc go w popielniczce Zawiszy.
- To dwa zdjęcia, trzecia ofiara też to miała? Trzeba znaleźć wspólny mianownik do wszystkich trzech, ale to nie mój interes w takim towarzystwie - spojrzał najpierw na jedną, a potem na drugą kobietę. - Spróbuję się dowiedzieć o tym bezdomnym. Który posterunek jest najbliżej miejsca zbrodni? Popytam chłopaków i tamtejszych bywalców. Będziemy potrzebowali wyciągów z kont, bilingów telefonicznych... ta, ten konsulat może być problemem. Od tego doktora chociaż zacząć. Mam gadać z tą jego żoną?
Wyjął wizytówki i rozdał je obu psychologom i patologowi. Potem Chmielarz potarł podbródek, mrużąc oczy i wyglądając jakby coś go irytowało.
- Dobra, miejmy to z głowy. Zawisza, mówiłeś, że najlepszych chcieli. Co do cholery ma robić tu ten synalek? Mam przed nim odpowiadać? Chyba komuś na łeb padło.
- Chmielarz kurwa! – niewiele brakowało żeby Zawisza uderzył pięścią w stół. W ostatnim momencie zatrzymał dłoń tuż nad blatem. - Mi też się to nie podoba, ale siła wyższa. Może chłopak się do czegoś przyda. Zachowuj się jak pieprzony profesjonalista jasne?

***

Miał mieszane uczucia po wyjściu z odprawy. Strasznie szybko podjęto decyzję, że to seryjny morderca. Dariusz już w czymś takim brał udział, wiedział jak groźne mogą być jakiekolwiek założenia przed zdobyciem niezbitych dowodów. Owszem, sam czasami prawo naginał tak, że aż trzeszczało. Ale spalone zapałki w dwóch na trzy przypadkach, jak dla niego to za mało. Psychopaci zabijali bo musieli, bo mieli tak wywrócone we łbie, że nie byli w stanie przestać. Co jeśli to jednak zabójstwa na zlecenie? Dziwne, być może. Taktyka odwrócenia uwagi? Dlaczego nie. Konsul mógł być celem, bezdomny próbą zrzucenia tego na jakiegoś wariata.
Głowę wypełniały coraz bardziej chaotyczne myśli, gdy czytał akta siedząc przy swoim biurku. W końcu zamknął je gwałtownie i zbierając swoje rzeczy wstał szybko, kierując się do swojego wysłużonego Opla. Spróbował oczyścić umysł, skierował się więc na niego inne tory.
Ładniutkie panie psycholog. Nie wiedział o nich zbyt wiele, za to pierwsze wrażenie jakie wywarły należało do tych ciekawszych. Rzadko potrzebowali takich osób, mimo pracy w wydziale kryminalnym, Chmielarz więc tylko ogólnie wiedział jaka jest ich rola i sposób działania. Określenie profilu sprawcy. Teraz jednak co innego go trapiło. A może i trochę bawiło. Wyraźnie widać, że wchodziły sobie w paradę i kompetencje. To jakby do projektowania jednego budynku wyznaczyć dwóch osobno pracujących i mających inną koncepcję architektów. Jeśli wyniki ich pracy będą inne, albo co gorsza sprzeczne...
Potrząsnął głową. Nie, to był problem na później.

Gdy dojeżdżał do posterunku, miał już mniej więcej przygotowany plan działania. W głowie. I bardzo ogólny. Najpierw chciał poznać wszystkie fakty, porozmawiać z tymi co go znaleźli. Znał kilka starych wyg, warto i ich popytać. Nie tylko o trupa, ale również o żywych, co zwykle kręcili się po okolicy. Menele zwykle chcieli tylko, by zostawić ich w spokoju. Aresztowanie przeszkadzało zwłaszcza tym najbardziej zapijaczonym, jakoś dieta w areszcie, w postaci czystej wody, jakoś do nich nie przemawiała. To i jak się im zagroziło, to zwykle gadali co mieli gadać. A Chmielarz chciał usłyszeć wszystko, co mieli do powiedzenia o denacie. Jedni bezdomni często bardzo dużo wiedzieli o innych bezdomnych i tym tropem chciał pójść najpierw. O ile ktoś na komisariacie nie będzie przypadkiem wiedział o tym sporo, tutejsi pewnie ciągle mijali tych samych ludzi.
 
Sekal jest offline