Silverwolf ucieszył się gdy Deogwyn zdecydował się iść z nimi. Poklepał go po ramieniu mówiąc: - Nic się nie bój Deogwynie w razie czego będziemy cię bronić. Poza tym jeśli Gader nie jest szalony to może sam zrozumie sytuację w której się znajduje i odda nam artefakt.
Barbarzyńca miał przynajmniej taką nadzieję. Pojedynek z żyjącym kilkaset lat czarownikiem, który ten czas poświęcił na badanie magii i doskonalenie swojego warsztatu było tym czego wolałby uniknąć.
Narada dobiegła końca i Orfeusz poprosił ich do sąsiedniego pomieszczenia. Tam zademonstrował swoje wynalazki. Barbarzyńca patrzył przez chwilę na wręczone mu fiolki z żółtą substancją po czym schował je do plecaka. - Mam nadzieję, że nie będę musiał tego używać i że nie stłuką się podczas walki w plecaku. Nie chciałbym wybuchnąć. Nie lubię takich wynalazków.
Na jego prośbę udali się jeszcze do sklepu z ekwipunkiem. Tam Silverwolf zakupił zakrytą latarnię o dwa flakony z oliwą. - Jeśli mamy iść kanałami chcę mieć własne źródło światła.- odpowiedział na słowa Deogwyna, że ma pochodnie.
Kiedy zarówno barbarzyńca jak i inni kupili niezbędne rzeczy ruszyli do kanałów.
Kiedy tylko Orfeusz otworzył przejście, Silverwolf wyjął z pętli na plecach swój topór, w drugą rękę wziął zapaloną latarnię i wszedł do tunelu zaraz za Deogwynem.
-Niech Chislev ma nas w swej opiece. Ruszaj Deogwynie.
Ostatnio edytowane przez Ulli : 02-08-2013 o 15:31.
|