Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2013, 17:17   #257
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś

Sanity Knights

Przydatne sztuczki.


Niebieskoskóra wskoczyła na koń, zaś wampir i Kaze uczynili to samo, pojawiając się na drugim wierzchowcu. Jedynie technokrata stał dziwnie spokojny, z lekkim uśmiecham na twarzy grzebiąc w połach płaszcza.
- Madred Co ty kurwa odwalasz? –warknął Kaze chwytając za lejce, gdy koń Shiby już cwałował w stronę bramy.
- Pokazuje jak walczy nauka. –odparł spokojnie naukowiec, a jego zwykła ręka wydobywał, dziwny pilot z kilkoma guzikami. Kciuk mężczyzny nacisnął na jeden z nich, a zza bramy rozległ się nagle potężny wybuch, od którego wszystkim zahuczało w uszach.
- Mogę być wolny… –powiedział czarnowłosy unosząc w górę stalową rękę, której palce odskoczyły na boki. Z powstałych otworów, wygrzebały się, malutkie metalowe pajączki, które rozejrzały się po okolicy, by po chwili wrócić do swego leża. -… ale mam swoje przydatne sztuczki. –dodał z uśmiechem.
Niebieskoskóra musiał zeskoczyć z rumaka, bowiem ten przeraził się wybuchem, zapierając się przed dalsza jazdą. Wierzchowiec jednak nie był już potrzebny, bowiem kilka metrów od bramy, w deszczu leżało parujące ciało. Mocno poparzone, oraz definitywnie martwe… i nie należące do Pozytywki. Zamiast wróżki, na ziemi leżał młody chłopak, o czarnych włosach, ten sam którego Shiba widziała wcześniej w lodowym klifie, który stworzył Krio. Nogi chłopaka, wyglądały jeszcze przez chwilę jak zgrabne nóżki leśnej wróżki, ale powoli wracały do swego pierwotnego wyglądu. Na czole młodzieniec, przyklejoną miał kartę a konkretniej damę pik.


Gdy tylko karta została delikatnie dotknięta przez palec kobiety, poczęła rozpadać się w popiół, zaś dziewczyna poczuła jak uwalnia się z niej moc zaklęcia, która odlatuje gdzieś w górę.
- Ten nam chyba więcej nie powie… –stwierdził Kaze zerkając w niebo. – Powoli przestaje padać. –dodał cień. – Czas jechać.

~*~

Mury Lukrozu majaczyły w oddali, zaś nocne niebo zwiastowało że jutro tez będzie padać. Kilka postaci w siodłach elfickich koni patrzył ona miasto ze szczytu pobliskiego pagórka. Nie wiedzieli, że kilka godzin temu przybył tutaj Gort, jednak teraz mieli poważniejsze problemy.
- Jedziemy tam? –zapytał Madred ze swego miejsca. – Skoro to zasadzka na nas, to po co się tam pchać?
- Już…jest…kolacja…? –odezwał się niespodziewanie Krio, który w końcu obudził się ze swej długiej drzemki. – Czemu…to…tyłek…Madreda…a…nie…Shiby? –dodał z wyrzutem patrząc na to co jest przed nim.
- Mi go brakowało. –zaśmiał się Kaze, niemal niewidoczny w mroku. – To co Pani kapitan, jakie rozkazy? –zapytał parodiując salut.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline