Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2013, 20:55   #50
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Siedzenie w pokrzywach nie należało do najprzyjemniejszych zajęć. Te urocze roślinki miały tylko i wyłącznie jedną zaletę - zdecydowanie nie pozwalały zasnąć.
Czas dłużył się niemiłosiernie, wreszcie Blondyn zdecydował wyleźć z domu. Widać zaaplikowana porywaczom mikstura nie była aż tak skuteczna, jak pragnęła tego dzielna ekipa z Biberhof. Ale - sądząc z tempa, w jakim Blondyn biegł do wychodka - nie było najgorzej.

Dłuższą chwilę trwało, zanim z wychodka - zamiast Blondyna - wychynął Arno i zaczął dawać ustalone wcześniej znaki.

Jost, niemal następując na pięty Erykowi, najszybciej jak mógł, podsunął się pod drzwi, zajmując miejsce po drugiej ich stronie.

Plan wypalił. Przynajmniej jeśli chodziło o pierwszy jego etap.
Drzwi otworzyły się...
Niestety pilnujący ich bandyta okazał się zbyt szybki i zdołał odskoczyć. A potem stawił im czoła z tęgą pałą w ręce.

Eryk chybił, ale - jakimś trafem - Jostowi powiodło sie lepiej i raniony w ramię bandyta rzucił się do ucieczki.
Cóż z tego, skoro zamiast niego pojawił się wściekły kundel, demonstrujący wielki kły, oraz kurdupel uzbrojony w rapier i przerośnięty pistolet.


Jost rzucił się ku niemu, mając nadzieje, że tarcza ochroni go przed kulą.

Nadzieja matką głupich...
Kurdupel strzelił, a Jost syknął z bólu, gdy kilka gwoździ wbiło mu się w rękę. Mimo tego kontynuował atak.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 02-08-2013 o 22:40.
Kerm jest offline