Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-08-2013, 23:55   #14
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację
Gadka z krasnoludem nie była wciągająca. Bardziej rozmowny to on był podczas snu, ale Dagmar był wstanie stwierdzić, że równy z niego gość. Po tym jak tamten opowiadał o bitwach, wiedział jednego, Zorgrim w walce nigdzie nie uciekanie. Zdawał się poznać, że nie boi się śmierci.
Dagmar widząc, reakcję na karczmowy napitek, nawet nie brał pod uwagę, aby go zamówić. Zjadł pajdę chleba ze smalcem i popił wodą.
Chwile później w karczmie zjawiał się nie kto inny jak sam Flint. Cała ta sytuacja była troszkę dziwna. Dziwa na tyle, że jednemu z towarzyszy, a raczej jednej z nich zależało bardzo na tym aby trzymać piecze nad kluczem. Dagmar analizując system zabezpieczeń, po chwili zapytał:
- A czy te zabezpieczenia, no te rytuały magiczne i jak one tam, te potężne modlitwy. Czy one ulegną gdy wetkniemy klucz?
- Klucz ma pozwolić wejść do środka. Niestety nie wiem nic więcej. Wiem tylko, co mi powiedział. – odpowiedź Flinta byłą niezbyt zadawalająca
- A, że zapytam, skąd znasz tego tam barona?
- Poznałem go wtedy, w Wolfenburgu. – po raz kolejny Dagmar nie czuł się napełniony informacją
Ta rozmowa wiele nie dała, tak jak powiedział wchodząc do karczmy sam Flint.


Później zaś Dagmar zwrócił się do całej drużyny:
- Musze powiedzieć, że no powozić nie umiem, na koniu też nie czuję się najlepiej. Czy może weźmiemy wóz? Jest ktoś z was, kto za lejce złapie ? Wóz to, i skarby by wziąć można i zawsze odpocząć na tyle.

Wieczorem Dagmar siedział w karczmie nasłuchiwał jak tutejsi rozmawiają. Nie było tego za wiele, lokum te świeciło pustką to i usłyszeć się za wiele nie dało. To ktoś o świniach, że zdychają, to inny, że mu się robić już nie chce. Jednym słowem wodę lali i tyle. Widząc jedyną szansę na informację w karczmarzu zwrócił się do niego:
- Jak tam w mieście nie dzieję się, no nic ostatnio dziwnego?
- Pewnie, przepędzilim kilku zwierzoludzi na początku, ale prócz pojedynczymi przypadkami jak dziś to nic takiego się nie działo.
-A jakieś może ciała bez krwi?
- Zwłoki bez krwi?! - karczmarz aż zbladł. - Lepiej nie mówić takich rzeczy!
Kilku chłopów się wzdrygało, ale po chwili zaczęli dalej pic swe wodniste piwa.
~ To istna dziura, ~ przeleciało przez myśl Dagmara. ~ Gdzie ja przybyłem, jedynym wytłumaczeniem jest, że pomyliłem drogę. ~ myśli kłębiły się, a młody łowca wampirów czuł się nie na miejscu.

Karczma zaledwie po godzinie opustoszała całkowicie. Karczmarz pożyczył sienniki, aby to i usnąć jakoś można było. Dając jeden dla Dagmara spojrzał na niego z pod ukosa. Łowca zrozumiał, że tutejsi mają dość problemów, że o innych wolą nawet nie myśleć.
Dagmar położył się i starał się usnąć. Jak zwykle znając reakcję innych leżał oddalony. Było to za przyczyną czosnku, który tulił przy poduszce. Zaś pod nią spoczywała para kołków osikowych. Może nie było to udogodnieniem przy śnie, ale człowiek śpi najlepiej gdy to czuje się bezpieczny.
Wydawało by się to na środek nocy, gdy Dagmara obudziły słowa:
- „… nie zasługujesz na to żeby żyć!”
Ten krzyk, a może krzyk który brzmiał póżniej: - „AAaaaaa” - go obudził. Raptownie ręką leżącą pod poduszką przy kołkach złapał za jeden i obserwował sytuację. ~ gdzie jesteś bestio, pokaż się, zaraz cię zgładzę ~ pomyślał, ale jedyną postacią która wstała był krasnolud.
Wyszedł on z karczmy. Dagmar pogrążył się w marzeniach jeszcze przez kilka godzin, a został obudzony gdy to coś łupnęło drzwiami. Był to znowu krasnolud, który domagał się jeść. Łowca uznał z stosowną godzinę aby wstać i także zjeść.
Gdy tylko wyszedł z drużyną na dwór, po chwili podeszła do nich kobieta, wtrąciła się nieco, Dagmar skinął lekko głową i odparł:
-Gdyby no to tylko ode mnie zależało to może i bym poszedł, no ale widzi pani przecież, że sam nie podróżują i wiele zadecydować nie mogę. Mamy zadanie, a czasu mało, oj mało.
 
Inferian jest offline