Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2013, 08:52   #108
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Hans powoli wracał do siebie, dobrze wiedząc, że pełna rekonwalestencja potrwa jeszcze przynajmniej kilka dni. Dotykiem dłoni stwierdził, że nie ma rozpalonego czoła, głuchy i ciężki kaszel też najwyraźniej zniknął. Niewiele pamiętał z tego co się działo w trakcie choroby, a to co pamiętał majaczyło gdzieś na pograniczu prawdy i ułudy. Powoli przypominał sobie jakieś monstrum w chatce z której uciekli, oraz dłonie Artura zaciśnięte na jego gardle. Nie wiedział czy była to prawda czy jakiś majak senny, widział i pamiętał krasnoluda który się nim opiekował.

Powinien był rzucić się na jedzenie wygłodniały, choroba jednak odebrała mu apetyt, a żołądek się skurczył. Dlatego jadł śniadanie małymi kęsami, wolno, jak gdyby wciąż dopiero wracając do siebie. Właściwie tak było. Nie wiedział co się wydarzyło przez czas jego nieprzytomności, ale po minach kamratów i postanowieniu o nagłym wyruszeniu w drogę mniemał, że nie mało. Zwrócił się do Helvgrima by ten opowiedział mu co się działo gdy on „wypoczywał” sobie w łóżku, przy okazji dziękując mu za opiekę.

Najchętniej pozostałby w chatce jeszcze przez tydzień. Było mu tu właściwie dobrze, a podróż w nieznane, po lesie, oznaczała trudy i niewygody, które potęgowały się do górskich rozmiarów dla wycieńczonego chorobą Hansa. Rozumiał jednak, że musi być ważny ku podróży powód i jak zwykle w podróżach z którymi był za pan brat, przyszło mu zacisnąć zęby i iść... Miał nawet wypracowane sztuczki pozwalające ciału iść nawet wówczas gdy umysł odpływał ze zmęczenia. Kto jak kto ale Hans był jedną z najlepiej zaprawionych w podróżach pieszych osób... być może jeszcze tylko Helvgrim który był gońcem, mógł mu dorównać a nawet przewyższać doświadczeniem i oswojeniem organizmu z drogą. Obu cechowała choćby ta przypadłość, iż praktycznie nie pojawiały im się na stopach odciski. Podeszwy stóp mieli tak twarde od częstych i długich pieszych wypraw, że dla byle odcisku nie było już miejsca.

Jedynie widok Artura napawał go niepokojem i mimo, że nie był pewny wydarzeń nocnych to z ostrożności wolał uważać go za niedoszłego mordercę, niż specjalnie się z nim spoufalać. Nawet nie pamiętał co mówił, ale coś w spojrzeniu Arthura jakim go obdarzał, mówiło mu, że wydarzenia nocne i jego ręce zaciśnięte na szyi Hansa, wcale nie były nocnymi majakami chorego człowieka...
 
Eliasz jest offline