Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2013, 14:51   #13
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Droga Kuro się dłużyła i to bardzo, więc od razu zaczepił towarzyszkę.-Czemu wybrałaś taką drogę Shira-san?
Dziewczyna spojrzała na niego spod ronda podróżnego kapelusza. Musiała dobrze zadrzeć głowę, by spojrzeć na górującego nad nią samuraja. Na jej twarzy pojawił się wyraz lekkiego politowania -To chyba jedyna droga, która się nadaje, i która wiedzie nas prosto do celu, prawda? - odpowiedziała, bardziej stwierdzając, niż pytając.
- Mówię o drodze życia... nie drodze... tej tu.- odparł ronin wskazując ścieżkę którą szli.- Czemu chodzisz z łukiem po drogach Japonii zamiast pobierać nauki pod okiem swej matki?
- A-ha - poprawiła koszulę, jakby chciała zatrzeć nieporozumienie -Nigdy nie myślałam o tym jako “drodze”. Tym bardziej z wyboru. To obowiązek wobec mojej rodziny. Zostało mi to przeznaczone, jeszcze przed moimi narodzinami - Wzruszyła ramionami - Musha shugyō to część tego dziedzictwa.
- Powiem ci coś o przeznaczeniu Shira-san.- rzekł konspiracyjne ronin nachylając się ku niej. - Tak naprawdę nikt go nie zna do końca. Myślisz, że masz wszystko poukładana i twoją drogą jest pielgrzymka, a tu za zakrętem całe życie może ci się obrócić do góry nogami.
- Ścieżka może być kręta, lecz zawsze prowadzi na szczyt góry - zadeklamowała z poważną miną - Pielgrzymka to część dziedzictwa - podkreśliła - kiedy będę gotowa, wrócę by otrzymać dojo mego ojca i służyć klanowi Oda...Nie wcześniej i nie później. Jest czas wzrastania i czas umierania - uśmiechnęła się niespodziewanie - ale ginąć powinno to, co dojrzałe. Kwiaty wiśni umierają, by dać życie owocom. Kiedyś wezmę naukę swej matki i urodzę dzieci mojej rodzinie. Na razie nie jest na to czas.
- Chciałbym mieć twoją pewność...- uśmiechnął się ciepło ronin, choć widać było że nie zgadza się z jej punktem widzenia. Podrapał się po barku na którym był wytatuowany ów wąż i rzekł. - A na razie dopilnuję, byś wróciła cało z tej góry, na którą obecnie idziemy razem.
Shirakaba spojrzała na Kuro przeciągle, ale nic nie powiedziała, położyła tylko dłoń na rękojeści katany. Podróż mijała w milczeniu, aż w końcu po jakimś czasie dziewczyna rzuciła “gdzieś w przestrzeń” - Na drogę honoru można powrócić...
- Może...- wzruszył ramionami Kuroichi i spojrzał gdzieś na drogę przed nimi.- Jednakże nigdy nie twierdziłem, że chce na nią wrócić. Od drogi honoru wolę drogę wolności, bez więzów, bez ograniczeń, bez obroży przeznaczenia i obowiązków. Są psy podwórzowe, są i psy bezpańskie.
- ...które się zabija, bo przenoszą choroby i kąsają ludzi - dokończyła - Co pozostanie po tobie, samuraju? Zniweczysz drogę i chlubę przodków, która doprowadziła cię aż tutaj...Po co żyć, skoro nie ma się ni celu, ni dziedzictwa?
- Co po mnie zostanie?- zamyślił się wojownik. Po czym odpowiedział z uśmiechem.- Kości. Takie same jak po dziesiątkach samurajach, którzy ginęli w przegranych dla siebie bitwach. Jakież dziedzictwo oni zostawili, jakąż chlubę?
Splótł ręce razem spoglądając na dziewczynę.- Kto ich pamięta? Może tylko ja... ich honor po bitwie rozkradali ashigaru i chłopi. Ich honorem teraz machają przydrożni bandyci. Ich wioski mają nowych panów... takaż to chluba.
Shirakaba prychnęła. Zdecydowanie Kuro zdołał ją dotknąć swoimi słowami i skruszyć maskę obojętności - Walczyli i ginęli, bo wierzyli w coś więcej niż oni sami. W cel i porządek. Ci, którzy polegli z honorem, są wzorem dla kolejnych wojowników. A ty, Kuro-san - wydęła wargi - w co wierzysz? W pieniądze? Wsadzisz mi miecz w plecy, kiedy bandyci krzykną więcej ryo niż inspektor...? - w jej głosie zadźwięczały pogardliwe nutki, a także coś na kształt wyzwania. Uniosła dumnie głowę i spojrzała z boku na ronina.
- Iye... Wierzyli, że ich wódz doprowadzi ich do zwycięstwa Shira-chan. W bitwie nie ma celu, ani tym bardziej porządku. Jest chaos i dwie strony dążące do tego samego... triumfu nad stroną przeciwną. - odparł z uśmiechem patrząc na dziewczynę, jak mentor na uczennicę. Uniósł palec w górę. -A ty jesteś zbyt ładniutka, by cię zabijać za kilka monet. Zresztą, gdyby chodziło o sam zysk, to łatwiej byłoby mi prostu pójść na jakiś uczęszczany szlak i wymuszać datki od przejeżdżających przez niego kupców. Ale to by było...- zamyślił się szukając dobrego słowa.-... nieuczciwe. I nudne. A tak... wymierzam sprawiedliwość i zarabiam na ryż. I jestem bardziej użyteczny, niż gdy byłem yojimbo.
Dziewczyna otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, po chwili zastanowienia zamknęła je jednak i tylko się skrzywiła. Obróciła głowę w drugą stronę i kontemplowała otaczające ich widoki. A potem udawała, że nie zauważa samuraja.
Niemniej po około pół godziny milczącej podróży zauważyła kogoś innego.
Samotnego mnicha...
Problem w tym, że Kuroichi też go zauważył.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline