Arthur po powrocie z chaty, podszedł do Buźki i wręczył mu jego topór. Rzucił jeszcze pogardliwym wzrokiem w kierunku Hansa i wyszedł na zewnątrz by pełnić tej nocy ostatnią wartę, w końcu był porządnie uzbrojony. Całą noc spędził znów spędził na rozmyślaniach na temat swojej przeszłości, ba, swojej tożsamości, której nie mógł być pewien. W końcu przedstawił się tym ludziom jako Arthur na statku. A jeżeli już wtedy pokazali swą morderczą naturę, to czyż nie miał powodów do ukrywania własnej tożsamości. Zastanawiał się tak jeszcze długo, czy kiedykolwiek pozna prawdę na swój temat. W końcu pamiętał wychudzonego wilka, bestie spod posągu. Musiało to coś znaczyć.
__________________ "Dum pugnas, victor es" - powiedziałaś, a ja zacząłem się zmieniać... |