Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2013, 23:18   #2
Gerappa92
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu
W prowizorycznym biurze Szczura, Nataniel stał gdzieś z boku w cieniu chowając się przed promieniami chwiejących się płomieni świec. Nie przepadał za metropoliami, społecznościami, kamiennymi budynkami i ogólnie było widać, że był odmieńcem. Odziany w skórznie przyozdobioną w chaotycznie pozahaczane gałązki, liście, pióra a nawet kości wyglądał jakby przed chwilą wyszedł z buszu. Pomimo tego, że starał trzymać się w cieniu nie można było nie zwrócić uwagi na zapach jaki się od niego unosił. Mieszanina zapachów różnych ziół, ziemi i łajna przyciągał do niego najróżniejsze owady, które nieznośnie krążyły wokół jego bujnej czupryny. Jednak druid zdawał się ich nawet nie zauważać a kiedy od czasu do czasu na jego niezbyt przystojnej twarzy siadała jakaś wygłodniała mucha powieka mu nawet nie drgnęła.

Kiedy Szczur wypuścił kłąb dymu Nataniel łapczywie wciągnął go w swoje nozdrza, porywając po drodze zaległe tam śpiki. Po pomieszczeniu rozniósł się charakterystyczny dźwięk towarzyszący przy tego typu zabiegach. Druid jednak się tym nie przejął. Przełknął głośno gluty i zaczął grzebać w swoim mieszku z ziołami próbując skomponować podobną mieszankę. Prawdopodobnie nie dotarłoby do niego czego właściwie ów Szczur od niego chce, gdyby nie kilkakrotne powtarzanie tego czego od nich oczekuję.

W drodze do biblioteki miłośnik natury podpalał jakieś zioła, których dym aż szczypał w oczy. Jednak ten nawet go nie krztusił. Jeśli ktoś się przyjrzał to widział, że jego źrenice były nienaturalnie rozszerzone a białka czerwone ale nie trzeba było tego robić bo na pierwszy rzut oka było widać, że druid żyje we własnym świecie. Od czasu do czasu majaczył coś do siebie tylko w sobie znanym języku, czasem też wykonywał jakieś gwałtowne i niespodziewane ruchy rękoma.

Kiedy już znaleźli się w bibliotece, to dopiero kiedy jeden z bełtów o mało nie przeszył mu czaszki na wylot, zdał sobie sprawę, że zostali zaatakowani. Grad pocisków intuicyjnie sprowadził go do parteru. Sytuacja była beznadziejna jednak Nataniel działał wyjątkowo spokojnie. Przeturlał się na plecy. Wlepił obłędny wzrok w sufit i zaczął mamrotać pod nosem zaklęcie.

-Tissini ras martini ras em with cytrone.

A po tych słowach z jego ust zaczął wypływać gęsty dym. Najpierw spłynął na posadzkę przysłaniając jego samego a potem całe pomieszczenie wypełniła gęsta jak śmietana mgła.
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein
Gerappa92 jest offline