Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2013, 08:35   #4
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Matt „Grzeczny” Burgen


Dzień zaczął się podle. Potem było tylko gorzej bo kiedy siedział przy swoim drugim podejściu do śniadania pojawił się srulek od Szczurka. Z zaproszeniem, które w sumie było próbą wydania mu polecenia, na odległość. Jego „szef” nauczył się jednak przynajmniej tyle, że go nie popędzał. Matt nie lubił spiesznej gonitwy w jakiej żyli ludzie kierujący swoim życiem w nieustannym „Prędzej, dalej, mocniej”. Lubił sobie podjeść po wysiłku porannej gimnastyki, bez której przecież nie byłby w stanie normalnie funkcjonować. Stare rany wymagały odrobiny starunku.


Banda którą zgromadził Szczur była żałosną zbieraniną, ale Grzeczny nie spodziewał się po nim niczego lepszego. Chuj był nędzną imitacją gangstera i aż dziw, że udało mu się tak długo utrzymywać na tafli gnojówki w której babrał się całe życie. Matt jednak nie oceniał Alveina. Był mu coś winien i bez znaczenia był status społeczny jego moralnego wierzyciela. Równie dobrze mógł sobie mieszkać w pałacu, bądź być zwykłą dziwką. Słowo to słowo. Grzeczny miał jednak świadomość tego, że robota w ocenie jego „pryncypała” wymaga nieco poświęcenia. Świadczyła o tym liczebność zebranych chłystków. Choć zważywszy na ich dobór myślał, że raczej chodziło o kłapanie dziobem. W tym nie był mistrzem i nie widział powodu, by wychodzić przed orkiestrę. Byli inni, lepsi od niego. Przynajmniej w swoim przekonaniu. Grzeczny, jak już kogoś grzecznie poprosił, zwykle dostawał grzeczną odpowiedź. W zasadzie zawsze.


Sprawa, która wydawała się w miarę prostą, wnet pokazała swe drugie dno. Ktoś szukał rudzielca, tak jak i oni. Bądź też rudzielec miał wystrzałową asystę, która miast podziękować odźwiernemu słowem za otwarcie ogromnych wrót do biblioteki; „na chuj komu biblioteka na tym zadupiu?”; wypłacili mu z trzech bełtów. Niezależnie jednak od tego, jak się sprawy miały, należało zagęścić ruchy. Szczęk napinanych kusz i świst bełtów dowodził, że w sumie i biblioteka może być warta odwiedzenia a ludzie w tej części świata potrafią robić z niej jakiś sensowny użytek i się zabawić. Któryś z wariatów z komanda poleciał na żywioł co zresztą uratowało mu życie. Matt zrobił to bardziej metodycznie.


Broni długiej nie dobywał, bo póki co przeciwnicy byli za daleko a po żelastwo zawsze miał czas sięgnąć. Noże zaś zwykle same znajdował drogę do jego dłoni, bo miał ich pod ręką zawsze nadmiar. Choć nigdy na ich nadmiar nie narzekał w myśl niezwykle słusznej maksymy „Noży nigdy dosyć”, którą kierował się całe życie. Najpierw wziął za szmaty staruszka, który mimowolnie wyświadczył mu ostatnią przysługę zgarniając na się dwa kolejne, wystrzelone bełty. „Uczynny człowiek” pomyślał Grzeczny, po czym wyczekawszy moment kiedy bełty po raz kolejny przetną powietrze odrzucił dziadka i wyrwał z zawiasów wywalone kopniakiem drzwi do lektorium. Solidne, stanowiły lepszą zasłonę niźli truchło staruszka. Ułamek chwili poświęcił jeszcze na rozpoznanie ustawienia strzelców, po czym gwałtownym biegiem ruszył w ich kierunku osłaniając się wyrwanymi drzwiami. Z doświadczenia wiedział, że nie ma wielu kuszników, którzy potrafią spokojnie mierzyć i strzelać gdy szarżuje na nich wróg.


A co by nie mówić o Grzecznym, wrogiem był przerażającym i mało kto chciał mieć go za wroga...

.
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline