Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2013, 14:06   #3
Aronix
 
Aronix's Avatar
 
Reputacja: 1 Aronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputacjęAronix ma wspaniałą reputację
Sytuacja w całym regionie była napięta. Trevan początkowo trzymał się z boku, uważnie obserwując, przejętych zamachem stanu, gości. Wiele z tych twarzy rozpoznawał, były to czołowe postaci polityki w regionie. Jednocześnie było tam też wiele nieznajomych anuireańczykowi osób. Jednak Trevan szukał wzrokiem konkretnych osób, pierwszą na jaką trafił był Batbayar. Spokojnie, starając się nie zwracać niepotrzebnej uwagi, zaczął się przemieszczać pomiędzy gośćmi w jego kierunku. Za chwilę miało nastąpić pierwsze, w praktyce, zderzenie Trevana ze zwyczajami panującymi na dworze Batrady.

Batbayar stał w otoczeniu trzech swoich wojowników i ze spokojem czekał na przybycie nowych regrentów. W jego postawie widać było, że emanuje z niego stoicki wręcz spokój i pewność siebie. Ledwo wojska Batrady poddały się, on jako pierwszy, niemal w biegu przyklęknął przed nowym regentem i powiedział “panie, jestem do twoich usług”. Trevan stanął na przeciw niego oraz jego wojownika, stojącego pomiędzy nimi. Anuireańczyk zachował jednak bezpieczną odległość, spojrzał na Batbayara i usmiechnął się lekko.
-Kto by pomyślał, że dane mi będzie spotkać tak znamienitego wojownika. Witaj, nazywam się Trevan, jestem oficerem Lithańskiej armii, mogę zabarać chwilę czasu?- zapytał uważnie mierząc wzrokiem Batradzkiego dowódcę.
- Z wielką przyjemnością zamienię słowo z członkiem, tak znamienitej armii. Czym mogę służyć panie?
Treavan ominął wojskowego i stanął bezpośrednio przy Batbayarze
-Cóż pochlabia mi, iż okazujesz się Panie wyjątkowo roztropnym dowódcą, który potrafi ocenić realnie sytuację. Jednak...-Tutaj zrobił pauzę, chcąc odpowiednio dobrać słowa-Jednak obawiam się, że nie wszyscy tutaj mogą być na tyle rozsądni, nie uważasz?-zakończył, wpatrując się cały czas w swojego rozmówcę.
- Każdy ma swój rozum - odparł krótko wojskowy.
Trevan usmiechnął się lekko
-Oczywiście, nie chciałem zostać źle zrozumiany. Chodziło mi o nawiązanie kontaktu, z człowiekiem który znaczy coś na tym terenie i wie w jaki sposób wszystko tu funkcjonuje, oraz jednocześnie,który okazał się naszym przyjacielem
- A kim ty właściwie jesteś, żeby zależało mi na przyjaźni z tobą? - spytał Batbayar spoglądając na swego rozmówcę wyniośle.
Trevan ukrył grymas zniecierpliwienia
-Pryzjaźń to zdecydownie zbyt dalekoidące stwierdzenie. Zarówno z uwagi na to iż zupełnie się nie znamy, jak i na fakt sytuacji w jakiej przyszło nam się poznać. Miałem na mysli bardziej neutralną relację, powiedzmy chęć wzajemnej współpracy w sytuacjach, w których taka potrzeba zaistnieje
- Wszystko zależy coś za jeden - Batbayar ponownie powiódł wzrokiem po rozmówcy i chwilę się zastanawiał z kim ma do czynienia.
- Przedstawisz się panie, czy mamy zapytać wyroczni kimś jest? - nie wytrzymał zausznik dowódcy.
-Nikt nie pytał o zdanie Ciebie.- rzucił Trevan do zausznika, po czym zwrócił się do swojego faktycznego rozmówcy
-Jestem oficerem w armii regenta i moim podstawowym zadaniem jest sprawić aby ta regentura trwała aż do jego naturalnej śmierci, więc staram się robic wszystko aby nasza wsółpraca miała w ogóle miejsce...zakładajac oczywiście że dożyjemy nastepnego dnia...-
- Wolałbym jednak o tym mówić z samym regentem. Nie gniewaj się panie, aleś w moim odczuciu równy mi i niewiele możesz, a próbujesz piórka stroszyć. Nie ze mną takie sztuczki. Za długo na tym świecie żyje, aby się w takie podchody bawić.
-Więc nie pozostaje nam nic innego jak czekać na rozkaz do współpracy, to był zaszczyt Cię poznać Panie- odpowiedział uśmiechając się nieco teatralnie Trevan i kłaniając się lekko.

Trevan oddalił się, odtwarzając sobie cały przebieg rozmowy i szukając ewentualnych błedów popełnionych w jej trakcie. Uznał, że ta rozmowa mogła mu wyjśc lepiej. Te przemyślenia anuireańczyk skwitował usmiechem, lubił wyzwania. Doszedł on do drugiego końca sali i oparł się o ścianę, zwracając się w stronę, z której nowa władza miała wygłosić pierwszą przemowę. Chwycił duży kielich wina od przechodzacej obok niego służki i pociągnął z niego duży łyk. Postanowił teraz skupić się tym, w czym się sprawdzał, mianowicie w byciu dobrym oficerm.
 
Aronix jest offline