Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-08-2013, 19:52   #8
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Marlonn Półelf

Dzień zaczął się dla Marlonna wyjątkowo paskudnie. Później jak się okazało miało być jeszcze gorzej. Zapił poprzedniego wieczora w przytulnej knajpce "Pod Dzikiem". Następnie zaś skupił swą atencję na hożej dziewoi w burdeliku o słodkiej nazwie "Czarna kicia". Dziewczę, które zaszczycił swymi wdziękami, o wymownym pseudonimie artystycznym "Złota Renatha" było ze wszech miar urodziwe, lecz co najważniejsze tanie, więc najemnik korzystał ile wlezie.

Obudził go dopiero wrzask Renathy i kubeł lodowatej wody na plecach.

- Co jest krwia mać?!
- zaskamlał na wpół utopiony Marlonn bezwiednie sięgając po wbity w drewnianą podłogę nóż.

- Wstawaj gagatku
- dosłyszał tubalny głos, który spowodował, że najemnik skulił się i schował łeb pod poduszką. - Szczur po Ciebie posyła. Robota jest.


***

Robota była całkiem znośna, gdyby nie potężny kac, jak to po świeżym piwie.

- Nigdy więcej piwa. Jedynie berbelucha - wymamrotał półelf. Pociągnął łyk z manierki, chuchnął w pięść i zagryzł kiszonym ogórkiem. - Chce ktoś? - poczęstował kamratów.

Wzrok najemnika prześlizgnął się po śmietance półświatka. Parszywe mordy jego towarzyszy nie dziwiły Marlonna. Wszak Szczur nie należał do elity towarzyskiej Critwall. Jego słudzy również. Obwiesie wszelakiej maści i inne skurwiesyny. Thomas Alvein lubował się w takich typach. "Komando do zadań specjalnych" - mawiał pół żartem, pół serio. Plotki głosiły, że ma to związek z jego poprzednim fachem.


***

- Biblioteka - palnął z głupia frant Marlonn. - To tak wygląda biblioteka.

Sprawdził jak wychodzi miecz z pochwy. Poprawił nóż w bandolecie. Ręce skupił na kuszy. Bełt siedział w łożysku jak należy. Długie włosy związał wcześniej w kuc i zakrył kapturem, żeby nie przeszkadzały mu przy robocie. Z doświadczenia wiedział, ze jak nasiąkną krwią to za cholerę nie dadzą się rozczesać. "A dla elfa" - prawiła elfia matka Marlonna - "włosy to wizytówka".

- Graj muzyka - syknął, gdy wparowywali do czytelni.

Od razu rozgorzało piekło na ziemi. Napotkali zbrojny opór. Ktoś krzyczał, ktoś jęczał, ktoś rzygał. Buchnął płomień. Z podłogi podniosła się biała jak mleko mgła. Po regałach zaczął pełgać ogień.

"Chłopcy" Marlonna rozbiegli się po komnacie i robili swoje.

Półelf też chciał robić swoje. Wymierzył w przyklęku w pierwszego lepszego chłopa, który się nawinął i wystrzelił z kuszy. A później puścił się pędem za byczkiem "Grzecznym". Olbrzym właśnie walił z drzwiami w łapach w sam wir walki skupiając na sobie uwagę napastników.

- Niczym skalny olbrzym jego mać. No to sru, Marlonn. Pod latarnią najciemniej
- uznał mieszaniec i pobiegł pochylony z mieczem w dłoni za zwalistym Burgenem.

Musieli dorwać Ryżego, a to oznaczało, że należało dostać się na tyły komnaty. A następnie utoczyć trochę krwi.
 

Ostatnio edytowane przez kymil : 05-08-2013 o 20:44.
kymil jest offline