Lekki uśmiech wyłonił się z wąskich ust Nataniela. Leżał rozłożony plackiem na ziemi i delektował się świeżą, delikatną bryzą jaka właśnie wypełniła otoczenie. Po chwili w końcu leniwie podniósł się z ziemi odgarniając grzywkę zasłaniającą mu widok. Z mlecznej zasłony wyłaniały się jedynie cienie kontur półek i regałów. Nataniel nie miał w zwyczaju się spieszyć. Najpierw popatrzył w lewo potem w prawo i już miał zrobić pierwszy krok kiedy to naglę całe pomieszczenie rozświetlił oślepiający rozbłysk. Zielarz po raz kolejny zaliczył glebę. Siedział rozkrokiem na drewnianej posadce a ogień skrupulatnie wertował opasłe tomy i pozwijane pergaminy... "Czego on tam szuka?" Zastanawiał się druid chroniąc dłonią twarz przed palącym żarem. Odpowiedź przyszła szybciej niż się spodziewał. Różowa raca wyskoczyła z jednego ze zwojów. Zakręciła się szaleńczo, jak wściekły szerszeń, po czym stanęła przed nim w miejscu jakby mu sie przyglądając. Nataniel wpatrywał się w światełko zauroczony gdy to naglę z impetem uderzyło prosto w jego krocze. Na szczęście skórznia nasiąkła wilgocią od magicznie przywołanej mgły, dlatego raca jedynie zasyczała wydzielając obłok pary. Jednak Druid i tak błyskawicznie stanął na równe nogi gasząc żar z okolic swoich genitaliów. Kiedy już doprowadził się do porządku z każdej strony buchał szaleńczy ogień. Nataniel nie tracąc zimnej krwi wyciągnął ze swej bujnej czupryny skitranego tam niewielkiego skręta. Podniósł z ziemi kawałek palącego się drewienka i odpalił nim ziele. Mocno się zaciągnął po czym odciągnął mocno głowę do tyłu wypuszczając przy tym dym z ust i szepcząc jakieś dziwne słowa. Przyglądał się przez chwilę obłokowi próbując jakby znaleźć w nim odpowiedzi na zadane przed chwilą pytanie. W końcu rzucił peta w kąt, ściągnął tarczę z pleców i trzymając ją oburącz przed sobą ruszył z impetem w stronę, którą nakazała mu intuicja oraz dym wypuszczony z ust.
__________________ "Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein |