Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2013, 21:00   #12
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Jak w ogóle mógł żyć w takim miejscu? Ludzie przecież byli znacznie gorsi od zarażonych. Tym drugim przynajmniej chodziło o jedno, a ludzi jest znacznie ciężej rozgryźć i zabić. Dlatego też Victor nie miał zamiaru wdawać się z nimi w żadną walkę, szczególnie gdy nie wiedział kto z kim i dlaczego. Niespecjalnie go to też interesowało. Gdy rzucili się do biegu oddał trzy strzały z Beneli M4, długi zasięg przy wciąż sporym rozprysku pocisków, czyniły z tej broni świetną, pół-automatyczną strzelbę. Dlatego też nie mógł sobie pozwolić na marnowanie amunicji do niej i choć usłyszał bolesny krzyk, gdy czyjeś ciało powalone zostało na ziemię, dobry metr od miejsca gdzie stało, przewiesił ją sobie przez ramię, by mocniej przyspieszyć.

Wyciągnął nóż i potknął się, chyba o czyjąś nogę. Nie stracił całkiem równowagi, podparł się ręką o glebę, a gdy tylko znów ruszył w pionie skoczył na przód, uderzając ramieniem w uzbrojonego w automat mężczyznę. Lecąc na ziemię wystrzelił pociski w górę, obok Victora. Gramolili się na ziemi przez chwilę, przeciwnik okazał się silny, nawet bardzo, ale zawieszony na pasku karabin ograniczał mu ruchy i choć Tilton uderzył słabo i wylądował nie najlepiej, to w końcu, powoli przełamując opór uchwytu wroga, wepchnął mu ostrze w pierś. Z początku wchodziło powoli, ale potem wlazło gładko i powoli. Victor nie przejmował się bronią i posesją pokonanego, zrównał się tempem z towarzyszką, która została wcześniej nieco z tyłu, bo przystawała i ostrzeliwała agresorów nieco dokładniej niż Tilton.

Teraz jednak byli na skraju ich zasięgu, blisko wyjścia i ucieczki... gdzieś. Gdziekolwiek bo on i tak będzie wspominał czas spędzony w tym miejscu jako niepotrzebną sielankę, tępiącą jego zmysły i umiejętności. Zabijające czujność, tak jak pokazała ta sytuacja. Powinien jakoś się spodziewać narastających niepokoi w obozie. Ostatecznie jednak uratowało go szczęście. Jakże mizerne i niepożądane w takim świecie.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline