Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-08-2013, 00:34   #17
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Post z udziałem Zary i Temteil'a



Eiji & Atsushi

Eiji uznał, że skoro i tak ciężko będzie mu zasnąć, może porozmawiać w tym czasie z przybyszem. Możliwe, że zaoferuje jakąś pomoc, która niewątpliwie przydałaby się mężczyźnie, bowiem dręczące go głosy stawały się coraz bardziej uciążliwe.
- Witam. - Powiedział, przekraczając próg głównej sali.
Mnich spojrzał na wchodzącego do pomieszczenia mężczyznę. Czyżby to on? Ale taki młody? Nie był to jednak moment na zadawanie sobie samemu pytań, lecz na działanie. Postanowił od razu podjąć odpowiednie kroki. Podszedł więc pewnie do nieznajomego.
- Witaj. To ty jesteś tym, który przepędził demona z ogrodu? Jeśli tak to potrzebna mi jest twoja pomoc - wydobył z siebie Atsuschi.
- Przepędziłem? - Zdziwił się nieco Eiji. - Może chwilowo tak, ale na pewno nie ostatecznie. Sprawa jeszcze nie jest zakończona, a co gorsze, do jej zakończenia jeszcze wiele mi brakuje. Można też powiedzieć, że obecnie zmieniła się w sprawę osobistą i ma pierwszeństwo. - Łowca demonów, jak widocznie strażnicy zaczęli go rozsławiać w Orishi, spodziewał się, że pewnie sprawa dotyczy poskromienia jakiegoś innego demona. Choć powinien się z tego cieszyć, to jednak towarzyszyło temu także pewne uczucie niezadowolenia.
- Więc pewnie nie masz panie czasu na to aby mi pomóc? Cóż... w innym przypadku pewnie sam bym sobie z tym poradził ale nie przebywałem w klasztorze wystarczająco długo by odebrać odpowiednie nauki. Dodam też, że na chwilę obecną mogę zaoferować mikrą zapłatę... cóż... w sumie to żadną. Ale gdybyś i tym się nie zniechęcił to mam pewne zlecenie - powiedział mnich, starając się w swej wypowiedzi jak najobszerniej wyjaśnić motywy swego działania nieznajomemu mężczyźnie. - Może usiądziemy gdzieś i na spokojnie wyjaśnię na czym polegać ma owe zlecenie? - dodał po chwili rozglądając się po sali w poszukiwaniu jakiegokolwiek komfortowego miejsca.
- Zaraz, zaraz! - Odpowiedział zmieszany Eiji. - Ale zachodzi tu pewne niezrozumienie. Być może ci strażnicy, co rozgadują wszystko na lewo i prawo przesadzają, albo ktoś inny, ale ze mnie póki co żaden prawdziwy łowca demonów, jak się mnie przedstawia. Owszem, z pewnych przyczyn staram się takimi przypadkami zajmować, ale wciąż jestem w tym raczej amatorem. Więc choć z chęcią spróbuję zmierzyć się z demonem, o którym mówisz, nie odbieraj mej osoby jako... profesjonalisty w tym zakresie. Dopiero się uczę, jak się z nimi obchodzić, walczyć, przeciwstawiać - spojrzał na koniec nieco błagalnym wzrokiem na mnicha, licząc, że go zrozumie.
- Hmmm... rozumiem... mimo to posiadasz zapewne większą wiedzę i doświadczenie w tym zakresie niż ja. A propo tej całej sprawy to nie chodzi tutaj raczej o żadnego demona... bardziej o niespokojne dusze które nie mogą znaleźć spoczynku dopóki ich krzywdy nie zostaną zadośćuczynione... więc czy... mogę liczyć na twoją pomoc w tej sprawie?- powiedział mnich z nutką zniechęcenia w głosie gdy usłyszał, że owy łowca nie posiada tak wielkich zdolności jak się po okolicy mówi. Zresztą... Atsuschi mógł się tego spodziewać gdyż ludzie często wyolbrzymiają pewne sprawy i osiągnięcia niektórych osób, by mieć poczucie bliskości jakiegoś bohatera który może obronić ich, zwykłych ludzi często zniewolonych przez niesprawiedliwe władze i wykorzystywanych na każdym kroku.
- Właściwie, to z czymś podobnym zmagam się obecnie, chociaż oni też się w to wplątał. Ale wydaje mi się, że te dusze mogą wymagać rzeczy, nie do końca zgodnych z prawdą. To trzeba najpierw zbadać, potwierdzić. Już raz pewne głosy podpowiadały mi, by kogoś zabić. Ale czy na takiej podstawie można podejmować takie działania? To wszystko jest skomplikowane, a ja, jak już wspomniałem, doświadczenia zbytniego również w tych sprawach nie mam.
- A więc oczekują w końcu twardej, prostej odpowiedzi. - powiedział mnich z kamiennym wyrazem twarzy. - Pomożesz mi początkujący łowco czy nie? Same chęci przecież nie wystarczą bo to działania mają wpływ na świat, nie jedynie same debaty i rozważania... O nie...one są tylko po to aby dobrze zastanowić się nad następnym krokiem. Ale przepraszam. Znów trochę filozofuję - rzekł mnich drapiąc się po głowie.
- Więc chętnie pomogę, ale to dopiero jak uporam się ze swoim problemem. Może... mnich mnie wspomoże, to szybciej pójdzie i prędzej będę mógł spróbować z drugim problemem? Jeśli tak, to chętnie zaprowadzę na miejsce i opowiem, jak to było.
- Hmmm... Nie spodziewałem się takiej propozycji ale... skoro jestem mnichem to prócz kontemplacji przysługuje mi także pomagać prawym obywatelom i komukolwiek komu pomoc owa jest potrzebna. Więc skoro mamy coś do roboty, lepiej zacznijmy od razu panie. Prowadź mnie na miejsce a wszelakie szczegóły omówimy po drodze. - powiedział Atsuschi.

***

Obydwaj opisali nawzajem swoje problemy, niezwykłe wydarzenia, których doświadczyli jak się okazało, tej samej nocy. Wydało się to szczególnie podejrzane, biorąc pod uwagę, że spoglądając na kalendarz, nie wypadała poprzedniego dnia, żadna nasilona aktywność oni. Jednak albo coś czy też ktoś, podburzał duchy w tej okolicy, albo był to zwykły zbieg okoliczności.
Jednak zanim jeszcze doszli do ogrodu, Atushi poczuł okropny ból głowy, jakby ktoś rozrywał jego mózg na strzępy i jadł, kawałek po kawałku... Eiji pomógł podnieść mu się z ziemi gdy ból ustąpił. Dyszący ciężko mnich poczuł za to coś innego. Wyraźnie docierał do niego ślad. Nie był to zapach, czy fizyczne odciski na ziemi, nie było to nic co wpływało na któryś z jego podstawowych pięciu zmysłów. Jednak coś go ciągnęło, mroczny i zły ślad, a jednak wołający o pomoc leciał w stronę gór, w stronę skrzyżowania, na którym Atsushi wcześniej spotkał wielkiego ronina i wojowniczkę.

Shira & Kuro


Ślady były bardzo wyraźne, nawet dla tej dwójki, która do cesarskich łowczych się nie zaliczała. Zeszli z traktu który prowadził na górskie ścieżki i do najbliżej wioski, położonej za tym, pierwszym i najmniejszym pasmem, które lepiej było wziąć drogami, niż obejść dookoła. Widać było wyraźne, że dwa wozy, ciągnięte przez konie, były mocno obładowane, więc tego dnia nie zmierzali do głównego obozu, zwyczajnie nie zdążyliby by przed zmrokiem, a długa i męcząca wędrówka nie uśmiechała się bandytom, którzy dopiero co napadli na wieśniaków. Zadowoleni po jednostronnej bitwie, zeszli z drogi, przeszli przez pole i weszli do gęstego, choć małego lasku, przez który przepływał strumyk. Choć Shira i Kuro byli jeszcze kawałek, to skryci w wysokich trawach, słyszeli stłumione przez roślinność i odległość śmiechy i rozmowy.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 07-08-2013 o 00:38.
Fearqin jest offline