Valdred nie był zadowolony z faktu, że ruszają dalej. Jednak kryjówka jest już spalona a na wieczność nie chciałby zostać z tą zgrają w jednym miejscu. Co innego gdyby byli pięknymi dziewojami. Wtedy to nawet w lepiance by mógł zostać. Teraz jednak ruszali i musieli znaleźć jakieś nowe miejsce przed zmrokiem. Ta kraina dała się już we znaki gdy się ciemno robi, a Ohrsten nie chciałby aby padła teraz kolej na niego. Nie za bardzo uśmiecha się na widok siebie leżącego w łóżku z chorobą lub paplającego się w kałuży własnej krwi.
Na chwilę przed wyruszeniem zwrócił się do krasnoluda i jego przyjaciela: - Zdaję się, że mieliśmy o czymś porozmawiać, jak będziecie mieli czas i chęci to zagadajcie. Tylko tak żeby inni nie słyszeli, zwłaszcza ten cały niedźwiadek
__________________ "Widzieliście go ? Rycerz chędożony! Herbowy! trzy lwy w tarczy! Dwa srają, a trzeci warczy!" |