Sylvy to swoisty rodzaj "czarnych teczek" choć wyrażenie to trzeba traktować raczej lekko. Były to zbiory krótkich wierszowanych utworów, które w czasach licznych w Rzeczypospolitej zamętów powstawały na gorąco. Dotyczyły najczęściej możnych i ludzi "na świeczniku" gromadzono je więc chętnie.
Szlachta chętnie je zbierała i trzymała w archiwach rodzinnych.
Oto przykłady :
" A gdy Czarniecki o odsieczy zwątpił,
do traktatów ze Szwedami przystąpił,
Niewiele się w tym mieszczan dokładając,
Mniej o nich dbając."
To z okresu gdy ten poddał Kraków.
Ale już kilka miesięcy pózniej :
" Nie masz też tu nad jednego
Pacholęcia Czarnieckiego
Szablą rąbie, szablą siecze,
Aż mu rękawem krew ciecze."
Dostawało się każdemu. Oto jedna z ciekawszych :
"Staroście jaworowskiemu
Dziedzicowi Żółkiewskiemu
To, co mu przyobiecano,
Dwadzieścia tysięcy dano.
Wziąwszy to przepił w Krakowie
Ostatek zasię w Pińczowie".
Ciekawa o tyle o, że dostało się w niej przyszłemu królowi Janowi Sobieskiemu.
Ostatnio edytowane przez Halad : 07-08-2013 o 17:11.
|